poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział XIII

Z okazji zakończenia wakacji... tak na osłodę zbliżającego się roku szkolnego. :) 

Loki nie mógł tak po prostu opuścić Asgardu. Nagłe zniknięcie Wszechojca nie uszło by uwadze straży. Tak więc bóg kłamstw czekał na odpowiedni moment. Gdy dochodził wieczór (co ciekawe, pokrywał się on ze zmierzchem w Midgardzie) oznajmił dowódcy straży, że udaje się na spoczynek i nie życzy sobie, aby go niepokojono. Gdy tylko rycerz opuścił salę tronową, Loki poszedł do tajnego korytarza, prowadzącego do celi, w której wcześniej uwięził Thora. Czekała już tam na niego Hel.
- Witaj - powiedział Loki. - Jesteś gotowa?
- Oczywiście. - odparła kobieta, uśmiechając się chytrze. - Ruszamy?
- Tak.
Hel chwyciła boga kłamstw za rękę i oboje zniknęli. Po chwili byli w Helheim.
Stali na wzniesieniu, a przed nimi rozciągała się mroczna dolina zasnuta mgłą. Niebo pokrywały gęste, czarne chmury, które powstrzymywałyby promienie słońca, gdyby takowe tu świeciło, jednak ta kraina była go pozbawiona. Panowała tam wieczna noc. Cały ten świat był mroczny i niegościnny.
Loki spojrzał w dół. W całej dolinie, jak daleko sięgał wzrok, znajdowały się Istoty Cienia. Było ich mnóstwo, więcej niż ktokolwiek zdołałby policzyć.
"Z taką armią Midgard nie ma szans" pomyślał Loki. "A pomyśleć, że gdyby nie Hel, w ogóle nie zaatakowałbym Ziemi."
Bóg kłamstw sprzymierzył się z królową dość dawno temu.
Dłuższy czas rządził Asgardem, jednak nieustannie czuł, że Avengers/jego brat w końcu go odkryją i mogą zrzucić go z tronu. Dlatego postanowił znaleźć kogoś, kto pomoże mu pozbyć się zagrożenia. Jednak większość królestw uznawała go za martwego, a na wieść o jego powrocie do życia, najprawdopodobniej najchętniej ułatwiliby mu wrócenie do grobu.
Któregoś dnia, gdy znów zastanawiał się gdzie zdobyć sojuszników, znalazł w swojej (Odyna) sypialni małą karteczkę z napisem "Helheim". Uśmiechnął się pod nosem. Na to czekał.
Asgardczycy nie chcieliby mieć nic do czynienia z tym królestwem, jednak Loki nie należał do osób, które łatwo się uprzedzają. Zresztą nie był Asgardczykiem. Przypomniał sobie wszystko co wiedział o tajemniczym królestwie mrocznej Hel. Nie było tego wiele, ale doszedł do wniosku, że warto spróbować. W końcu potrzebował kogoś, kto mógłby pokonać Avengers, a Hel miała całą armię nieśmiertelnych Istot Cienia (tak wynikało z informacji jakie posiadał). 
Tak więc odczekał na odpowiedni moment i niezauważony przez nikogo zabrał Tesseract ze skarbca. Znał go jak mało kto. Być może jako jedyny w Asgardzie zdawał sobie sprawę, do czego tak naprawdę jest zdolny ten kamień. 
Po chwili znalazł się przed niesamowicie pięknym pałacem, zbudowanym z czarnego marmuru i kryształu o tej samej barwie. Otaczała go fosa, która, jak Loki się później dowiedział, była zaklęta. Każdy kto próbował ją przepłynąć, przelecieć nad nią, czy pokonać ją w jakikolwiek inny sposób natychmiast ginął. Jedyną drogą prowadzącą do zamku, był most zwodzony, którego strzegły Istoty Cienia przypominające cyklopy.
Loki ukrył Tesseract, a następnie przeniósł się do wnętrza zamku - Hel nie dostatecznie zabezpieczyła go przed magią. Kilka minut później otworzył drzwi sali tronowej. Nie wiedział jakim cudem trafił do niej od razu, coś jakby go prowadziło.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, Hel zerwała się ze swojego rzeźbionego, w czarnym marmurze, tronu.
- Kto śmiał tu wtargnąć! - krzyknęła. Gdy jej wzrok padł na gościa, delikatnie się uśmiechnęła. - Loki Laufeyson. - powiedziała. - To, że cię zaprosiłam, jeszcze nie oznacza, że możesz tu wtargnąć, jakbyś był u siebie.
- A więc przemyślałaś moją propozycję? - zapytał, ignorując uwagę kobiety.
Jej Straż Przyboczna nie spuszała wzroku z intruza.
- Owszem. - odrzekła władczyni, znów siadając. - Zostawcie nas samych! - zwróciła się do swych sług, ci natychmiast opuścili salę tronową.
Gdy tylko pomieszczenie opustoszało, Loki podszedł bliżej do królowej.
- A więc? - zapytał, spoglądając na kobietę. 
- Pomogę ci, ale... - zaczęła spokojnie Hel. - też czegoś od ciebie chcę.
Loki nie był zaskoczony. Domyślał się, że królowa przyłączy się do niego, tylko jeśli jej to przyniesie korzyści.
- Co mógłbym zrobić, abyś zechciała mi pomóc? - zapytał z udawanym zaciekawieniem.
- Chcę Midgardu - odparła Hel.
Tego bóg kłamstw się nie spodziewał. Na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie, jednak szybko się zreflektował.
- Midgard, powiadasz? - Loki stał już na podwyższeniu, tuż obok tronu. - Chcesz całego królestwa w zamian za zgładzenie kilku śmiertelników?
- Nie. - Hel stanęła na przeciwko boga kłamstw. - Nie do końca, mam dla ciebie inną, ciekawszą propozycję. 
To jeszcze bardziej zdziwiło Lokiego, jednak tym razem nie dał tego po sobie poznać.
- Zamieniam się w słuch. - odparł.
- Razem będziemy rządzić w Midgardzie. - oznajmiła królowa. 
Bóg kłamstw zamrugał gwałtownie. Takiego obrotu sprawy nie podejrzewał. Jego plan był zupełnie inny, ale właściwie dlaczego by go nie zmienić? W końcu Loki raz już próbował podbić Ziemię, może tym razem mu się to uda?
- Razem? - powtórzył.
- Ja nie podbiję Midgardu bez ciebie - Hel była całkowicie poważna. - a ty - beze mnie. Dlatego powinniśmy połączyć siły.
- A właściwie czego ode mnie oczekujesz? 
Rozmawiali jeszcze przez dłuższy czas o szczegółach planu. Bóg kłamstw doszedł do wniosku, że i tak najpierw powinni pozbyć się Avengers. Hel obiecała mu wszelką potrzebną pomoc. Loki doszedł do wniosku, że powinni to zrobić po cichu. Jednak jego pierwszy plan spełzł na niczym, no może oprócz dzieciaka na głowie przez kilka dni (Loki chętnie skorzystał z okazji, aby się go pozbyć). Kolejny plan nie okazał się nic lepszy.
Ale teraz wszystko pójdzie już dobrze. Zaatakują Midgard i w końcu pokonają Avengers.
- Plan się nie zmienił? - z zamyślenia wyrwał go głos Hel.
- Najpierw Chicago - odparł Loki, który dowiedział się, że właśnie tam znajduje się siedziba S.H.I.E.L.D. Okazało się także, że ma się tam odbyć jakaś konferencja o nowych przedsięwzięciach agencji. Co dziwne miał ją prowadzić człowiek, którego Loki, a był tego pewien, zabił już dość dawno. - Później Nowy Jork i cała reszta.
Hel skinęła głową.
- A więc zaczynajmy! - jej głos potoczył się po całej dolinie...

- Co to, do cholery, było? - Stark z niedowierzaniem wpatrywał się w czarny ekran.
- Kapitanie, myślisz, że to te same kreatury, które zaatakowały bank? - zapytał Sam, jednak zanim Steve zdążył mu odpowiedzieć, w pokoju rozległ się elektroniczny głos.
- W mieście odnotowano zakłócenia energetyczne. - oznajmił J.A.R.V.I.S.
Tony natychmiast się odwrócił, podszedł do jedynej ściany w pomieszczeniu, która była pusta. Stuknął w nią dwa razy i niemal natychmiast pojawił się na niej ekran.
- Pokaż skany miasta. - Stark zwrócił się do komputera, klikając po ekranie.
Po chwili pojawiła się sygnatura energetyczna całego Nowego Jorku. Tony przyjrzał się jej uważnie.
- Obraz satelitarny. - rzucił do komputera.
Ten natychmiast zmienił skany na obraz na żywo. Stark szerzej otworzył oczy, z niedowierzaniem przyglądając się ekranowi.
- Co jest? - Bruce podszedł do niego bliżej. Gdy zobaczył w co wpatruje się Stark zaniemówił.
W całym mieście kłębiły się jakieś dziwne stworzenia. Było ich mnóstwo, takie jak te na konferencji w Chicago. O co tu chodziło i kto stał za tymi atakami?
- Co się dzieje? - zapytała zniecierpliwiona Wdowa.
- Gdzie Pepper? - odezwał się nagle geniusz, całkowicie ignorując wypowiedź kobiety.
- Panna Potts znajduje się w sypialni. - odezwał się elektroniczny głos.
- Sprowadź ją tu jak najszybciej. - powiedział i odwrócił się do przyjaciół. - Chyba znów mamy inwazję.
- Co?
- Jaką inwazję?
- Kto za tym stoi?
Avengers zadawali pytania jeden przez drugiego, tylko Banner w milczeniu nadal przyglądał się ekranowi.
- Loki - powiedział nagle, gdy dostrzegł dwie postaci stojące na szczycie Empire State Building.
- Loki - powtórzył Tony, nawet nie spoglądając na ekran, jakby to było oczywiste.
- Ale nie jest sam. - dodał doktor, nie zwracając uwagi na Starka.
Na te słowa Thor, nadal trzymając Katrinę na rękach, podszedł do Bruce'a. Przyjrzał się postaci na ekranie.
- To Hel.- powiedział, a widząc pytające spojrzenia przyjaciół, pospieszył z wyjaśnieniami. - Stworzenia, które zaatakowały Nowy Jork zwą się Istotami Cienia. Do tej pory nie opuszczały swego królestwa i mało kto mógł się poszczycić tym, że je widział. Hel jest królową tych stworzeń. Sprzymierzyła się z Lok...
W tym momencie drzwi windy otworzyły się i do pokoju weszła Pepper.
- Tony, co się tutaj dzieje? - zapytała kobieta, spoglądając po kolei na wszystkich zgromadzonych.
- Nowy Jork został zaatakowane. - powiedział Stark, podchodząc do ukochanej.
- Znowu? I dlatego przerwałeś mi czyt... - Pepper urwała nagle, widząc wyraz twarzy geniusza. - Aż tak źle? - zapytała poważnie.
- Wolałbym, żebyś była poza miastem. - odrzekł Tony, co upewniło kobietę o powadze sytuacji.
- Skoro tego chcesz... -  rudowłosa była przestraszona nie na żarty. - Ale najpierw wyjaśnij mi, co tak, naprawdę się dzieje.
- Nie mamy zbyt wiele czasu, - odezwał się brunet. - więc tak w dużym skrócie: Loki znów zebrał armię i nas zaatakował.
Podczas ich rozmowy Kapitan, Wdowa, Sokół i Sif opuścili salon. Cała czwórka poszła po swoje kostiumy i broń.
- Czy on nigdy nie da nam spokoju? - zapytała cicho Pepper.
- Nie wiem. - Tony nachylił się i ją pocałował. - Mam coś dla ciebie, poczekaj. - szybkim krokiem przeszedł przez pokój i zniknął za drzwiami windy.
Kobieta nadal stała na środku pokoju. Musiała to wszystko sobie poukładać.
Już dawno nikt nie atakował całej planety i Pepper zaczynała myśleć, że wszystko się ułoży, że już nie będzie się bała o życie Tony'ego. Ale jak widać okres spokoju właśnie dobiegł końca.
- Czy mógłbym cię o coś poprosić? - z zamyślenia wyrwał ją głos Thora. Asgardczyk stał tuż obok niej.
- Słucham cię. - kobieta spojrzała na niego.
- Czy mogłabyś zaopiekować się moją córką? - zapytał Gromowładny. - Chcę wiedzieć, że Katrina jest bezpieczna, kiedy będziemy walczyli z moim bratem.
- Ależ oczywiście. - odparła Pepper. - Daj mi ją. - bóg piorunów delikatnie podał śpiącą dziewczynkę rudowłosej, ta przytuliła dziecko.
Wtedy do pokoju wrócił Tony i pozostali Avengers, oraz Sif. Stark niósł jakąś walizkę.
- Skoro wszyscy jesteśmy... - zaczął geniusz.
- Sir, intruzi zaatakowali wieżę. - poinformował ich J.A.R.V.I.S.
- Nie mamy czas. - odezwał się Kapitan. - Musimy przystąpić do kontrataku.
- Najpierw Pepper opuści wieżę. - odparł się Tony.
- Stark nie mam czasu się z tobą użerać - powiedział Steve i zanim geniusz znów zdążył się wtrącić, dodał. - My ruszamy do akcji, a ty dołączysz do nas, jak Pepper będzie już bezpieczna.
Tony chciał się odezwać, ale rudowłosa pociągnęła go w stronę windy. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, Pepper się odezwała.
- Czy ty musisz się zawsze z nim kłócić? - zapytała.
- Nie wiem o czym mówisz. - Tony udawał zdziwionego i szybko zmienił temat. - Mam tu coś dla ciebie. - uniósł do góry walizkę.
- Co to? - Pepper spojrzała na przedmiot.
W tym momencie winda zatrzymała się i oboje wyszli na dach.
- Zbroja, zaprojektowana dla ciebie. - odparł Tony. - Wystarczy tu nacisnąć. - wskazał mały przycisk na rączce walizki. - Zakłada się automatycznie. Chcę, abyś była bezpieczna.
- Dziękuję. - odparła kobieta i pocałowała Starka.
Właśnie doszli do jednego z jetów. Rampa maszyny sama się otworzyła i weszli do środka.
- Zaprogramowałem autopilota. - powiedział Tony, kładąc nową zbroję na jednej z półek.
- Dokąd lecimy? - zapytała Pepper spoglądając na Katrinę, która nadal spała w ramionach rudowłosej.
- Do twojej matki. - w tym momencie, przez nadal otwartą rampę, zaczęły wlatywać fragmenty zbroi. Była to Mark 43, którą Stark naprawił jakiś czas temu (uznał, że nie ma sensu odbudowywać od podstaw zbroi 44) i która spełniała teraz rolę pancerza zapasowego; Mark 45 była zbyt uszkodzona po wizycie w Muspelheim, aby używać jej w walce. - Muszę iść. - powiedział, gdy ostatni fragment zbroi trafił na miejsce.
- Do zobaczenia, Tony. - Pepper go pocałowała (Stark nie założył maski).
- Do zobaczenia. - geniusz opuścił przyłbicę i wyleciał z jeta.
Widział jeszcze jak maszyna startuje i staje się niewidzialna. 

4 komentarze:

  1. Och jest! Pocieszyciel Wszystkich Strapionych Serc! :*
    To było piękne, jak Tony musiał się upewnić, że Pepper nic się nie stanie, że aż zrobił dla niej osobną zbroję. Teraz to już na pewno nic jej nie grozi.

    Scena z Hel i Lokim była nawet całkiem udana. Ale to napięcie, kiedy okazało się że wrogie siły są już tak blisko chwyciło mnie najbardziej za serce. I teraz naprawdę zacznie się prawdziwa walka.
    Od razu też nasunęły mi się podobieństwa między tym rozdziałem a "Avengers" - zwłaszcza ogólny pomysł inwazją, bo przecież o ile ogólny kontekst i sytuacja się zmieniły, o tyle było coś, co ja już sobie wypracowałam przez oglądanie w kółko tego samego filmu, czyli przewidywanie co nastąpi. U mnie wygląda to w taki sposób, że (O, pojawił się Thor. Zaraz wylądują. O! Już Stark. Teraz cięta riposta. Teraz głupi żart.) ja wyprzedzam niektóre postaci w dialogach. I rozglądam się za następnymi bohaterami kilka sekund przed tym, gdy się mają pokazać. Dlatego tak mi tu brakuje Hawkeye' a.

    Mam nadzieję, że SHIELD wkroczy i nie zostawi Avengers samych! ;)
    No to pozdrawiam, no i - wiesz, trzeba jakoś ten rok przeżyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tak miły komentarz :)
      Ja Avengers widziałam jakieś 16 razy, przebijesz? XD
      Co do S.H.I.E.L.D. to odegra ono pewną rolę.
      Myślę, że uda mi się cię zaskoczyć ;) ale na to jeszcze trochę poczekasz, choć właściwie nie wiem, bo jeszcze nie wiem dokładnie co się wydarzy w kolejnym rozdziale.
      Pozdrawiam i liczę, że już wkrótce rozdział u ciebie :)

      Usuń
  2. Hej,od dłuższego czasu czytam twoje fanfiki,są naprawdę świetne,ale kiedy w końcu pojawi się następny rozdział? Oczywiście,nie chcę pośpieszać,ale się pytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, bo ja też czekam na nowy rozdział jednego fika... Miałam dzisiaj dokończyć rozdział i wstawić go jak najszybciej ale się nie udało. W przyszłym tygodniu mam tyle sprawdzianów, że nie wiem w co ręce włożyć, ale mam nadzieję, że uda mi się napisać ten rozdział. Jeśli zostawisz mi jakiś kontakt do siebie to poinformuje Cię jak tylko rozdział będzie gotowy.
      Przepraszam za to potworne opóźnienie i cieszę się, że blog ci się podoba
      Pozdrawiam
      Anka

      Usuń