niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział XII

Wszystkich moich czytelników przepraszam, że musicie tak długo czekać na kolejne rozdziały, wakacje działają negatywnie na moją wenę. A teraz bez dalszych wstępów, zapraszam do czytania.

Wylądowali na dachu AvengersTower. 
Kapitan pomógł wysiąść z jeta Sif, która w prawdzie mówiła, że czuje się już lepiej, jednak nadal wyglądała dość blado. Pozostali także wyszli na zewnątrz.
Tony spojrzał na przyjaciół.
- Idę zobaczyć co z Thorem - powiedział. - A wy może lepiej udajcie się na piętro szpitalne.

Avengers skinęli głowami i cała piątka wsiadła do windy.
Stark wszedł do salonu. Chciał zapytać J.A.R.V.I.S.a gdzie jest Thor, jednak nie musiał. Okazało się, że Gromowładny siedział na kanapie (zwróconej tyłem do windy) z Bannerem. Mężczyźni rozmawiali. Geniusz podszedł do nich. Chciał rzucić coś w stylu "Gdzie się szlajałeś, Thor?" ale gdy zobaczył kto jeszcze siedzi na sofie, wszystkie teksty wywiało mu z głowy.
- Odnalazłeś ją? - zapytał tylko, spoglądając na Katrinę.
- Iron Manie - Gromowładny odwrócił się w jego stronę. - Pozostali także powrócili?
- Są wszyscy. - odparł Stark, siadając na pobliskim fotelu. - Choć trochę poobijani.
Thor zasępił się.
- Przepraszam, że was opuściłem. - powiedział, nie patrząc na przyjaciela. - Ale ona powiedziała, że jeśli z nią nie pójdę, to stracę córkę...
- Chwileczkę - odezwał się Tony. - Jaka "Ona"?
- Jedna z istot, z którymi sprzymierzył się Loki. - odparł Thor, unosząc wzrok. - Jest to mało znana rasa i naprawdę niewiele o niej wiem, poza tym, ze Asgardczycy wolą trzymać się od nich z daleka. Krążą o nich niepewne przekazy i legendy. Są to mroczne stworzenia, ale zwykle trzymały się swojego królestwa, Helheim, przynajmniej do tej pory. Nie wiem co planuje mój brat.

Stark zamyślił się.
- Chyba nie myślisz, że on znowu...? - Banner spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela.
- Chce zaatakować Ziemię? - dokończył za niego Tony. - Tak właśnie myślę. Po co w przeciwnym razie szukałby sprzymierzeńców?
W tym momencie Katrina zaczęła się śmiać, co całkowicie rozproszyło  mężczyzn. Wszyscy spojrzeli jednocześnie na dziecko. Mała wdrapała się na kolana Thora.
- Masz zamiar zostać w tej zbroi do wieczora? - Bruce zupełnie zmienił temat.
Tony spojrzał po sobie, jakby dopiero teraz zauważył, że nadal ma pancerz.
- Nie. - odparł z uśmiechem. - Idę do pracowni się przebrać. Jak wszyscy tu przyjdą, to się zastanowimy, co dalej z Lokim, choć nie sądzę, żeby szybko spróbował kolejnego ataku na nas.
Banner skinął głową, a Thor w ogóle nie zwrócił uwagi na przyjaciela opuszczającego pomieszczenie, zajęty zabawą z córeczką.

Drzwi windy otworzyły się i cała czwórka weszła do jasno oświetlonego hallu części szpitalnej. Jedna z pielęgniarek, które tam pracowały, od razu do nich podeszła. Szybko przyjrzała się przybyłym.
- Wdowo, ty do sali numer pięć. - zarządziła. Pracowała tu od dłuższego czasu, a Avengers często się tu pojawiali, więc byli na ty. - Falcon, sala numer dwa. A waszą nową przyjaciółkę, Kapitanie, możesz zaprowadzić do trójki. Lekarze zaraz przyjdą.
- Dziękuję, Lucy. - Steve uśmiechnął się do pielęgniarki.
Wszyscy rozeszli się tam, gdzie wskazała im dziewczyna. 

Kapitan pomógł Sif usiąść na kozetce, choć ta twierdziła, że poradzi sobie sama. Po chwili do sali wszedł lekarz. Steve szybko opuścił pomieszczenie.
- Kapitanie, - podeszła do niego Lucy. - nie powinieneś być teraz na badaniach?
- Nic mi nie jest, siostro. - odparł blondyn, odwracając się do kobiety. - Wiadomo już co z pozostałymi?
- Jeszcze nie. - odparła, przyglądając się małemu oparzeniu na podbródku Steve'a. - To by się przydało zdezynfekować. - powiedziała. - Chodź do zabiegowego. - pociągnęła go za rękę.
To piętro było królestwem Lucy. Mimo, że dziewczyna była jeszcze bardzo młoda, każdy kto wchodził na piętro szpitalne, słuchał jej poleceń. Lekarze, inne pielęgniarki i wszyscy pacjenci (którymi najczęściej byli Avengers) po prostu ją uwielbiali, bo była bardzo miła, ale też bezpośrednia i zawsze zorganizowana. Na oddziale nie było mowy o chaosie jeśli Lucy była w pracy. Wszystko chodziło jak w zegarku.
Weszli do gabinetu, pielęgniarka od razu skierowała się do szafki z lekami i wyjęła z niej kilka rzeczy.
- Usiądź - zwróciła się do Steve'a, wskazując mu krzesło tuż obok biurka.
Podeszła do niego, a rzeczy wyjęte z szafki położyła na blacie.
- Odchyl głowę. - powiedziała, sięgając po wacik.
Nasączyła go środkiem antybakteryjnym i delikatnie zaczęła przemywać ranę.
- To naprawdę nie... - zaczął Kapitan.
- Ciii. - przerwała mu kobieta. - Jak mówisz, to nie mogę pracować.
Steve więcej się nie odezwał. Chwilę później Lucy odsunęła się od niego.
- Gotowe. - powiedziała. - A tej rany wcale nie trzeba było przemywać? - zapytała, pokazując mężczyźnie wacik, na którym były ślady krwi, sadzy i jeszcze jakieś odłamki.
- No dobrze. - Steve uśmiechnął się z udawanym zakłopotaniem. - Miałaś rację, jak zwykle.
- Zaraz zapytam czy już coś wiadomo, o twoich przyjaciołach. - dziewczyna wyrzuciła wacik do kosza na odpady i odłożyła środek antybakteryjny na miejsce.
Oboje wyszli z gabinetu, Lucy od razu udała się do pokoju obok, z numerem 3 na drzwiach. Zapukała i zniknęła w środku. Po kilku minutach wyszła. Sytuacja powtórzyła się dwukrotnie, a potem pielęgniarka podeszła do Steve'a.
- Natasha i Sam są trochę poparzeni, ale to nic poważnego. - powiedziała. - Jak tylko zostaną opatrzeni, będą mogli stąd wyjść. Jeśli chodzi o Sif, to dziwna sprawa. Mówiłeś, że była poważnie ranna? - zapytała dziewczyna, patrząc ciekawie na Kapitana.
- Tak się wydawało. - odparł Steve, lekko marszcząc brwi, bo zastanawiał się do czego zmierza kobieta.
- Teraz rana jest już trochę podgojona, wygląda na kilkudniową. - powiedziała Lucy. - To zadziwiające.
- Ona jest Asgardką. - wyjaśnił Kapitan.
- Przyśpieszona regeneracja. - mruknęła pielęgniarka i uśmiechnęła się do Steve'a.
W tym momencie drzwi sali numer pięć, otworzyły się i ze środka wyszła Wdowa. Na dłoniach miała jakąś białą substancję, była to maść przyspieszająca gojenie poparzeń. Lekarz chciał zabandażować dłonie kobiecie, ale ta się na to nie zgodziła.
- Co z Sokołem i Sif? - zapytała, pochodząc do Kapitana i Lucy.
Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, z pokoju obok wyszedł Sam, miał zabandażowane prawe ramię, które sparzył, najprawdopodobniej, o rozgrzane skrzydło.
- Rozmawiałeś już z Thorem, Kapitanie? - zapytał, stając obok pozostałych.
- Jeszcze nie. - odparł Steve, spoglądając na przyjaciela. - W porządku? - jego wzrok zatrzymał, się na opatrunku.
- To tylko drobne poparzenie. - Sam się uśmiechnął.
W tym momencie usłyszeli cichy pisk. Wszyscy spojrzeli na Lucy, która z kieszeni fartucha wyjęła pager.
- Możecie już iść. - powiedziała pielęgniarka, kierując się w stronę trójki. - Przyślę do was Sif, jak tylko będzie to możliwe.
Avengers skinęli głowami i ruszyli do windy.
Po chwili wszyscy byli w salonie. Wszyscy, oprócz Tony'ego, który powinien dawno już wrócić z pracowni, ale nie wrócił. Nikt jednak tego nie zauważył, ponieważ wszyscy ciszyli się z powrotu Katriny. W wieży zapanowała sielankowa atmosfera, która udzieliła się wszystkim, nawet Wdowie, trzymającej się do tej pory raczej na uboczu. Banner zapomniał o podejrzeniach Tony'ego, odnośnie Lokiego, a Kapitan - o  sprawie ciągłych zniknięć Natashy.

Tony wszedł do pracowni. Gdy tylko odłożył pancerz na miejsce, doszedł do wniosku, że po raz kolejny sprawdzi nagranie z wczorajszego wieczora. Chciał jeszcze raz zobaczyć jak Loki ominął wszystkie jego zabezpieczenia. Właśnie usiadł przed komputerem, gdy drzwi laboratorium otworzyły się z cichym pomrukiem.
- Tu jesteś, Tony. - usłyszał za plecami znajomy głos. - Gdzie byłeś całe dopołudnia?
- Pepper. - geniusz z uśmiechem odwrócił się od komputera i podszedł do rudowłosej. Pocałował ją na przywitanie. - Stęskniłem się za tobą.
- Ja za tobą też. - odparła kobieta, odwzajemniając pocałunek, po czym odsunęła się od Tony'ego, na tyle, aby móc mu spojrzeć w oczy. - Cały czas się mijamy. - westchnęła. - Ja prowadzę firmę, ty masz... Avengers. - urwała na chwilę. - My się prawie nie widujemy, Tony. - wyrzuciła w końcu z siebie.

Stark opuścił wzrok. Kobieta miała, rację, dawno nie spędzali razem czasu. I to z jego winy. Nie dość, że zrzucił na nią obowiązek prowadzenia firmy, to jeszcze całe dnie spędzał tutaj. Ale był Iron Manem, ratował Świat, nie mógł tak po prostu tego zostawić.
- Dzisiejsze popołudnie jest całe dla ciebie. - powiedział, unosząc oczy.
Pepper delikatnie pokręciła głową.
- Nie - odezwała się cicho. - Za pół godziny mam spotkanie. Nie wiem, o której wrócę.
- Jutro? - zapytał z nadzieją Tony.
- Chętnie. - rudowłosa się uśmiechnęła. - Mam tylko od rana posiedzenie zarządu, a potem jestem wolna.
- Czyli popołudnie jest nasze? - odezwał się Stark.
- Tak. - Pepper pocałowała go. - Muszę już iść. Tylko nie zapomnij.
Kobieta zniknęła za drzwiami laboratorium.
- Nie zapomnę. - powiedział Tony i wrócił do komputera.
Jednak gdy tylko usiadł do biurka, nagle poczuł się strasznie zmęczony. Zanim zdążył choć pomyśleć o udaniu się do sypialni, zasnął na fotelu, przed ekranem.

Właśnie zmierzchało, gdy jeden z komunikatorów Wdowy zapikał cicho. Kobieta odeszła od rozbawionych przyjaciół, którzy zajęli cały zestaw wypoczynkowy w salonie i wesoło rozmawiali. 

Jakiś czas temu dołączyła do nich Sif, która wróciła z piętra szpitalnego. Jej rana nie wymagała nawet szycia. Wojowniczka musiała jednak zdjąć zbroję i teraz miała na sobie najzwyklejszy t-shirt i jeansy.
Natasha poszła do aneksu kuchennego pod pretekstem przyniesienia czegoś do picia. Gdy tylko była poza zasięgiem wzroku przyjaciół, wyjęła z kieszeni komunikator z białym orłem.
Gdy zobaczyła o co chodzi, zaklęła cicho pod nosem. Kompletnie zapomniała o tym co zlecił jej Coulson. Dobrze, że dyrektor pomyślał, aby przypomnieć jej o konferencji. Miała pół godziny, aby poinformować o wszystkim Avengers, lub przynajmniej przygotować ich do rewelacji, jakie wkrótce usłyszą w telewizji.
- Coś się stało? - zapytał Sokół, który także postanowił wziąć sobie coś do picia.
- Nie, nić. Tylko... - Wdowa urwała, spoglądając w stronę pozostałych przyjaciół. Właśnie zdała sobie sprawę, że nie ma wśród nich Tony'ego. - Gdzie jest Stark? - zapytała od razu.
Sam rozejrzał się dookoła z głupią miną.
- Właściwie nie wiem. - odparł. - Nie widziałem go... odkąd wróciliśmy z tej całej piekielnej krainy.
Wdowa, chwilę się zastanowiła.
- Właściwie ja też nie. - przyznała.
Dziwne, że nikt nie zauważył nieobecności geniusza, w końcu brak jego ciągłych "celnych" uwag nie mógł im tak po prostu umknąć. 
- J.A.R.V.I.S, gdzie jest Tony? - zwróciła się do sztucznej inteligencji.
- Pan Stark jest w swoim laboratorium. - odparł komputer.
- Sprowadź go tu jak najszybciej. - zarządziła Natasha. 

Wzięła szklankę z mrożoną herbatą, którą zdążyła sobie nalać w międzyczasie, i jak gdyby nigdy nic wróciła do pozostałych, zostawiając zdziwionego całą tą sytuacją Sokoła w aneksie kuchennym.

- Sir, Czarna Wdowa pana szuka. - oznajmił elektroniczny głos.
Tony obudził się nagle, gwałtownie łapiąc powietrze. O mały włos nie spadł z krzesła, na którym zasnął.
- J.A.R.V.I.S jak śmiesz mnie budzić! - krzyknął, zrywając się z miejsca. - O co chodzi? - odruchowo spojrzał na ekran przed sobą, ale tam nie było nic ciekawego, oprócz jego ulubionego wygaszacza z samochodem.
- Agentka Romanoff prosi, aby przyszedł pan jak najszybciej do salonu - wyjaśnił komputer.
"Czego ona ode mnie chce" pomyślał geniusz, ale chcąc, nie chcąc powlókł się do salonu.
- O co chodzi, Natasha? - zapytał, gdy tylko drzwi windy otworzyły się i jego oczom ukazało się pomieszczenie.
- Chciałam wam o czymś powiedzieć. - oznajmiła kobieta, widząc Starka.
W pokoju nagle zapanowała cisza. Wszyscy spojrzeli na Czarną Wdowę. Nawet Thor, który trzymał na rękach śpiącą Katrinę.
- Co się stało? - zapytał Steve.
- Pytałeś mnie wczoraj, gdzie znikam... - zaczęła kobieta. Dziwnie się czuła ujawniając cel swoich misji, była przyzwyczajona, że wszystko musi trzymać w tajemnicy. No cóż, czasy się zmieniły. - Od dłuższego czasu pomagam Coulsonowi w prowadzeniu nowej S.H.I.E.L.D. - oznajmiła najbardziej obojętnym tonem na jaki mogła się zdobyć.

Na twarzach wszystkich, z wyjątkiem Sif, która nie wiedziała o co chodzi, odmalowało się niedowierzanie.
- Czy on naprawdę chce się znów w to bawić? - odezwał się Stark, który stał oparty o sofę.
- Dokładnie o to samo go zapytałam, gdy zaprosił mnie do współpracy. - odparła. - Postanowił całkowicie zmienić charakter agencji... - spojrzała na zegarek. - Z resztą niech on wam sam wyjaśni.

"O co jej chodzi" zdawali się teraz myśleć Avengers. Jednak agentka, zamiast cokolwiek wyjaśnić, po prostu włączyła telewizor.
Właśnie emitowana była relacja na żywo z jakiejś konferencji. Po chwili bohaterowie zobaczyli Coulsona rozmawiającego z dziennikarzami.
- Witam wszystkich. - powiedział dyrektor. - Zwołałem tą konferencję, aby ogłosić publicznie reaktywację... Choć może to za dużo powiedziane... Powstanie zupełnie nowej organizacji S.H.I.E.L... - nie zdążył dokończyć, bo w tym momencie wsród dziennikarzy wybuchła panika.

Pomiędzy nimi pojawiły się, nie wiadomo skąd, jakieś czarne stwory. Zapanował totalny chaos, wszyscy uciekali, nagranie zaczęło się trząść, a po chwili kamera chyba wypadła z rąk operatorowi, bo transmisja się urwała.
W salonie AvengersTower zapadło całkowite milczenie.

4 komentarze:

  1. Wow. Bomba. Nie spodziewałam się tak szybko kolejnego ataku, ale super. Lubie być zaskoczona. Zdziwiło mnie to, że Coulson otwarcie mówi o organizacji, choć to było w planach. Avengersi żyją, Pepper się zjawia, a Katrina wróciła do Thora. Prawie jest happy, gdyby nie ten nagły atak. Loki? Powiedz, że atakuje? Nie no czekam na nn :)
    U mnie nn

    http://iron-adventures.blogspot.com/2015/08/rozdzia-38-mechaniczne-szalenstwo.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Steve jak zwykle martwi się o wszystkich tylko nie o siebie. Super napisany dialog między Tony'm,a Pepper. No i Wdowa ma ręce pełne roboty.
    Loki nie chce dopuścić do odrodzenia się S.H.I.E.l.D Choć mógł zawiązać z kimś pakt, bo nie sądzę, żeby tak bardzo mu na tym zależało,

    Cała magia zaklęta w powieściach!

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Nowy rozdział!
    No i już są wszyscy, jak miło :D I nawet Katrina się znalazła. No i Pepper!!! Dawno jej nie było.

    Ciekawe skąd Tony wysnuwa wniosek, że Loki nie spróbuje tak szybko ataku. Fakt, może to dlatego, że dostał nieźle po głowie ostatnim razem, ale w końcu na pewno lepiej atakować póki wróg jest ranny i zmęczony. Ja bym się na jego miejscu martwiła. Btw, Loki mimo wszystko powinien uważać na to, z kim się sprzymierza, bo coś czuję, że ten układ nie skończy się dla niego najlepiej :P

    Ta Lucy to twarda babka. Ale widzę jakąś coś tu ciekawego między nią a Stevem. :3 Romans się szykuje? Ej! To dziwne. Najpierw Sharon, a teraz Lucy! Czy to podobieństwo było celowe? :D
    Z kolei kiedy Lucy dowiaduje się, że Sif jest Asgardką to jest to dla niej coś całkowicie normalnego, co jakoś nie daje mi spokoju. Bardzo szybko połączyła inną rasę z przyśpieszoną regeneracją. Zwyczajny zjadacz chleba chyba by się bardziej zdziwił, no ale w sumie ona pracuje u Starka. To może raczej spokojnie wystarczyć za wyjaśnienie.

    Wyłapałam dwie literówki: najpierw Falkon pisany przez "k", a potem "dodrze" zamiast "dobrze".

    E tam, Ania, co ty mi tu próbujesz wcisnąć że kilka godzin po bitwie z której ledwo wyszli żywi Avengers siedzą w salonie, piją kawę i bawią się z Katriną? Wygląda to co najmniej tak, jakby ze strachu postradali zmysły, a przecież tak nie jest. Proponowałabym jakiś wypoczynek, a znaczna większość drużyny i tak zajęłaby się proponowaniem możliwych ataków, albo planowaniem z wyprzedzeniem, jak powinien wyglądać kontratak z ich strony.

    No dalej już tylko Wielki Sekret Coulsona no i atak tych cieni. Jak na minimum akcji to i tak dzieje się więcej niż u mnie :D Super.
    Masz rację, wakacje to istna mordęga, jeśli chodzi o wenę. A jeszcze potem rok szkolny! W każdym razie mam nadzieję, że jakoś się ogarniemy ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej
      Cieszę się, że zajrzałaś.
      Nom, trochę widać podobieństwo między Sharon i Lucy. Właściwie nie wiem czy to było celowe, czy przypadkowe. Chyba nie zdążę już rozwinąć wątku między nią a Stevem. Z resztą ja się nie nadaję do pisania romantycznych wątków.
      Jeśli chodzi o reakcję Lucy na wieść, że Sif jest Asgardką, to nie zapominaj, że pielęgniarka leczyła też Thora, więc wie co, nie co o Asgardczykach.
      Muszę poprawić te literówki, a przecież czytałam to co napisałam.
      Dobra, dobra. Byli trochę poobijani, tu masz rację. Ale chyba chwila wytchnienia wśród przyjaciół im się należy, co nie? Zresztą Loki jest w Asgardzie, a oni nadal nie wiedzą jak się tam dostać. Po drugie, Asgard to królestwo Thora, więc to on chciałby jak najszybciej wyzwolić go spod wpływów brata. A Gromowładny jest teraz zajęty swoją córką, której, jakby nie było, nie wiedział bardzo długo i bardzo się o nią martwił. Tak więc myślę, że chwila odpoczynku nie zaszkodzi.
      Więcej akcji będzie w następnym rozdziale :)
      Czekam na kolejny u cb.
      Pozdrawiam
      Anka

      Usuń