sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XI

Witajcie. Wkońcu nowy rozdział, mam nadzieję, że warto  było na niego czekać. Zapraszam do czytania :)
 
Loki siedział  na tronie i obserwował jak rozwija się jego plan.
Po co sprowadzać Avengers do Asgardu i ryzykować zdemaskowanie, skoro można wysłać ich do ludu, który najzacieklej we wszechświecie broni swojego terytorium i nienawidzi obcych? Jednak nawet oni znają  Thora i mogliby go wysłuchać, dlatego Loki musiał go oddzielić od pozostałych.
Nie chciał śmierci brata, przynajmniej nie teraz. Wolał aby Gromowładny bezradnie patrzył jak on, Loki, włada Asgardem i podbija Ziemię.
Dlatego zamierzał go uwięzić.

Thor znalazł się w w jakimś pokoju. Istota, która go tam zabrała, niemal natychmiast zniknęła. Zanim Gromowładny zdążył cokolwiek zrobić, czy chociażby zorientować się gdzie może być, usłyszał coś co spowodowało, że nic innego już go nie interesowało.
- Tata! - zawołała Katrina.
Thor odwrócił się i zobaczył swoją córeczkę stojącą w łóżeczku i wyciągającą w jego stronę rączki. Odrazu porwał ją na ręce i przytulił.
- Jestem tu. - powiedział. - Teraz wszystko będzie dobrze.
Był tak szczęśliwy. W tym momencie wszystko zniknęło: łóżeczko, meble, cały pokój, nawet Katrina... rozpłynęła się w ramionach Thora. Gromowładny został sam w ciemnym, kamiennym pomieszczeniu. Przez dłuższą chwilę nie wiedział co się stało i gdzie się znajdował. Był całkowicie zagubiony. Stał tak jakby sam zamienił się w głaz. Potem odwrócił się. Przeciwległa ściana składała się teraz z grubych metalowych prętów - Thor był w celi.
Ale to do niego nie dotarło, utkwił wzrok w czymś, a raczej w kimś, kto był za kratami.
Loki stał tuż za nimi i uśmiechał się złośliwie, przyglądając się uwięzionemu bratu.
- Zawsze byłem od ciebie sprytniejszy. - musiał się szybko cofnąć, ponieważ pięść Thora zatrzymała się tam, gdzie jeszcze przed chwilą była twarz boga kłamstw.
Loki wiedział, że gdyby przerwy między prętami były większe, oberwałby młotem.
- Gdzie moja córka?!! - zagrzmiał Thor, unosząc Mjolnir, jednak nic się nie stało; żadnych błyskawic.
- Myślisz, że nie znam twoich mocy, - zapytał bóg kłamstw, zupełnie ignorując pytanie Gromowładnego. - i pozwoliłbym ci miotać piorunami na prawo i lewo?
- Zginiesz, Loki!!! - Thor potężnie uderzył młotem w kraty, aż te zatrzeszczały.
Loki szerzej otworzył oczy ze zdziwienia i cofnął się o kolejnych kilka kroków. Wolał nie ryzykować, że Thor go dosięgnie.
Gromowładny znów uderzył w kraty, te jednak nawet się nie wygięły.
- Te pręty są zrobione z uru. - zaśmiał się bóg oszustw - Nie zniszczysz ich.
- Zapłacisz mi za to! - zagrzmiał Gromowładny. - Zapłacisz mi za wszystko!
W jego oczach pojawiły się błyskawice, wokół młota także zaczęło iskrzyć. Loki nie był w stanie przeciwstawić się takiemu gniewowi i dłużej blokować mocy brata. Thor znów uniósł młot, jednak tym razem nie celował w kraty. Z potężną mocą uderzył w kamienną posadzkę. Wszystko zniknęło w blasku błyskawicy. Siła uderzenia odrzuciła boga kłamstw na przeciwległą ścianę. Gdy w końcu odzyskał wzrok, zobaczył, że kraty leżą na podłodze, żadna z nich nie została choćby wygięta, ale podłoga celi była w gruzach. Thor patrzył na niego z nienawiścią i, zanim Loki zdążył cokolwiek zrobić, znalazł się tuż przy nim. Złapał go z gardło.
- Gdzie moja córka? - wycedził Thor, unosząc brata kilka centymetrów nad ziemię.
Tego się Loki nie spodziewał. Zaczął się dusić.
- Puść mnie - wykrztusił, chwytając Gromowładnego za ręce i usiłując rozluźnić uścisk na swojej szyi.
- Gdzie. Moja. Córka? - powtórzył dobitnie Thor.
- Pokażę... - powiedział. - tylko puść...
Thor rozluźnił uścisk i Loki znów stanął na ziemi. Bóg kłamstw zakaszlał kilka razy, próbując złapać oddech.
- Prowadź. - zażądał Gromowładny.
Loki się wyprostował.
- Hel, czy mogłabyś tu przyprowadzić dziecko? - rzucił w przestrzeń.
Oczy Thora rozszerzyły się ze złości i zdziwienia.
Dobrze wiedział kim jest Hel, żaden Asgardczyk nie chciał mieć do czynienia z nią, ani z jej poddanymi. Wszyscy trzymali się od jej królestwa z daleka.
- Czyś ty postradał zmysły?! - nie mógł w to uwierzyć. - Nie mów, że...
- Sprzymierzyłem się z Hel? - Loki uśmiechnął się złośliwie. - Owszem.
W tym momencie, jakby na potwierdzenie jego słów, w korytarzu pojawiła się Hel, z Katriną na rękach.
- Zabierz ich stąd, oboje - Loki zwrócił się do kobiety, zanim Thor zdążył cokolwiek zrobić.
Ta w jednej sekundzie znalazła się przy Gromowładnym. W następnej cała trójka była już wieży. Zanim Thor zorientował się, co się stało, Hel już nie było. Wróciła do Asgardu.
- Dlaczego ich puściłeś? - zwróciła się z wyrzutem do Lokiego.
Ufała, że jej sojusznik miał jakiś plan, więc wykonała polecenie, ale nie była zadowolona, z takiego obrotu sprawy. 
Loki puścił jej pytanie mimo uszu. Szybko ruszył korytarzem w stronę sali tronowej. Był wściekły, że musiał wypuścić Thora, ale nie mógł pozwolić, aby Gromowładny dostał się do pałacu. Mogłoby się to skończyć zdemaskowaniem boga kłamstw.
Wpadł do sali tronowej przez ukryte przejście, jednocześnie zmieniając się w Odyna. Zaraz potem zabezpieczył główne wejście zaklęciem, bo wiedział, że Hel wejdzie do pomieszczenia za nim, przecież nikt nie mógł go zobaczyć z królową Helheim. Thor miał rację, Asgardczycy trzymali się z daleka od tej krainy, obawiali się jej, bo krążyły o niej rożne legendy. Czy prawdziwe? Tego Loki jeszcze nie odkrył, ale czy to miało jakieś znaczenie? To nawet lepiej, bo oznaczało, że jest to świat mało poznany, a przez to bardziej niebezpieczny, dla każdego kto ośmielił się z nim walczyć.
- Loki, czy ty masz w ogóle jakiś plan?! - zdenerwowała się kobieta. Stanęli naprzeciw siebie, na środku pokoju. - Czy działasz kompletnie na oślep?! Marnujesz mój czas i nadwyrężasz cierpliwość!
- Przestań! - krzyknął bóg kłamstw. - Miałaś nie używać mojego imienia! W ogóle nie powinno cię tu być! Bo...
- Co?! - zapytała ze złością Hel, podchodząc do złotego tronu i siadając na nim. - Zniszczę twój plan, którego nie ma?! Zwodzisz mnie już zbyt długo, Odynie - ironicznie podkreśliła ostatnie słowo.
- Nie chcesz już czekać? - Loki zbliżył się do niej, jego głos znów był spokojny. - Wolisz postawić wszystko na jedną kartę? Dobrze. Przygotuj wojska, zaatakujemy dziś wieczorem.
Hel zamrugała gwałtownie i spojrzała na niego poważnie.
- Dziś wieczorem? - powtórzyła ciszej.
- Jeśli tylko będziesz gotowa. - odparł bóg kłamstw. - Gdy tylko w Midgardzie zajdzie Słońce, zaatakujemy.
- Będę gotowa. - Hel skinęła głową i zniknęła.
Loki zaczął przygotowania do inwazji na Ziemię.

Giganci Ognia zbliżali się coraz bardziej do Avengers. Jeden z nich coś mówił, ale żaden z bohaterów nie znał tego języka.
Sif widząc tę sytuację szybko podbiegła do pozostałych. Zaczęła coś mówić w tym dziwnym języku, rozmowa szybko przerodziła się w krzyki.
- Co teraz? - zapytał Sokół spoglądając na Starka i Rogersa.
- Nie wiem. To on tu rządzi. - Steve i Tony w tym samym momencie wskazali na siebie. - Że niby ja? Przecież mówiłeś...
- Chłopaki, nie czas na to. - zwróciła im uwagę Wdowa.
Krzyki ucichły, a otaczające ich postaci uniosły płonące włócznie. Sif wycofała się w stronę pozostałych.
- Co jest? - zapytał Stark, który stał najbliżej wojowniczki.
- Mówią, że wtargnęliśmy na ich terytorium i dlatego zginiemy. - odparła poważnie Asgardka.
- W każdym razie łatwo się nie poddamy. - oświadczył Kapitan.
Bohaterowie ustawili się do siebie plecami, nawzajem się osłaniając, jednak to nie wiele dawało. Płomienie dawały się we znaki Avengers, a na dodatek żadna broń nie działała na te stworzenia. Pistolety Wdowy szybko rozgrzały się do takiej temperatury, że kobieta musiała je wyrzucić, bo na dłoniach powstały jej pęcherze. Tony co chwila strzelał repulsorami, to jednak nie wiele dawało, pociski energetyczne nie robiły najmniejszego wrażenia na atakujących. Geniusz cieszył się, że jego zbroja miała doskonały system chłodzący, choć kontrolki przegrzania zewnętrznej powłoki już świeciły na czerwono. Sokół także musiał pozbyć się broni, a nie miał miejsca aby rozłożyć skrzydła, więc razem z Wdową po prostu unkali ataków.
- To nic nie da. - odezwał się Steve, chwytając rozgrzaną tarczę.
- Przydał by się Thor. - odezwała się Natasha, unikając ognistego ciosu.
- Ale go nie ma. - odparł Kapitan. - Musimy sobie poradzić sami. Trzeba dostać się z powrotem na Ziemię.
- Łatwo powiedzieć. - odezwał się Stark. - Dzieli nas od niej kilkadziesiąt metrów i morze tych cholernych ogników.
- Stark ty masz osłony... - Steve puścił mimo uszu uwagi Iron Mana.
- Naprawdę? - przerwał mu z ironią Tony. - Oczywiście, że pomyślałem o ich włączeniu, ale one same w sobie nagrzewają zbroję, w tych warunkach ugotowałbym się, zanim zdążyły by się włączyć.
Wdowa i Sam zaczęli ciężko oddychać, temperatura im najbardziej szkodziła.
- Nie ma czasu. - Steve spojrzał na przyjaciół. - Sokół, osłonisz siebie i Wdowę skrzydłami. Są żaroodporne? - zwrócił się do Starka. Ten skinął głową. - Sif i ja pójdziemy przodem, Tony ty będziesz atakował z góry, może uda nam się przedrzeć. - z każdym słowem musiał odparowywać cios, któregoś z nacierających Gigantów. - Ruszamy!
Tony wystrzelił z repulsora piersiowego potężny ładunek wprost pod nogi olbrzymów zagradzających im drogę. Rozprysk ziemi i skał zmusił stworzenia do cofnięcia się. Wtedy pozostali szybko ruszyli w stronę przejścia międzywymiarowego. Wydawało się, że plan wypalił, gdy nagle powietrze przeszył krzyk Sif. Włócznia jednego z Gigantów przebiła zbroję kobiety. Wojowniczka opadła na kolana, wypuszczając z ręki miecz. Olbrzym znów chciał zaatakować, jednak w tym momencie koło Asgardki pojawił się Iron Man.
Pozostali się zatrzymali i spojrzeli na scenę, która właśnie się obok nich rozgrywała.
- Dalej! - ponaglił ich Stark, podnosząc Sif z ziemi i osłaniając ją przed kolejnym ciosem ognistej włóczni.
Wojowniczka zdążyła jeszcze chwycić swoją broń.
Cała piątka opuściła ten piekielny świat.
Tony wezwał J.A.R.V.I.S.a, gdy tylko stało się to możliwe - w Muspelheim łączność nie działała. Pozostali stali na półce skalnej. Sif ledwo trzymała się na nogach, Kapitan musiał ją podtrzymywać, bo inaczej by upadła.
Po chwili pojawił się jet i wszyscy do niego wsiedli.
- Co z Thorem? - zapytał Steve, zanim ruszyli.
- Kapitanie, Thor jest w AvengersTower. - odparł J.A.R.V.I.S. zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Jak... - zaczął Steve.
- Nie ważne, wracajmy. - przerwał mu Tony.

3 komentarze:

  1. No no no. Loki. Nie kto inny, jak ten kozioł. Dalej wspólpracuje z Hel.Ciekawe, jak długo? Czy w kolejnym rozdziale nastąpi atak na Ziemię? Jest akcja i to jest najlepsze. Nie mogę się doczekać, co jeszcze nas czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden nowy rozdział, a jak cieszy! :D
    Jeśli się spóźniłam, to najmocniej cię przepraszam, ale hm... - wymownie patrzy w kalendarz i zastanawia się, jak u diabła ma wytłumaczyć, że przez ten cały czas nie robiła NIC.
    Heh, no wakacje!
    Ale przejdźmy do rozdziału.
    Szczerze, decyzja Lokiego bardzo mnie zaskoczyła, choć i tak czuję, że w tym tkwi jakiś brzydki hak. W końcu Loki po prostu go wypuścił.
    I za cholerę nie rozumiem, czemu Loki tak strasznie uparł się, by znów zaatakować ziemię. Nie chodziło mu przecież o to w filmie. Jego celem była zemsta na bracie, dlatego zaatakował Midgard razem z Chitauri. W tej chwili jest to dla mnie co najmniej dziwne - tym bardziej, że Rogaty JUŻ rządzi Asami, a Thora wypuścił. I wychodzi z tego chyba coś w stylu "ok, zrobię to, co obiecałem, a Hel się odwali".

    "Nie wiem. To on tu rządzi. - Steve i Tony w tym samym momencie wskazali na siebie." - Nie ma to jak zgranie w zespole! ;D

    To trochę nie fair, że Tony wszystkich najpierw przygotował na ekstremalnie niskie temperatury K2, po czym trafili gdzieś, gdzie spaliliby się żywcem.
    A potem jeszcze wróciłaś ich na K2? O.O Zwizualizowałam sobie właśnie umierających z nagłych zmian temperatury bohaterów. Troszeczkę to ryzykowne, moim zdaniem, no ale kombinezony itd, więc przymykam oko.

    Krótki ten rozdzialik. Zwykle pisujesz je dłuższe, ale w tym sporo się działo. Plusik dla ciebie.
    I zmieniłaś tło, prawda? Fajne, bardzo mi się podoba.
    No i teraz herosi są we właściwym miejscu. Ciekawe, gdzie Loki postanowi uderzyć? Znów w NY? :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Świetny rozdział jak i cały blog. Czekam zawzięcie na nn. Ślę całusy i życzę weny.
    Fran
    Ps. zapraszam do siebie kiedy będziesz miała chwilkę. stevematarcze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń