Tony niedawno wyszedł ze szpitala. Czuł się pusty. Brakowało mu czegoś ważnego; czegoś, co przez wiele lat utrzymywało go przy życiu. Jego reaktor łukowy…
Nie tkwił już w jego piersi, stał w szklanej gablocie
w prywatnym laboratorium Tony’ego w StarkTower. Jego miejsce zajmowała
zabandażowana rana, która wkrótce zmieni się w bliznę.
***
- A ty znowu tutaj! – westchnęła Pepper z wyrzutem –
Lekarz kazał ci się oszczędzać.
Stark podniósł wzrok znad układu, nad którym pracował
i spojrzał na nią.
- Ale to mnie odpręża – powiedział.
- Jest trzecia w nocy! W tej chwili masz iść spać! –
kobieta była wyraźnie zirytowana.
- Dobrze, mamo – Tony uśmiechną się i wstał. Zrobił
kilka kroków w stronę wyjścia z laboratorium, po czym odwrócił się –
J.A.R.V.I.S. tylko niczego nie przestawiaj.
- Tak jest, sir – odezwał się elektroniczny głos.
Rudowłosa stała z założonymi rękami koło drzwi. Stark
podszedł do niej i ją pocałował.
- Nie dam się przekupić – uśmiechnęła się, wskazując
mu wyjście.
Tony zrezygnowany ruszył do ich sypialni.
Odkąd ich willa została zniszczona mieszkali w
StarkTower.
***
Tony obudził się dość wcześnie. Po cichu opuścił
sypialnię. Udał się do laboratorium, choć może lepszą nazwą byłaby pracownia.
Stark chciał jak najszybciej odzyskać Iron Mana. Bez zbroi czuł się bezbronny,
dlatego, odkąd opuścił szpital, pracował nad nowym modelem.
Tony dotarł do laboratorium. Podszedł do skanera,
laser przeskanował jego siatkówkę.
- Nie mogę pana wpuścić, sir – odezwał się
J.A.R.V.I.S.
- Nie wygłupiaj się i otwieraj drzwi! – Stark prawie
krzyczał.
„O co chodzi temu głupiemu komputerowi?”
- Panna Potas zabroniła otwierać te drzwi przed
godziną dziewiątą. To dla pańskiego dobra, sir.
- Otwieraj natychmiast, bo inaczej…
- Bo inaczej co? – odezwał się damski głos za nim.
Tony odwrócił się i zobaczył Pepper stojącą w
szlafroku. Była zdenerwowana.
- No słucham – ponagliła.
Gdy Stark nadal milczał, dodała:
- Spałeś trzy godziny. Tony zamęczysz się – w jej
głosie było słuchać troskę. Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. –
Co się dzieje? Znowu nie możesz spać?
- Nie o to chodzi – mrukną Stark.
Dobrze wiedział co miała na myśli. Avengers; Nowy
York; kosmici… Tych problemów już nie miał.
- To o co? – jej głos wyrwał go z zamyślenia. Mówiła
spokojnie, miło…
- Znów chcę… Muszę być Iron Manem. – odparł cicho –
Brakuje mi tego – dodał.
- Dobrze – powiedziała trochę zrezygnowana – Ale
przyrzeknij mi, że będziesz normalnie żyć.
- Zdefiniuj „normalnie”…
- Tony! – Pepper straciła cierpliwość.
- Ok. Przyrzekam – uśmiechną się Stark.
- J.A.R.V.I.S. otwórz drzwi – kobieta zwróciła się do
komputera – Ja idę spać, a ty rób, co chcesz – ziewnęła Pepper i odeszła.
Mężczyzna wszedł do laboratorium i zabrał się do
pracy. Ta zbroja ma być wyjątkowa: najlepiej wyposażona. Ale to nie wszystko, będzie
to pierwsza zbroja Iron Mana z własnym reaktorem łukowym.
***
Pepper nie chciała, żeby tony przestał być Iron Manem.
Nie, jeśli go to uszczęśliwia. Ale martwiła się o niego, a obsesyjne tworzenie
zbroi nie było dobre. Miała nadzieję, że starczy mu jedna, i że nie zrobi
kolejnych czterdziestu.
***
Pod koniec tygodnia zbroja była prawie gotowa. Tony
przeprowadzał ostatnie testy, gdy budynek się zatrząsł.
- ALARM! ALARM! ALARM! – rozległo się w pomieszczeniu.
Stark wylądował i wcisną guzik.
- Co się dzieje J.A.R.V.I.S. – powiedział z
niepokojem. „To musiał być potężny wybuch skoro zatrzęsła się cała wieża.” pomyślał.
I nie pomylił się:
- Nastąpił wybuch w laboratorium numer 3 – oznajmił komputer.
– Na drugim piętrze.
- Lecę tam – Tony ruszył do wyjścia.
- Zbroja nie jest odporna na promieniowanie γ, sir.
Zatrzymał się w pół kroku. „Bruce, nie dobrze”
pomyślał Stark i wybiegł z laboratorium, zostawiając zbroję.
***
Laboratorium numer 3 było królestwem Bruc’a Bannera.
Badał tam promieniowanie γ, jego wpływ na organizmy i zagrożenia jakie ze sobą
niesie. Chciał odwrócić mutacje jakie ono może powodować. Chciał wyleczyć się z
Hulka.
***
Tony dotarł tam po chwili. Drzwi był z grubej warstwy
ołowiu, ale nad nimi znajdował się ekran z podglądem i dźwiękiem. W środku było
mnóstwo pyłu czy dymu, nie było nic widać. Stark włożył kombinezon ochronny.
Ściany laboratorium nie przepuszczały promieniowania, a wejście było podwójne.
Tony właśnie podchodził do pierwszych drzwi, gdy rozległ się ryk.
„Hulk” przemknęło mu przez głowę.
Szybko wszedł do środka. Wewnątrz także był ekran z
mikrofonem.
Stark najpierw nic nie widział. Lecz po chwili z pyłu
wyłoniła się ogromna sylwetka. Zielony stwór stał po środku zniszczonego
wybuchem laboratorium.
- Bruce, słyszysz mnie… - zaczął Tony.
- Jestem Hulk – ryknął tamten. Patrzył wprost na
Starka.
Mężczyzna powoli się do niego zbliżył.
- Posłucha… - nie skończył, bo usłyszał ruch na
korytarzu.- Nie wchodźcie … - za późno.
Wszystko zaczęło dziać się błyskawicznie.
Drzwi laboratorium otworzyły się. Do środka wbiegli
ludzie. Hulk odepchnął Tony’ego. Ten przeleciał przez pomieszczenie i z impetem
uderzył o ścianę. Osuną się po niej. Zielony olbrzym wybił dziurę w ścianie i
przez nią wyskoczył. Wyrwa natychmiast się załatała.
W laboratorium zostało kilku ludzi, którzy nie
wiedzieli, co się przed chwilą stało.
Stark leżał bez życia.
Fajne. Kocham avengersów i marvela. Sceny są realistyczne, a fabuła zapowiada się ciekawie. Jak na ff to jest całkiem nieźle napisane. Przyczepiłabym się do opisów, ale w ff to trochę inaczej wygląda, bo wszyscy którzy to czytają wiedzą co jak gdzie i kiedy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka. Bardzo fajny pomysł, chociaż możesz mieć problemy ze znalezieniem czytelników. Na bloggerze w większości siedzą gimbazjanki potrafiące gadać tylko o ciuszkach i bucikach ;)
http://dziennikidestiny.blogspot.com/
Ajajajaj!!! Kocham Avengersów, sama wymyślam swojego fanficka i założyłam bloga o nich, nic narazie nie napisałam, ale może byś mi pomogła ;) Daję linka - polish-avengers.blogspot.com
OdpowiedzUsuń