poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział II



Sorki, że dopiero tera, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytanie J

Jet wyciągał 3,5 Macha*, więc Sam szybo dotarł na miejsce. Wylądował koło jakiegoś zwykłego domu w małym miasteczku. Współrzędne się zgadzały, ale trudno mu było uwierzyć, że nordycki bóg piorunów mieszka w takim miejscu.
Gdy wysiadł z jeta, drzwi domu otworzyły się i wyszedł z niego postawny, muskularny mężczyzna o długich, blond włosach. Trzymał w ręce młot.
- Kim jesteś? – zagrzmiał.
Sokół bez problemu go rozpoznał, mimo że Thor nie przypominał już wikinga.
- Nazywam się Sam Wilson – powiedział – Przysłał mnie Kapitan Ameryka…
Resztę jego słów zagłuszył świst śmigieł. Gromowładny w ostatniej chwili odepchnął go na bok, bo helikoptery, z żółtą czaszką na drzwiach, otworzyły ogień.
W drzwiach pojawiła się jakaś kobieta.
- Co tu się dzieje? – zapytała.
- Ukryj się, Jane – Thor odwrócił się do niej i… to był błąd.
Rozległ się huk. Bóg piorunów oberwał jakimś pociskiem. Odrzuciło go kilkanaście metrów w tył.
Sokół, w tym czasie, zdążył odnaleźć w jecie swój pistolet (sam pojazd był nieuzbrojony). Sam zaczął strzelać do wroga. Thor podniósł się z ziemi. Wokół jego młota zaczęły zbierać się pioruny. Zakręcił nim kilkakrotnie i posłał grom w stronę śmigłowców. Jedna z maszyn zajęła się ogniem. Silniki przestały działać i helikopter zwalił się z potwornym hałasem na ziemię. Drugi śmigłowiec skierował całą siłę ognia w stronę Azgardczyka. Pocisków i rakiet było zbyt wiele. Thor nie mógł zaatakować. Falcon wycelował i wystrzelił. Trafił w sam środek szyby helikoptera, która momentalnie pokryła się siateczką pęknięć. Żołnierze Hydry stracili widoczność, przerwali na chwilę ostrzał. To wystarczyło. Gromowładny znów przywołał pioruny. Drugi śmigłowiec rozbił się. Wraków szybko zaczęli uciekać ludzie. Chwilę potem obie maszyny wybuchły.
- Nie warzcie się tu wracać. – krzyknął, do uciekających, Thor.
Po czym odwrócił się i wbiegł do domu.
- Jane! – zawołał.
Dziewczyna wyszła z sypialni i rzuciła mu się na szyję.
- Co się stało? Co to było? – płakała.
- Spokojnie – Thor ją objął – Już po wszystkim.
Zaprowadził ją do salonu.
Sokół wszedł do domu. Zajrzał do pokoju.
- Wejdź – zaprosił go Thor.
Sokół usiadł na fotelu obok nich. Dopiero teraz zauważył, że kobieta jest w ciąży.
- Gratuluję powiększenia rodziny – powiedział.
- Dziękujemy – odezwała się Jane, nadal obejmowała gromowładnego, ale oczy miała już suche.
 - Co cię tu sprowadza, przyjacielu Kapitana? – zapytał Thor.
- T.A.R.C.Z.A upadła i … - zaczął Sam.
- Jak to? – przerwał mu bóg piorunów.
Falcon opowiedział mu, co się wydarzyło.
- Kapitan chciałby, abyś wrócił do drużyny i pomógł nam walczyć z Hydrą.
- Przyjacielu, teraz nie mogę, muszę zaopiekować się rodziną. – spojrzał na Jane.
- Thor, twoja rodzina nie będzie bezpieczna dopóki nie pokonamy Hydry. – powiedział Sokół. – Widziałeś co się dzisiaj stało.
- Masz słuszność – zamilkł.
Jane spojrzała na niego.
- Leć ocalić świat – uśmiechnęła się i pocałowała go.

***

Wdowa właśnie weszła do jeta. Był tam komputer z programem do rozpoznawania twarzy. Natasha wgrała zdjęcie Hawkeye’a do bazy. Zaczęło się przeszukiwanie. Program miał dostęp do wszelkich nagrań z monitoringu w całych Stanach. Porównywał zdjęcie z ujęciami i wykrywał pasujące.
Wdowa poszła przebrać się w swój kostium. Właśnie sprawdzała, czy ma pełne magazynki w pistoletach, gdy komputer zapiszczał. Na ekranie pojawiły się kadry z nagrań i lokalizacja. Clint był w Chicago.
Natasha wystartowała. Włączyła autopilota. Wkrótce dotarła na miejsce. Włączyła maskowanie i wylądowała na dachu starej opuszczonej fabryki. Wysiadła, postanowiła zostawić maskowanie aktywne, aby nikt nie zobaczył jeta.
"Hawkeye jest gdzieś w tym budynku" pomyślała, rozglądając się do koła.
Na dachu nie było żadnych drzwi. Postanowiła wejść przez okno. Spuściła się po linie. Niestety, zamiast szyby były deski. Odbiła się od nich i rozhuśtała. Uderzała nogami w zabezpieczenie coraz mocniej. W końcu puściło, a ona wpadła do środka. Odpięła linę. Usłyszała jakiś szmer. Gdy się odwróciła, zobaczyła Hawkeye'a stojącego w drzwiach. Trzymał napięty łuk wycelowany w nią. Natychmiast go opuścił.
- A, to ty - powiedział - Co cię tu sprowadza?
- Upadek T.A.R.C.Z.A. - kobieta rozglądała się po pomieszczeniu.
Było obskurne, ze ścian odpadał tynk, a podłogę przeżarły korniki.
- Chodź na dół. - Clint wyszedł z pokoju i zniknął w korytarzu.
Wdowa ruszyła za nim. Po chwili znaleźli się na parterze. Ten pokój miał pomalowane ściany, na podłodze kafelki... Oprócz porozrzucanych rzeczy był całkiem ładny.
Hawkeye usiadł na kanapie, koło telewizora. Natasha wybrała krzesło.
- No więc mów - odezwał się Barton.
- Kapitan reaktywuje drużynę.- oznajmiła kobieta.
- OK. Ale co się dokładnie stało? - zapytał - W telewizji okrzyknęli T.A.R.C.Z.A. organizacją terrorystyczną...
Wdowa opowiedziała mu o wszystkim, co się wydarzyło.
- Oczywiście, że dołączę. - powiedział Clint, gdy skończyła.
- W takim razie lećmy - Wdowa wstała.
- Muszę najpierw "posprzątać" kryjówkę - oznajmił - Daj mi namiary na miejsce spotkania niedługo dołączę.
- Pod StarkTower - Natasha wyszła z pokoju.
Wdowa wracała do Nowego Jorku. Gdy przelatywała nad jakimś lasem, na niebie pojawiły się trzy czarne punkty. Powiększały się z dużą szybkością. Po chwili Natasha była już w stanie je rozpoznać. Wrogie samoloty. Włączyła kamuflaż, ale był, już za późno, aby ukryć białego orła na skrzydle. Tamci wystrzelili rakiety na podczerwień. Wdowa zrobiła, błyskawiczny zwrot. Ledwo udało jej się uniknąć trafienia. Wystrzeliła z działka laserowego. Samoloty nie były tak zwinne jak jet. Natasha uszkodziła silnik jednego z nich. Jednak maszyna nie spadła. Pozostałe odpaliły pociski. Kobieta próbowała zrobić unik, ale się nie udało. Rakiety zniszczyły dwa silniki jeta. Maszyna zaczęła spadać. Wdowa zdążyła jeszcze posłać w stronę samolotów duży pocisk, zanim jet uderzył w ziemię. Przerył kilkanaście metrów, tworząc głęboki rów i wyrywając drzewa, znieruchomiał...

**********************************************************************
*Mach – jednostka prędkości, 1Mach = prędkość dźwięku

4 komentarze:

  1. boskie i cudne za jednym razem jaka akcja z Wdową naprawdę bardzo ciekawe ale miałaś dodać dwa na drugie liczę jutro plooooooooose

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajajajaj! Ulubione paringi (czy jak to tam nazywają) to Thor z Jane i Hawkeye z Wdową, opowiadanie jest ciekawe, no poprostu miód, malina, wczoraj napisałam też fanficka i weź przeczytaj czy będzie okey, nikt narazie nie wszedł (oprócz mnie 25 razy xD) polish-avengers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gromowładny - kojarzy mi się to tylko ze Skyrimem, był wspopniany u nie na blogu. Hmm... Nazwałabym go w jego stroju nie jak wiking, tylko w zbroi, wikingowie to zupełnie inna bajka. "Nie wyglądał jak wiking", ja bym powiedziała "wyglądał jak normalny człowiek (z tej planety)". Hm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thor pochodzi z mitologii nordyckiej (jest jednym z bóstw wyznawanych przez wikingów) i jest określany jako Gromowładny (nie jestem pewna czy w filmie pojawia się to określenie).

      Usuń