sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział V



Hej. Blog przekroczył 1000 odwiedzin teraz do 2000J. Dzięki, że czytacie, dzięki za komentarze. Ten rozdział wyszedł dość długi, mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania.


 Pozostali go wyminęli i także spojrzeli na telewizor. Thor zareagował tak samo jak Stark. Na ekranie widać było dwie związane i zakneblowane kobiety: Pepper i Jane.
- Avengersi, porwaliśmy Virginię Potts i Jane Foster. – po pokoju rozszedł się lodowaty męski głos. – Jeśli nie pojawicie się w Alcatraz zanim wzejdzie słońce, one zginą.
Na ekranie pojawiła się żółta czaszka z mackami – znak Hydry. Telewizor się wyłączył.
Tony natychmiast ruszył do sypialni. To, co tam zobaczył, rozwiało wszelką nadzieję. Wszystko było poprzewracane, szyba byłą rozbita, a pokój wyglądał jak pobojowisko.
- J.A.R.V.I.S. co się stało w tej wieży?! Pokaż wszystkie nagrania. – Tony bez sensu miotał się po sypialni.
- Sir, nie ma żadnych nagrań. – odpowiedział komputer. - Główny system został zniszczony, kamery i pozostałe zabezpieczenia przestały działać.
Stark chciał coś powiedzieć, ale zagłuszył go potężny grzmot. Tony spojrzał przez wybite okno, niebo zasnuły gęste chmury.
„Thor” pomyślał.
Gromowładny był wściekły. Roztrzaskał szybę w salonie i wyleciał przez nie. Stark ruszył za nim.
- Thor! – krzyknął.
- Nie zatrzymuj mnie, Stark. – zagrzmiał gniewnie bóg piorunów.
- Nie mam takiego zamiaru. – odparł tamten. – Po prostu jetem będzie szybciej.
Pozostali Avengersi stali w wybitym oknie.
- Nie róbcie nic głupiego! – krzyknął Kapitan, ale było już za późno.
Thor i Tony zniknęli im z pola widzenia. Po chwili zobaczyli odlatujący jet.
- I zrobili coś głupiego – skwitował Kapitan. – Musimy za nimi lecieć, zanim wpakują się w pułapkę.
- A co z dziewczynami? – odezwał się Hawkeye. – Nie chcesz ich ratować?
- Oczywiście, że chcę, ale najpierw musimy mieć plan…
- Dość gadania – przerwała im Wdowa – Trzeba ruszać, bo ich nie dogonimy.

***

Jet wzbił się na odpowiednią wysokość i Tony włączył autopilota na maksymalną prędkość. Thor nerwowo krążył po pokładzie, Stark też nie mógł siedzieć bezczynnie.
Postanowił przejrzeć plany miejsca docelowego. Sam budynek był fortecą nie do zdobycia, pomijając zabezpieczenia, które pewnie zamontowała Hydra. Tony znalazł drogę wejścia, ale nie miał pojęcia, co tam mogą zastać.
W końcu maszyna zaczęła obniżać lot. Stark przejął stery. Włączył maskowanie i wylądował w stałym lądzie, na plaży. Był środek nocy, więc to, że ktoś będzie tamtędy przechodził było mało prawdopodobne. Wysiedli.
Tony spojrzał w stronę wyspy.
- To nie będzie łatwe zadanie. – powiedział.
- Ruszajmy – usłyszał za sobą głos Thora.
Zbliżyli się do wyspy. Było to dziwnie łatwe. Nie było żadnych straży, ani innych zabezpieczeń. To źle wróżyło.
Dostali się do środka. Natychmiast otoczyli ich żołnierze Hydry.
- Nic nie rób – szepnął Tony do Thora, bo ten już szykował się do ataku – Zabiorą nas do dziewczyn.
Gromowładny opuścił młot.
Zostali „zaprowadzeni” do jakiejś dziwnej sali. Kiedyś była to najprawdopodobniej więzienna stołówka, ale teraz wcale jej nie przypominała. Pomieszczenie było duże i prawie puste, nie licząc obrazów na ścianach i pięknego, czerwonego dywanu biegnącego od drzwi do podnóża podwyższenia, na którym stał duży złoty tron. Siedziała na nim jakaś kobieta, miała długie, czarne włosy, a ubrana była w piękną czerwoną suknię.
„Kim ona jest? O co tu chodzi?” zastanawiał się Tony.
Gdy ich zobaczyła, wstała.
- Odejdźcie – powiedziała władczym głosem do żołnierzy, a ci natychmiast opuścili pokuj.
- Gdzie jest Jane?! – zagrzmiał Thor.
- … i Pepper! – krzyknął Stark.
Kobieta się roześmiała.
- Jane czeka w domu na swojego męża, który ratuje świat – powiedziała. – A Pepper jest w hotelu w Waszyngtonie, bo jutro z samego rana ma spotkanie z kontrahentami. – spojrzała na Tony’ego – Wielki pan Stark dał się nabrać na tak banalny fotomontaż? – zaśmiała się.
Mężczyźni spojrzeli na siebie. Więc to wszystko była mistyfikacja, zwabiła ich tu… Tylko, po co? Co tu się dzieje?
Zmieszanie szybko ustąpiło miejsca gniewowi.
- Po co nas tu sprowadziłaś? – zapytał Stark, celując do niej z repulsora.
Thor uniósł młot. Nagle Tony poczuł, że jego stopy odrywają się od ziemi, a on zaczął się unosić bezwładnie w powietrzu.
- Hej, co ty robisz?! – krzyknął.
Usłyszał za sobą zdziwiony głos Thora.
- Nie lubię się powtarzać – powiedziała kobieta. – A jeszcze nie wszyscy gości dotarli, musisz cierpliwie poczekać na odpowiedź, Tony – zaśmiała się.
Iron Man upadł na podłogę. Nie mógł się podnieść, jakby coś ciężkiego przygniatało go do ziemi. J.A.R.V.I.S. sygnalizował duże przeciążenia zbroi.
- Coś… ty… zrobiła?
„Pancerz długo nie wytrzyma, zaraz wszystko się rozpadnie” pomyślał Stark.
- Panuję nad grawitacją. – powiedziała. – Ale o tym później…
Odwróciła głowę w stronę drzwi, z korytarza dobiegały odgłosy walki.
Nagle drzwi się otwarły, a do środka wpadła tarcza. Kobieta w ostatniej chwili się uchyliła, uwalniając jednocześnie Tony’ego i Thora. Tarcza odbiła się od tronu, rykoszetowała o ścianę i wróciła do właściciela. Tuż za Kapitanem do pomieszczenia wpadli Hawkeye, Wdowa i Sokół. Iron Man i Gromowładny wstali. Wszyscy zwrócili się w stronę kobiety.
- Kim jesteś? – zapytał ją Kapitan. – I gdzie są dziewczyny?
- Nie ma ich tu – pierwszy odezwał się Tony. – To była mistyfikacja.
- Cisza! – krzyknęła kobieta, w pomieszczeniu powiał lodowaty wiatr. – Jestem Omnis.
Avengersi uważnie ją obserwowali, nadal nie wiedzieli jakie dokładnie są jej zamiary.
- Mam wiele niezwykłych zdolności, – kontynuowała - które pozwolą mi zaprowadzić na świecie porządek, usunąć wojny…
Wszystko jasne. Przejęcie władzy nad światem.
- Nie jesteś pierwsza, która uważa że może wszystko, bo ma władzę – powiedział Kapitan. – To nigdy nie kończy się dobrze.
- Jakiś czas temu odnalazłam ciekawą wzmiankę o Hydrze – kontynuowała, jakby go nie słyszała. – Odnalazłam tę organizację. Była zdezorganizowana i bliska upadku. Przejęcie władzy było zaskakująco łatwe. Na drodze do zawładnięcia światem stały mi jeszcze dwie rzeczy. Jedną z nich była T.A.R.C.Z.A. Jednak jej zniszczenie nie sprawiło mi większego problemu, ponieważ była całkowicie przesiąknięta wpływami Hydry. Zdobyłam bardzo ciekawe wynalazki, moi ludzie zaczęli fazę II – Projekt Stonoga: armia niezniszczalnych Superżołnierzy – Kapitan drgnął – zasilanych Extremis – Tony mimowolnie zacisnął pięści – i energią gamma. Był też projekty Visia. Oba zostały zniszczone. Jeden przez ciebie - spojrzała na Kapitana. - To mi jednak nie przeszkodziło we wprowadzaniu w życie fazy I – zniszczenia T.A.R.C.Z.A. i was, oraz przejęcia władzy.
- Nigdy ci na to nie pozwolimy. - powiedział Steve.
- Nie powstrzymacie mnie.
Omnis uniosła się w powietrze, jej włosy się rozwiały. Suknia wyglądała jakby była z wiatru, a wokół dłoni i stóp iskrzyły błyskawice. Z ramion spływała jej kaskadą długa peleryna zrobiona jakby z kropel wody i kryształków lodu.
- Teraz poznacie moją potęgę! – krzyknęła kobieta.
Po podłodze rozeszła się silna fala sejsmiczna. Iron Man, Sokół i Thor wzbili się w powietrze. Ziemia zaczęła się rozstępować. Na środku pokoju powstała olbrzymia przepaść.
Wdowa, Hawkeye i Kapitan ledwo mogli utrzymać równowagę. Pozostali przystąpili do ataku. Iron Man odpalił repulsory, ale Omnis stworzyła ścianę wody i ładunki tylko roztrysnęły się. Kobieta wywołała tornado, Tony został pchnięty z dużą siłą na ścianę. O mały włos nie wpadł do przepaści, jednak Kapitan w ostatniej chwili go złapał. Stark z trudem się podniósł.
- Dzięki, Steve. - powiedział i znów wzbił się w powietrze.
Kapitan, Wdowa i Hawkeye atakowali z ziemi, ale to nic nie dawało. Omnis bez problemu się przed nimi osłaniała. Atak bezpośredni nie był możliwy, ponieważ jeśli ktoś się do niej zbliżył, kobieta wywoływała tornado, ścianę wody lub lodu. Była bardzo potężna.
Thor wystrzelił w nią piorun, Omnis bez trudu go przekierowała. Grom trafił prosto w reaktor w zbroi Sokoła, niszcząc źródło zasilania. Mężczyzna zaczął spadać. Tony próbował go złapać, ale Omnis trafiła piorunem w najsłabsze miejsce jego zbroi (połączenie hełmu z tułowiem), co spowodowało spięcie i sparaliżowanie pancerza. Stark runął pod ścianą, a Sokół zniknął w czeluściach przepaści.
Thor znów wystrzelił piorun, tym razem kobieta przekierowała go w stronę Kapitana, ten jednak zasłonił się tarczą, grom się od niej odbił i trafił w sufit, w którym powstała wielka dziura. Podłoga znów zaczęła drżeć, tym razem tak mocno, że Avengersi nie mogli utrzymać równowagi. Thor zamachnął się młotem i rzucił w Omnis. Ta uchyliła się w ostatniej chwili, a Miolnira uderzył w ścianę.
- Teraz czas na ciebie – zwróciła się do Gromowładnego.
Ten próbował przywołać młot, jednak zanim zdążył to zrobić, opadł na ziemię. Omnis zmieniła wokół niego grawitację w taki sposób, że bóg piorunów nie mógł nawet wstać.
- To już wasz koniec – zawołała i zniknęła Avengersom z oczu.
Omnis uniosła się ponad budynek. Wywołała bardzo silne wstrząsy. Po kilku minutach Alcatraz runęło, a cała wyspa zaczęła znikać w morzu.
Kobieta wylądowała na plaży, na której stali żołnierze Hydry. Patrzyła na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą była wyspa. Słońce dopiero wstawało.
Omnis się zaśmiała.
- Avengersi nie żyją! – zawołała tryumfalnie.  

*************************************************************************

Dodaję rysunek mojego autorstwa przedstawiający Omnis. 

3 komentarze:

  1. Super rozdział czekam na następny o_-

    OdpowiedzUsuń
  2. daj już następny proszę za duże napięcie plooose

    OdpowiedzUsuń
  3. Cud, miód, malina i motyle w brzuchu ^-^

    OdpowiedzUsuń