sobota, 31 maja 2014

Rozdział I



A o to i pierwszy rozdział drugiego opowiadania. Miłego czytania :)



Dzień był ciepły i słoneczny. Wiatr delikatnie wiał. Oni byli na cmentarzu, stali nad grobem dyrektora T.A.R.C.Z.A.
- Jakby ktoś mnie szukał, to jestem tu. – powiedział Fury i odszedł.
W tym momencie do Kapitana i Sokoła podeszła Wdowa. W ręce trzymała jakąś teczkę.
- To, o co prosiłeś – powiedziała, podając ją Steve’owi.
- Dziękuję, ale to musi poczekać – wziął od niej teczkę. - T.A.R.C.Z.A. przestała istnieć, ale coś mi mówi, że Hydra ma jeszcze ukryte jednostki, gotowe w każdej chwili zaatakować. Szczególnie teraz, kiedy świat został pozbawiony ochrony. Musimy znów zebrać drużynę.
- Nie wiem czy ci się uda – powiedziała sceptycznie Natasha. – Stark nie używał zbroi od „wypadku”. Banner wrócił do Kalkuty. Thor wprawdzie jest na Ziemi, ale nie sądzę, żeby chciał się angażować, ma teraz inne sprawy na głowie. A Hawkeye gdzieś zniknął…
- Nie rozumiesz – przerwał jej Kapitan. – Mnie nie obchodzi czy oni chcą… Teraz, gdy T.A.R.C.Z.A. jest w rozsypce, a Hydra szykuje swe szeregi…
- Nie wiesz tego na pewno – wtrąciła kobieta.
- Wiem – uciął – Walczyłem już z nimi wcześniej. Nie bez powodu mają taką nazwę, Gdy odetniesz jedną głowę, na jej miejsce odrastają dwie nowe. A my jesteśmy jedyną linią obrony, musimy stawić im opór. Jako bohaterowie mamy obowiązek bronić zwykłych ludzi, nie ważne czy przed najazdem z kosmosu, czy odrodzeniem organizacji przestępczej…
Chyba nie chcesz, żeby Hydra przejęła władzę?
- Masz rację – zgodziła się Wdowa – W takim razie musimy ich zwerbować.
- Tak… - zaczął Kapitan – Myślę, że najlepiej będzie się rozdzielić. Sam pomożesz nam? – zwrócił się do Sokoła, który stał obok.
- Oczywiście. – odpowiedział tamten.
- W takim razie zawiadomisz do Thora…
- Naprawdę chcesz go do niego wysłać? – przerwała mu Natasha.
- Tak – odparł spokojnie. – Pomyśl, Hawkeye’a nie znajdzie, Tony’ego nie przekona, a do Bruce’a samego nie wysłałbym nawet doświadczonego żołnierza…
- Rozumiem. – wtrąciła Wdowa.
- Dlatego ty pójdziesz do Clinta, Sam do Thora, ja do Starka, a Bannera…
- Dobrze – powiedziała kobieta. – Idę załatwić sobie jeta i spróbuję odnaleźć naszego łucznika.
- Skąd ty… - zaczął Kapitan, ale Natashy już nie było.
Rozejrzał się.
- W takim razie – Steve zwrócił się do Sokoła – jedziemy do Tony’ego. Do Nowego Jorku.
Ruszyli w drogę, Sam prowadził.
- Kapitanie, a właściwie gdzie jest Thor? – zapytał.
- W Nowym Meksyku. Wyślę ci dokładne współrzędne. Ale najpierw pożyczymy jet od Starka. Gdy już spotkasz się z Thorem, to powiedz mu, że ja cię przysłałem i wyjaśnij sytuację. On pewnie nic nie wie o upadku T.A.R.C.Z.A.
- Dobrze – wjechali na autostradę. – A co z moimi skrzydłami?
Zbroja Sokoła leżała w bagażniku. Była zniszczona. Jedno skrzydło zostało zupełnie wyrwane. Stało się to podczas walki z Zimowym Żołnierzem.
- Myślę, że Tony zgodzi się je naprawić – odparł Kapitan.
W końcu dojechali na miejsce. Wieża wyglądała jeszcze bardziej okazale niż przedtem. Zaparkowali i podeszli do drzwi. Były zamknięte.
- Witaj, Kapitanie. – odezwał się J.A.R.V.I.S. – Kim jest twój towarzysz?
- Sam Wilson – przedstawił się Sokół.
- Były żołnierz. Od niedawna znany jako Falcon – powiedział komputer.
- Skąd on to… - zaczął Sam.
- Rozpoznanie zakończone. Możecie wejść. – drzwi otworzyły się.
Weszli do środka. Steve odwrócił się.
- J.A.R.V.I.S., Tony jest w wieży? – zapytał.
- Pan Stark jest na najwyższym piętrze – odparł komputer. – Razem z panną Potts.
- Dziękuję.
Poszli do windy. Minęli recepcjonistkę, której przedstawili cel wizyty. Po chwili znaleźli się na górze. Tony czekał na nich przy drzwiach windy.
- Co cię tu sprowadza, Kapitanie? – zapytał.
Weszli do salonu. Był zupełnie inaczej urządzony, choć jego dużą część nadal zajmował barek.
- Mam do ciebie prośbę. – zaczął Steve, gdy usiedli na kanapie, Stark zajął fotel naprzeciwko.
- Słucham uważnie. – powiedział.
- Reaktywuję drużynę i… - Tony już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Kapitan nie dał mu na to szansy. – potrzebujemy jeta – dodał szybko.
Stark podszedł do barki, wyjął coś z szuflady i rzuciła do Steve’a.
- Maszyna jest na dachu.
- Świetnie – Kapitan podał kluczyki Sokołowi.
Tony spojrzał na przybysza.
- Przedstawisz mi swojego przyjaciela? – zapytał, znów siadając w fotelu.
- To jest Sam Wilson, pomagał nam w walce z Hydrą. – wyjaśnił Steve.
- Dokąd lecisz, Sam?
- Kapitanie, mogę już ruszać – Sokół całkowicie zignorował pytanie Starka, wstał.
- Tak. – odparł Steve – Dane masz na komórce.
Sam wyszedł pokoju. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Tony wstał. Przeszedł przez pokój, oparł się o bar i założył ręce na piersi.
- No zaczynaj – mruknął.
- Co? – Kapitan podszedł do niego.
- Swoją przemowę, w której będziesz mnie próbował przekonać do powrotu do Avengers… do Iron Mana – odparł Stark. – Przecież po to tu przyszedłeś?
- Masz rację – powiedział Steve – Wiesz o tym, że T.A.R.C.Z.A. upadła, że w jej strukturach wiele lat temu ukryła się Hydra, a teraz znów się ujawniła. Nie dopuściliśmy do wprowadzenia w życie planu „Visia”, ale to nie była ich jedyna broń. Hydra nigdy nie stawia wszystkiego na jedną kartę. – Widząc minę Tony’ego zaczął wyjaśniać – Moim zdaniem jednostki w T.A.R.C.Z.A. nie były jedynymi oddziałami. Myślę, że Hydra teraz szykuje się do kolejnego, większego, ataku.
- Może tak, a może nie – stwierdził Stark. – To sprawa dla superbohaterów, a ja już nie jestem jednym z nich.
- Jesteś. – powiedział spokojnie Kapitan – Byłeś nim zawsze…
- Odkąd zbudowałem zbroję… - zaczął Tony, ale Steve nie pozwolił mu dokończyć.
- Nie, byłeś nim od zawsze – powiedział. – Tony, to ty jesteś bohaterem, a nie Iron Man. Zbroja nie czyni cię lepszym człowiekiem, to jest w tobie. Mógłbyś mieć milion pancerzy, zamknięte w jakiejś pracowni, stały by i się kurzyły. Ty jednak postanowiłeś pomagać ludziom, naprawiać zło.
- Nie jestem bohaterem – odparł Stark – Jak sam mówiłeś: robię wszystko, żeby dobrze wypaść. Szukam taniego poklasku. Narażałem Pepper… Ale z tym już koniec.
- A co z lu… - zaczął Kapitan.
- Dość! – uciął ostro Stark – Nie mam zamiaru wracać do Avengers.
Steve zawsze wiedział, kiedy był na straconej pozycji. I teraz tak było.
- Czy mogę cię jeszcze o coś poprosić? – zapytał.
- Zależy, o co? - odpowiedział zimno Stark.
Sam używał mechanicznych skrzydeł, ale zostały one zniszczone. Naprawiłbyś je?
Tony chwilę milczał.
- Pokaż mi je – powiedział w końcu.

sobota, 17 maja 2014

Konkurs



Konkurs został zakończony. 

Nadeszła tylko jedna odpowiedź, w dodatku nie kompletna, dlatego postanowiłam, że nikt nie zdobędzie nagrody. Przepraszam. W ramach pocieszenia dodam dzisiaj(sobota) pierwszy rozdział nowego opowiadania, jest ono kontynuacją poprzedniego, ale uwzględnia też wydarzenia z filmów: „Thor: Mroczny Świat” i „Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz”. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli z powodu tego konkursu.

 Klucz odpowiedzi

1.Jak nazywała się wyrzutnia, którą prezentował Tony (Iron Man)
       Jerycho

2. Podaj imię i nazwisko dziewczyny Bruce’a (Incredible Hulk)
       Betty Ross

3. Wymień dwie inne nazwy zbroi Mark 2 (Iron Man 2, Iron Man 3)
       War Machine, Iron Patriot

4. Jak zareagowała Wdowa na wiadomość, że ma odnaleźć Bruce’a Bannera (Avengers)
       "O mój Boże" lub "Boże mój"

5. Jak Jane „powitała” Thora po dwóch latach rozłąki (Thor: Mroczny Świat)
        uderzyła go w twarz, dwa razy

6. Gdzie Kapitan ukrył PenDrive od Fury’ego (Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz)
        w automacie z przekąskami, w szpitalu, za gumami do żucia

7. „Bóg jest tylko jeden i dam głowę, że tak się nie ubiera” Kto to powiedział?
        Kapitan Ameryka

8. „-Czy on miał spadochron? – Nie, skoczył bez.” Z jakiego filmu pochodzi ten cytat?
        "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz"

9. „Halabarda Zagłady” Kto i co tak nazwał?
        Tony Stark nazwał tak berło Lokiego

10. Podaj swój ulubiony cytat za filmów o Avengersach (jeśli jest po angielsku, dopisz tłumaczenie)
        dowolny cytat z filmu dowolna postać

11. Opisz swojego ulubionego superbohatera/ superzłoczyńcę (nie musi pochodzić z Marvela, może być wymyślony przez ciebie)
        dowolna postać


Epilog



A o to i koniec tego opowiadania. Rozdział bardzo krótki, ale mimo wszystko miłego czytania.
PS. Dzisiaj pojawi się konkurs (ok. godziny 18)


Avengersi znów się rozeszli. Wdowa wróciła do T.A.R.C.Z.A. Kapitan postanowił im pomagać. Hawkeye nie był już agentem, więc postanowił działać na własną rękę, gdzieś zniknął. Bruce po ostatnich wydarzeniach musiał dojść do siebie, postanowił wrócić do Kalkuty i znów leczyć ludzi.
Tony spędzał całe dnie w szpitalu. Wyrzucał sobie, że to przez niego Pepper jest w takim stanie. Gdy ją odnalazł pod gruzami, była w bardzo ciężkim stanie, lekarze przeprowadzili wiele operacji, ale mimo wszystko prognozy nie były najlepsze. Pepper nie odzyskiwała przytomności, zapadła w śpiączkę. Stark nie opuszczał jej, przychodził co rano i wychodził dopiero, gdy pielęgniarki go wyrzucały. Przestał zajmować się sprawami Iron Mana, firmą także się nie interesował. Po zburzeniu StarkTower siedziba główna została przeniesiona do filii w Los Angeles, a zarządzaniem zajął się zastępca Pepper.
Minęło kilka miesięcy. Tego dnia Tony jak zwykle pojawił się na oddziale. Usiadł przy łóżku kobiety i ujął ją za rękę.
- Nie martw się – powiedział. – Wszystko będzie dobrze.
- Wiem, że tak. – szepnęła Pepper, oczy nadal miała zamknięte – Ty tu jesteś. – uchyliła powieki...

sobota, 10 maja 2014

Rozdział XII



To już prawie koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania.
PS. W przyszłym tygodniu będzie konkurs :)



Tony postanowił zniszczyć program, który prawie zabił Pepper. Gdy tylko się dowiedział, że on stoi za tymi atakami, stworzył wirusa, który zniszczy go raz na zawsze. Zgrał go na PenDrive i nosił przy sobie, czekając na stosowną okazję, aby go użyć. Ale dość już czekania, czas wziąć sprawy w swoje ręce. W prawdzie nie miał już laboratorium, ale nadal potrafił myśleć i mógł znaleźć sposób na namierzenie tego programu…
„Tamta zbroja ma reaktor łukowy z nowym rdzeniem.” pomyślał Stark „Pierwiastek w nim użyty pozostawia ślad, który mogę bez trudu wyśledzić.”
Wylądował na dachu wieżowca. Spojrzał w dół na miasto. Ruch był mały jak na Nowy Jork, ale było jeszcze dość wcześnie.
- J.A.R.V.I.S. przeskanuj miasto i znajdź ślady pierwiastka, którego używam jako źródła mocy. – powiedział – Nie uwzględniaj tego w mojej zbroi i tego w reaktorze, który zasilał wierzę.
- Tak jest, sir – odpowiedział komputer.
Tony nadal patrzył na miasto.
„Gzie się ukrywasz? I tak cię dopadnę.” pomyślał.
- Sir, namierzyłem odpowiedni pierwiastek. – odezwał się nagle J.A.R.V.I.S. – Wyświetlam współrzędne.
- Przecież to East River. – zauważył Stark. – Czy one* są na jakimś statku?
- Nie, sir. – odparł komputer. – Pierwiastek znajduje się pod wodą. Dokładna lokalizacja nie była możliwa. Współrzędne ukazują miejsce, w którym doszło do zanurzenia.
„Nie dobrze” pomyślał Tony. „Bez dokładnego położenia ich kryjówki, jestem na straconej pozycji. A może jednak nie?...”
- J.A.R.V.I.S. czy opcja podwodna zbroi jest w pełni sprawna? – zapytał.
- Nie. Szczelność pancerza jest całkowita, ale aparat do pobierania tlenu z wody nie działa. Zapas powietrza wystarczy najwyżej na godzinę.
- W takim razie lecimy nad rzekę. – Stark wzbił się w powietrze.
- Sir… - odezwał się komputer.
- Wiem, mam godzinę. – przerwał mu Tony nurkując w wyznaczonym miejscu.
Gdy znalazł się już pod wodą, włączył noktowizor i zaczął się rozglądać. Nie zobaczył nic, co nadawałoby się na kryjówkę. Już miał płynąc dalej, gdy coś mu się przypomniało. Włączył rozpraszanie wsteczne**. Dopiero wtedy zobaczył ogromną budowlę na dnie rzeki. Była niewidzialna. Podpłynął bliżej.
„To też musi być, któryś z moich projektów.” pomyślał. „Tylko, który?”
Przypomniał sobie, ze jakiś czas temu chciał zbudować podwodną zbrojownię. Okazała się kompletnie niefunkcjonalna, więc jej nie wybudował, ale plany zostały zapisane na komputerze. To musiało być to. Tylko na ile projekt został zmodyfikowany?
Nie wystarczająco. Stark bez trudu odnalazł tajne wejście. Zanim zbliżył się jeszcze bardziej, włączył maskowanie i wślizgnął się niepostrzeżenie do kryjówki. Gdy tylko znalazł się w wąskim korytarzu, wyłączył rozpraszanie.
- J.A.R.V.I.S. – powiedział – Namierz główny komputer.
- Tak jest, sir… Dwanaście metrów prosto, trzy metry w prawo. – gdy Tony wykonał polecenia, komputer powiedział – Jest dokładnie pod panem.
Stark się zatrzymał. Znów włączył rozpraszanie. Rzeczywiście, pod nim znajdował się komputer, ale oprócz niego były tam też androidy i zbroja.
„Dziwne, że jeszcze nie uruchomiłem żadnego alarmu” ledwo to pomyślał, gdy rozległ się dźwięk syreny.
- Wykryto intruza!
Podłoga usunęła się spod nóg Tony’ego i zanim zdążył się zorientować, wylądował z impetem na ziemi. Rozpraszanie wyłączyło się. Stark szybko się podniósł, ale było zapóźni. Androidy otoczyły go ze wszystkich stron i wymierzyły w niego całą swoją broń…

***

- Chyba wiem, kto mógłby nam powiedzieć coś więcej o tych wydarzeniach. – oznajmił Bruce.
- Kto? – zapytał Kapitan.
- J.A.R.V.I.S. – telewizor na ścianie włączył się.
- Tak, proszę pana? – odezwał się komputer.
- Gdzie jest Tony? – Banner spojrzał na ekran. – I co się dokładnie wydarzyło w wieży?
- Kto za tym stał? – dodała Wdowa.
- Pan Stark zabronił mi… - zaczął J.A.R.V.I.S.
- Nie obchodzi mnie, czego ci zabronił „pan Stark” – przerwał mu Bruce. – Masz nam to wszystko wyjaśnić.
Nie sądził, że to zadziała, a jednak się udało. Widocznie Tony chciał, aby się dowiedzieli prawdy. Komputer powiedział im co się stało.
- Ale gdzie on teraz jest? – zapytał Steve, gdy J.A.R.V.I.S. skończył.
- Dokładna lokalizacja nie możliwa. – odpowiedział komputer. – Podaję ostatnie współrzędne. Nad East River. – na ekranie telewizora pojawiły się dane.
Avengersi podeszli do Hawkeye’a, który siedział na fotelu.
- Trzeba tam koniecznie lecieć. – odezwał się Clint.
- Zgadzam się. Blaszak może mieć kłopoty. – dodała Natasha.
- Ruszajmy.

Kilka minut później byli na miejscu. Jet zawisł w powietrzu tuż nad taflą wody.
- J.A.R.V.I.S jesteś pewien, że to tu? – zapytał Bruce wyglądając przez okno. – Przecież to środek rzeki.
- Tak, to jest to miejsce. – odpowiedział komputer.
- Może Tony jest pod wodą? – odezwał się Kapitan.
- To bardzo możliwe. – stwierdził Banner. - J.A.R.V.I.S czy na pokładzie jest sprzęt do nurkowania?
- Tak, proszę pana. – panel jednej ze ścian się odsuną, ukazując kombinezony.
Stark pomyślał o wszystkim, nawet o kostiumie dla Hulka.
Avengersi szybko założyli swoje stroje - Bruce ustawił autopilota tak, aby jet wylądował na najbliższym brzegu - i wskoczyli do rzeki. Zanurkowali i zaczęli szukać Iron Mana, ale na dnie nic było. Hawkeye nagle się zatrzymał, chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń, a potem podpłynął kawałek. Wyciągnął rękę i … dotknął niewidzialnej budowli.
 - Tu coś jest! – zawołał…

***

Androidy otoczyły go ze wszystkich stron i wymierzyły w niego całą swoją broń, gdy nagle rozległ się potężny huk. Wszystkie maszyny odwróciły się, co wykorzystał Tony. Wzbił się w powietrze, w tym momencie rozległ się kolejny huk, jedna ze ścian wylądowała na podłodze. W dziurze pojawili się Avengersi. Androidy natychmiast zaatakowały. Wybuchł chaos nie do opisania. Drużyna walczyła bardzo zaciekle. Nagle usłyszeli:
- Hulk miażdżyć!
Bruce rozerwał androida na kawałki i zaryczał tak głośno, że zatrzęsła się ziemia. Avengersi szybko się odsunęli, bo wiedzieli, co zaraz nastąpi. Wszystko działo się jednocześnie. Hulk skoczył do przodu i złapał dwa najbliższe androidy (Wdowę i Hawkeye’a). Zmiażdżył je, maszyny rozsypały się na kawałki. W tym czasie pozostali Avengersi zniszczyli droida-Kapitana. Tony, korzystając z powstałego zamieszania, przekalibrował repulsory na punktor elektromagnetyczny***, skupił moc i wycelował w reaktor łukowy zbroi. Wystrzelił, pancerz momentalnie znieruchomiał i uderzył w ziemię.
Teraz Stark musiał wgrać wirusa do głównej jednostki, zanim program zdąży przesłać się na inny komputer. Szybko podłączył PenDrive.
- Nieeeeee! – rozległ się głoś z komputera.
Tony wylądował koło przyjaciół.
- Nareszcie po wszystkim. – powiedział.
Ale nie było po wszystkim. Hulk nadal szalał. Niszczył wszystko, komputer ściany…
- Bruce, uspokój się!
Stark podleciał do niego i to był błąd. Rozwścieczony olbrzym zamachną się i Iron Man uderzył w ścianę. Osunął się na podłogę.
- Banner! – krzyknął Kapitan.
Ale Hulk go nie słuchał. Cała budowla zaczęła się rozpadać.
- To wszystko zaraz runie!
Z sufitu zaczęła kapać woda, mały przeciek szybko zamienił się w strumień. Avengersi musieli uciekać. Gdy tylko znaleźli się w rzece, budynek zamienił się w stertę gruzów.
- Gdzie Bruce? – zapytał nagle Hawkeye.
Wszyscy spojrzeli na gruzowisko…
- Nie starczy nam tlenu na poszukiwania – powiedział po chwili Tony – Musimy się wynurzyć i uzupełnić zapas.
Wyszli z wody i ruszyli w stronę jeta. Tuż koło maszyny, nad samym brzegiem rzeki, ktoś leżał. Podbiegli do niego. To był Bruce. Nie był już zielony…
- Widocznie napad wściekłości zużył nadmiar energii gamma. – odezwał się Tony.
Zabrali nieprzytomnego przyjaciela do nowej bazy. Ułożyli go na kanapie w salonie. Kilka minut później Banner otworzył oczy.
- Co się stało? – zapytał, widząc całą drużynę.
- Tak w skrócie – zaczął Hawkeye. – Dostałeś napadu szału, niszczyłeś podwodną bazę i, jak to powiedział Tony, „zużyłeś nadmiar energii gamma”...
- Co? – Bruce był zbity z tropu.
- Znów jesteś człowiekiem. – wyjaśnił Stark. – A teraz mi wybaczcie, ale muszę coś jeszcze zrobić. – dodał wychodząc.
Było ciepłe popołudnie. Ludzie byli zajęci swoimi sprawami: wracali z pracy, robili zakupy, spacerowali…
Tony Stark jechał, w śród tego spokojnego miasta, do szpitala, aby dowiedzieć się, co z jego ukochaną…

***************************************************************************
* one – tu: androidy
** rozpraszanie wsteczne (wybaczcie, jeśli nazwa się nie zgadza)– [Agenci T.A.R.C.Z.Y odcinek 4 „Oko szpiega”]; pozwala na widzenie przez ściany itd.
*** punktor elektromagnetyczny – kilka rozdziałów temu, Tony użył rozbłysku elektromagnetycznego, który uszkodził mu zbroję, więc wymyślił, że stworzy coś podobnego, ale działającego jedynie w określonym kierunku. Punktor nie niszczy wszystkich maszyn w swoim zasięgu, tylko te, w które wymierzy się repulsor.

środa, 7 maja 2014

Rozdział XI



Przepraszam, że dopiero w środę ukazuje się nowy rozdział, ale w ogóle nie chciał się napisać, męczyłam się z nim długo. Mam nadzieję że wam się spodoba. Miłego czytania:)



„Przepraszam, Pepper” pomyślał Tony.
Łzy stanęły mu w oczach. Zrobił krok, najmniejszy, jaki mógł, w stronę mostu. W tym momencie usłyszał potężny wybuch, który mógł pochodzić tylko z StarkTower. Kolana się pod nim ugięły, opadł na ziemię, a łzy płynęły mu po policzkach strumykami.
„Zabiłem ją. Zginęła przeze mnie” przemykało mu przez głowę.
- Bomba na moście została rozbrojona, sir. – powiedział J.A.R.V.I.S.
Tony prawie go nie słyszał, dopiero po dłuższej chwili sens słów do niego dotarł. Poderwał się z ziemi i wzbił w powietrze.
„Może jednak nie jest za późno” odezwała się w nim szalona nadzieja „Może jakimś cudem…”
Zobaczył wieżę, a raczej to, co z niej zostało – stertę gruzów. Pepper nie miała szans. Wylądował na ruinach i rozejrzał się. Ukrył twarz [maskę] w dłoniach i zamarł w bezruchu.
- Sir – odezwał się po chwili komputer. – Wykrywam słabe oznaki życia pod gruzami.
Tony poczuł, jakby uderzył w niego piorun.
- Gdzie? – zapytała szybko.
- Dziesięć metrów na północny-zachód. – oznajmił J.A.R.V.I.S.
Stark szybko odnalazł wyznaczone miejsce i odkopał gruzy. Pod nimi leżała kobieta, była cała poraniona i posiniaczona, była … martwa. Tony opadł na kolana tuż przy głowie Pepper. Zdjął maskę, zbroja odsłoniła jego dłonie. Delikatnie dotknął twarzy dziewczyny. Łzy nadal spływały mu po policzkach.
- Ona żyje, sir – powiedział komputer.
- Co? – Tony jakby otrząsnął się z transu.
- Analiza wykazała, że kręgosłup nie został uszkodzony, ale narządy wewnętrzne są w dużym stopniu nie sprawne. Jej stan jest ciężki. Należy ją natychmiast przenieść do szpitala.
Zbroja znów pokrywała całe jego ciało. Delikatnie podniósł dziewczynę i wzbił się w powietrze.
- Poinformuj drużynę, co się dzieje i zawiadom sanitariuszy. – rzucił do komputera, przyspieszając.
Po chwili wylądował przed pobliskim szpitalem. Z budynku wybiegli lekarze.
- Co się stało? – zapytał jeden z nich.
Pozostali przenieśli Pepper na nosze i zabrali do środka. Tony zdjął maskę.
- Wieżowiec się zawalił, a ona była w środku. Znalazłem ją pod gruzami – wyjaśnił Stark, nie miał zamiaru zdradzać za dużo.
Weszli do poczekalni, usiedli z dala od pozostałych czekających. Lekarz wypytywał go jeszcze jakiś czas o wszystko, co mogło mieć znaczenie podczas leczenia. W końcu wstał.
- To wszystko. Do widzenia – chciał odejść, lecz Tony go zatrzymał.
- Proszę mi jak najszybciej powiedzieć, co z nią. – poprosił.
- Jest pan z rodziny? – zapytał lekarz.
- Jestem jej narzeczonym – trochę minął się z prawdą.
- Zobaczę co się dzieje i pana poinformuję, proszę poczekać. – odszedł korytarzem.
Ludzie przyglądali się z ciekawością Starkowi. Jakiś mały chłopiec podszedł do niego. Miał w ręce zeszycik i długopis.
- Jesteś Iron Manem? – zapytał.
Tony spojrzał na niego, lekko nieobecnym wzrokiem. Cały czas myślał o Pepper. Dziecko miało może 10 lat.
- Tak. – odpowiedział po chwili.
- Dasz mi autograf? – zapytał chłopiec.
W tym momencie na korytarzu pojawił się lekarz.
- Może później – powiedział Stark mijając dziecko i podchodząc do doktora. – I co z nią?
- No więc, nie przeprowadziliśmy jeszcze wszystkich badań i … - zaczął mówić, ale Tony mu przerwał.
- Proszę nie owijać w bawełnę. – powiedział stanowczo.
- Dobrze – lekarz potarł skronie. – Może pójdziemy do mojego gabinetu? – widząc minę Starka, zrezygnował z tego pomysłu. - Jest bardzo źle. Miała duży krwotok wewnętrzny, a jej narządy ledwo funkcjonują. Robimy wszystko co możemy, ale nie będę pana oszukiwał, szanse, że z tego wyjdzie, są bardzo małe.
Tony poczuł się jakby dostał cios w brzuch. Wziął się w garść.
- Czy mogę ją zobaczyć? - zapytał.
- Niestety nie. Jest na intensywnej terapii. – powiedział lekarz.
- Muszę przy niej być! – Tony podniósł głos.
- Proszę pana to jest szpital, tu są chorzy – zwrócił mu uwagę doktor.
Stark minął lekarza i ruszył korytarzem. Ten złapał go za ramię.
- A pan dokąd? – zapytał.
- Do Pepper. – oznajmił Tony ostro.
- Już mówiłem, że nie może pan tam wejść.
- Mam gdzieś, co pan mówił… - Stark zobaczył minę chłopca, który prosił go o autograf. - Przepraszam pana. Jestem zdenerwowany. Proszę mnie informować o jej stanie. – dodał wychodząc.
Wzbił się w powietrze. Nie mógł bezsensu latać w te i z powrotem, musiał coś zrobić. Postanowił…

***

- To androidy i… - Stark nie mógł dodać nic więcej, ponieważ dostał ładunkiem z repulsora, odrzuciło go kilka metrów w tył.
Pozostali Avengersi przystąpili do walki. Każdy walczył ze swoją kopią – tak było bezpieczniej, ponieważ androidy były tak podobne do oryginałów, że w walce mogliby zostać pomyleni.
Wdowa, mimo niedawnych urazów, zaciekle walczyła z droidem. Gdy tamten zaczął strzelać, zrobiła szybki unik za samochód i otworzyła ogień, ale on już zdążył gdzieś zniknąć. Kobieta zaczęła się rozglądać, gdy nagle spadł na nią potężny cios. Upadła na ziemię. Gdy się odwróciła, zobaczyła, że nad nią stoi android i mierzy do niej z pistoletu. Natasha kopnęła go w dłoń tak, że broń wyleciała w powietrze i wpadła do rzeki. Wdowa szybko wstała. Przeciwnik zdążył już dobyć drugiego pistoletu. Ten także wylądował w wodzie…
Pozostali także zaciekle walczyli. Hawkeye nie przerywał ostrzału, Bruce mocował się ze swoją kopią, a Kapitanowie walczyli w ręcz, tarcze leżały na asfalcie.
Natasha kopnęła androida na tyle mocno, że ten musiał zrobić kilka kroków w tył, aby utrzymać równowagę. Zaatakował, wyprowadził mocny cios wprost w oparzenie na ramieniu Wdowy. Kobieta krzyknęła z bólu i upadła na ulicę. Droid zamierzył się, aby zadać kolejny cios.
Nagle rozległ się potężny wybuch. Wszyscy zwrócili głowy w stronę StarkTower, StarkTower androidy, jakby na komendę, odeszły. Zanim ktokolwiek zdążył otrząsnąć się z szoku, już ich nie było. Drużyna zaczęła się rozglądać. Zobaczyli odlatującego Iron Mana.
- Dokąd on się wybiera? – zapytał Hawkeye.
- Był jakiś wybuch, a ciebie najbardziej obchodzi dokąd leci Iron Man? – zapytała ze zdziwieniem Wdowa, podnosząc się z ziemi.
Jej lewa ręka bezwładnie zwisała wzdłuż ciała.
- Wybuch był najprawdopodobniej w StarkTower. – powiedział Bruce.
- Co? – zapytali jednocześnie Clint i Natasha.
- Jesteś pewien? – dodał Kapitan, podnosząc tarczę.
- Nie, ale z tamtej strony dochodził odgłos. – oznajmił Banner.
- Jeśli masz rację… - zaczął Steve – W wieży była tylko Pepper.
- Ale kto i po co miał by wysadzać StarkTower? – zapytał Barton.
- Stojąc tu i gadając niczego się nie dowiemy – odezwała się Wdowa. – Trzeba to sprawdzić.
Wszyscy weszli do jeta. Po chwili byli już w powietrzu. Zbliżali się do wieży kiedy w maszynie odezwał się J.A.R.V.I.S.
- W wieży nastąpił wybuch, budynek został zniszczony. – oznajmił komputer. – Pan Stark przeniósł pannę Potts do szpitala. Nie życzy sobie, abyście próbowali go odnaleźć. – na ekranie pojawiły się jakieś dane – To współrzędne budynku, w którym możecie zaczekać na pana Starka. Zostały wprowadzone do autopilota. - J.A.R.V.I.S. zamilkł.
- Rozumiecie coś z tego? - zapytał Kapitan, gdy jet zmienił kurs.
- Kto to zrobił? – Hawkeye odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie mam pojęcia. – odparła Natasha.
Bruce nie miał ochoty uczestniczyć w tej wymianie zdań. Zastanawiał się nad tym co się wydarzyło.
Wylądowali przed jakimś budynkiem. Wyglądał zwyczajnie, niczym się nie wyróżniał. Weszli do środka. Okazało się, że to normalny dom, choć urządzony w stylu Tony’ego. Znaleźli się w dużym salonie. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, na przeciwko kanapa i fotele z białej skóry. Za nimi był bar, bardzo podobny do tego, który stał w StarkTower. Pomieszczenie było jasne.
Avengersi usiedli na wypoczynku i kontynuowali swoją rozmowę. W końcu przerwał im Bruce.
- Chyba wiem, kto mógłby nam powiedzieć coś więcej o tych wydarzeniach. – oznajmił.