środa, 30 lipca 2014

Rozdział VIII



Ostatnio dodaję rozdziały zbyt rzadko, więc ten ukazuje się już w środę J Miłego czytania.

Nad miastem zawisły gęste chmury. Nie ułatwiało to lotu, ale przynajmniej maskowały one samolot. Mieli w prawdzie kamuflaż, jednak zużywał on dużo energii i nie był idealny.
May przełączyła samolot na autopilota. Postanowili użyć jetów, które były mniejsze i łatwiej możne je było ukryć. Podzielili się na dwie grupy; w jednej byli Avengersi, a w drugiej Agenci. Włączyli tryb niewidzialności i wyruszyli.
Superbohaterowie lecieli przodem. Wkrótce znaleźli się w pobliży Białego Domu. Wylądowali na dachach pobliskich budynków. To był najbardziej prawdopodobny cel ataku. Czekali na pojawienie się Omnis.
Nagle wokół zrobiło się zupełnie ciemno. Chmury nie przepuszczały ostatnich promieni słońca, a światła miasta zgasły.
- Co się dzieje? – zapytał Hawkeye.
- To ona. – powiedział tylko Kapitan.
Tak samo niespodziewanie wszystko rozbłysło.
Ponad Białym Domem unosiła się Omnis. Tuż przed nią lewitował Prezydent. Avengersi i Agenci w jednej chwili wysiedli z jetów. Clint błyskawicznie wystrzelił strzałę wybuchową wprost w kobietę. Zaskoczona, cofnęła się kilka metrów, uwalniając Głowę Państwa. W tym momencie przeleciał Iron Man i złapał go.
- Witam, panie Prezydencie. – powiedział.
Postawił go tuż przed drzwiami do budynku Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych.
- Nich się pan gdzieś ukryje. – dodał, odlatując w stronę pola bitwy.

- Wy żyjecie?! – krzyknęła zaskoczona Omnis. – Nie zdołacie mi przeszkodzić!
Zewsząd zaczęli się pojawiać żołnierze Hydry. Mieli znaczną przewagę liczebną, ale „Avengersi nigdy się nie poddają”. Ruszyli do ataku. Omnis wylądowała na ziemi. Wrogie oddziały napierały ze wszystkich stron. Agenci podzielili się na dwie grupy i zaczęli ostrzał z jetów. W tym czasie Avengersi próbowali przedrzeć się do przywódczyni, która nie wyrażała najmniejszej chęci do walki.
Nowe gadżety sprawdzały się świetnie. Żołnierze padali jak muchy po trafieniu z żądeł Wdowy. Tarcze Kapitana, może nie była tak wytrzymała jak stara, ale otaczała go polem siłowym, mógł też bez problemu atakować. Hawkeye używał wielu różnych strzał: jednych żołnierzy splątał siecią, innych oszołomił strzałą wybuchową, kolejnych oślepił strzałą błyskową… Zbroja Tony’ego działała bardzo dobrze: ładunki repulsorowe, mini rakiety, tarcza ochronna. Skrzydła Sokoła także…
- Sokół, a co ty tu robisz? – zapytał Stark, który musiał gwałtownie skręcić, aby uniknąć zderzenia.
- Pomagam… - zdążył tylko powiedzieć Sam, bo w tym momencie usłyszeli wybuch i zobaczyli jak jeden z jetów spada na ziemię.
Wdowa i Hawkeye zostali otoczeni. Stali do siebie plecami i strzelali do nadciągających z każdej strony oddziałów Hydry. Thor przybył im na pomoc.
- Na potęgę Asgardu! – wykrzyknął i na ziemię spadł deszcz błyskawic.
Żołnierze wokół Natashy i Clinta padli na ziemię.
Kapitan zdołał przedostać się przez wrogie oddziały. Biegł w kierunku Omnis, gdy nagle…
- Hej! – krzyknął ze zdumieniem.
Zapadł się po pas w ziemię. Nie mógł się wydostać. Właśnie miał rzucić tarczą, gdy poczuł ukłucie na karku. Świat zawirował, a potem była tylko ciemność.
Tony, widząc to, natychmiast uwolnił się od żołnierzy Hydry i poleciał w tamtą stronę. Omnis go zauważyła, wysłała w jego kierunku ostro zakończone odłamki kamienia, które po chwili zmieniły się w diament. Iron Man uruchomił tarczę, ale było już za późno: jeden z odłamków przebił reaktor łukowy.
- Poziom mocy w stanie krytycznym – rozległ się głos J.A.R.V.I.S.a – Brak możliwości podtrzymania funkcji lotu.
- Zrób coś! – krzyknął Tony.
- Nieeee mooogeee…. – zbroja się wyłączyła.
Stark runął na ziemię. Nie mógł się ruszyć.

Clint i Natasha, wspierani prze drugi jet, bronili wejścia do budynku Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, w którym przebywał Prezydent. Żołnierze atakowali zewsząd.
- Szlag! – krzyknęła nagle Wdowa – Skończyła mi się amunicja!
Hawkeye sięgnął do kołczanu.
- A mnie strzały! – odkrzyknął.
- Będzie to trzeba załatwić po staremu – mruknęła. – Bezpośrednio.
Żołnierzy było jednak zbyt wielu. Nacierali z każdej strony. Natasha i Clint nie mieli szans.
- Kocham cię. – wyszeptał jej do ucha.
Ogarnęła ich ciemność.

Thor zauważył, że Kapitan i Stark mają kłopoty. Ruszyli z odsieczą. Sokół osłaniał tyły.
- Omnis, zaiste tego pożałujesz! – krzyknął Thor, wysyłając w jej stronę błyskawicę.
- Nie sądzę, Gromowładny. – odparła, przekierowując piorun w niego.
Książę Asgardu ledwie zdołał uniknąć trafienia.
Walka była zacięta, błyskawice pojawiały się co chwilę.
Nagle rozległ się potworny huk, drugi jet został zestrzelony. Thor i Sokół odwrócili się by sprawdzić co się stało i to był błąd. Sokół poczuł ukłucie na szyi. Świat natychmiast zawirował i Falcon spadł na ziemię.
Omnis przywołała ogromne pioruny i wycelowała w Thora. Ten nie zdążył ich uniknąć. Runął na ziemię. Próbował się podnieść, ale kobieta nie dawała mu na to szansy, strzelając kolejnymi gromami.

***

Omnis siedziała w fotelu prezydenta, tyłem do biurka. Za oknami było już ciemno. Do pokoju wszedł wysoki, ciemnoskóry mężczyzna.
- Wszystko gotowe? – zapytała kobieta, nie odwracając się.
- Tak. – mężczyzna stał przy drzwiach. – Avengersi są uwięzieni.
Omnis wstała i spojrzała na niego.
- Jutro w południe zostaną straceni na oczach wszystkich.

***

Tony nawet na chwilę nie stracił przytomności. Pamiętał wszystko. Jak żołnierze zabrali go z pola bitwy. Jak długo próbowali zdjąć z niego zbroję i jak im się to udało. Chciał się uwolnić, ale było ich zbyt wielu. Zamknęli go w jakiejś celi pod Białym Domem. Nawet nie wiedział o istnieniu tego „więzienia”.
Teraz chodził w tę i z powrotem, miotając się jak zwierzę w klatce, i czekał aż pozostali się obudzą. Ścianami celi były pola siłowe, nie mógł się wydostać, ale wszystko widział.
Obok niego, po prawej, był Kapitan. Powoli zaczynał dochodzić do siebie.
Po lewej – Thor zakuty w adamantowe okowy. Odkąd Stark trafił do swojej celi, bóg piorunów usiłował się z nich uwolnić i przywołać swój młot, ale nie był w stanie.
Naprzeciwko Steve’a była cela Sokoła. On także zaczynał się budzić, podobnie jak Hawkeye, który był zamknięty obok.
Tylko Wdowa, w ostatnie celi, nie poruszała się.
Kapitan ostrożnie się podniósł.
- Co to było? – zapytał, dotykając czoła. – Ale mnie głowa boli. – rozejrzał się. – Gdzie my jesteśmy?
- W więzieniu… - zaczął Tony, ale w tym momencie znów rozległy się krzyki Thora.
- Na potęgę Wszechojca! Jak oni śmieli uwięzić księcia Asgardu?! – kolejna próba rozerwania kajdan spełzła na niczym.
- … pod Białym… - Stark próbował kontynuować, ale nie mógł.
- Mjolnirze do mnie! – znów przerwał mu Gromowładny. – Cóż to za diabelskie…
- Thor! – Tony miał dość. – Czy mógłbyś się, łaskawie, uspokoić?!
- Możecie być ciszej? – usłyszeli Hawkeye’a z sąsiedniej celi. – Zmarłego byście obudzili.
- No właśnie. – odezwał się Sokół.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytali równocześnie.
- Właśnie próbowałem to powiedzieć. – zniecierpliwił się Stark. – Ale Thor ciągle mi przerywał. Jesteśmy w więzieniu pod Białym Domem, gdzie zamknęła nas Omnis, po tym jak przegraliśmy bitwę.
- Jaką bitwę? – wszyscy spojrzeli w stronę Natashy. Kobieta uniosła się na łokciach.
- Tą, którą stoczyliśmy z oddziałami Hydry, w Waszyngtonie. – powiedział Hawkeye.
- W Waszyngtonie? – powtórzyła z niedowierzaniem Wdowa. – Przecież walczyliśmy w Alcatraz…

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział VII



Rozdział znowu spóźniony. Sorki. Miałam wyjazdowy weekend. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
PS.: Rozdział zawiera spojlery z Agentów T.A.R.C.Z.Y.
Blog przekroczył 1500 odwiedzin. Dziękuję, że jesteście.


Na plaży pojawił się…
- Coulson… - Avengersów zamurowało – Ty żyjesz?
Phil podszedł do nich.
- O to samo mógłbym zapytać was. – odpowiedział.
- Jak to? – Kapitan zmarszczył brwi.
- Wyjaśnię wam wszystko, ale nie tu. – oznajmił agent – Mój samolot czeka, musimy stąd zniknąć.
Wszyscy ruszyli za nim do maszyny. Thor zabrał zbroję Iron Mana. Po kilku minutach byli w powietrzu. Phil zaprowadził ich do salonu. Posadzili Sokoła w jednym z foteli. Clint także usiadł, nie wyglądał dobrze.
- Od świtu, na każdym kanale, emitowany jest film, na którym jakaś kobieta ogłasza, że zginęliście – zaczął Coulson – Pokazuje tonące Alcatraz i grozi zniszczeniem Waszyngtonu, jeśli do zachodu słońca nie zostanie jej przekazana władza. Mamy niecałe osiem godzin.
- Mówisz o Omnis – powiedział Kapitan, gdy tamten skończył. – Rzeczywiście walczyliśmy z nią dzisiaj. Jest mutantką i ma bardzo potężne moce. Bez trudu pokonała całą naszą szóstkę. Potrzebujemy dobrego planu.
- Powiedzcie, co o niej wiecie. – zaproponował Phil. – Mamy jeszcze przed sobą kilkadziesiąt minut lotu, a nie mamy wystarczająco czasu, aby móc go marnować.
Wszyscy usiedli.
- Z tego, co wiemy – zaczął Tony. – potrafi wpływać na pogodę oraz grawitację. Wywołuje trzęsienia ziemi, tornada, tsunami, może unosić siebie lub kogoś w powietrzu, oraz sprawić, żeby przyciąganie wcisnęło go w podłogę…
- Wydaje mi się, że ona może o wiele więcej – stwierdził Steve – Jest przywódcą Hydry, to ona stała za zniszczeniem T.A.R.C.Z.A. Mówiła też coś o jakimś projekcie „Stonoga”.
- O tym to ja wam mogę coś więcej powiedzieć. – przyznał Phil. – Podczas inwazji naprawdę zginąłem. Myślałem, że tylko na kilka minut, ale okazało się, że na o wiele dłużej. Jakiś czas wcześniej sprawowałem kontrolę nad pewnym projektem. Pracowaliśmy nad lekiem, który mógłby uleczyć najcięższe rany. Udało nam się, jednak skutki uboczne były zbyt duże. Ostrzegałem przed tym Fury’ego. Mimo to, gdy Loki przebił mnie włócznią, dyrektor podał mi ten lek. Jak widać zadziałał. Nieco później stworzyłem drużynę, oddział, który zajmował się „dziwnymi” sprawami. Projekt Stonoga miał na celu stworzenie Superżołnierzy, zasilanych Extremis, energią gamma i serum, których dałoby się kontrolować. Opracowali odpowiednią substancję, gdy udało im się ją ustabilizować, chcieli pozyskać G350 – lek, który przywrócił mnie do życia – aby jeszcze ulepszyć swoich żołnierzy. Nie udało im się to. Później Hydra pokazała swe macki. Projekt Stonoga prawie został ukończony, ale udało nam się go zniszczyć i uwolnić żołnierzy. Teraz zajmujemy się odbudową Agencji.
- Udało nam się zniszczyć obie części fazy II planu Omnis – podsumował Kapitan. – Chciała wykorzystać lotniskowce i żołnierzy do kontrolowania podbitego świata. Musimy ją jeszcze powstrzymać przed przejęciem władzy…
Samolot zaczął obniżać lot.
- Zaraz będziemy na miejscu. – oznajmił Coulson.
- Czyli gdzie? – zapytała Wdowa.
- W tajnej bazie „Plac Zabaw”.
Po chwili wylądowali. Gdy wyszli z samolotu, w hangarze czekał na nich komitet powitalny – trzy kobiety i mężczyzna.
- A to właśnie jest moja drużyna. – powiedział Phil. – May – wskazał na ładną Azjatkę. – Skye – była piękną brązowowłosą dziewczyną. – Fitz Simmons – ta para wyglądała na naukowców.
Jeden z „naukowej parki” podszedł bliżej. Trzymał coś w ręce.
- To są kart dostępu – oznajmił, podając każdemu Avengerowi, po jednej. – Otwierają wszystkie drzwi w tym obiekcie.
- Zabierz rannych do części szpitalnej – zwrócił się do niego Coulson – Niech Simmons się nimi zajmie.
Simmons poszła przodem, Kapitan i Fitz prowadzili Sokoła, a Hawkeye ruszył za nimi. Phil zaprowadził pozostałych do centrali. Było to duże pomieszczenie, prawie w całości zajmowane przez stół Holograficzny. Wokół niego były poustawiane krzesła. Wszyscy usiedli. Tony wydawał się być zniecierpliwiony. Po chwili do pokoju weszli Kapitan i Fitz.
- Trzeba opracować plan. – powiedział Steve, zajmując miejsce.
- Do tego potrzebujemy danych. – odezwał się Stark – Myślę, że będę w stanie odzyskać coś z pamięci zbroi. Muszę też ją naprawić, bo teraz nie nadaje się do niczego. Pozostałym też przydałaby się jakaś broń.
- Masz rację – podsumował Kapitan. – Zrobisz to?
- O ile jest tu parę niezbędnych rzecz…
- Mamy nieźle wyposażone laboratorium – oznajmił Phil – Fitz cię zaprowadzi. Tylko prześlij nam te dane jak najszybciej.
Mężczyźni opuścili centralę. Po kilku minutach dotarli na miejsce. Tony zatrzymał się przed drzwiami.
- Muszę przynieść tu moją zbroję i to, co zostało ze skrzydeł Sokoła. – powiedział.
- Wszystko jest już w laboratorium, panie Stark. – oznajmił Fitz.
Weszli do środka. Pracownia była dobrze wyposażona: wiele komputerów, duży stół roboczy, na którym leżała zbroja, i mnóstwo zaawansowanych urządzeń. W prawdzie nie umywała się do zbrojowni Tony’ego, ale powinna wystarczyć.
Stark podszedł do pancerza, zostawiając Fitza przy drzwiach. Chwilę majstrował przy hełmie, po czym wyjął z niego jakieś małe urządzenie. Włączył komputery i podłączył je do nich.
- Witam, sir – odezwał się J.A.R.V.I.S., który przejął system w laboratorium.
- Przynajmniej ty nadal działasz – mruknął Tony – Zrób skan pancerza i odzyskaj wszystkie dane z ostatniej walki.
W pomieszczeniu pojawiły się holograficzne ekrany z różnymi wykresami. Stark spojrzał na Fitza.
- Podobno jesteś niezłym fizykiem. – powiedział – Chciałbyś mi pomóc?
- Oczywiście, panie Stark. – młody naukowiec podszedł do ekranów.
- Po co tak oficjalnie – odezwał się tamten – Mów mi Tony…
- Sir, dane zostały odzyskane. – przerwał im komputer.
- Prześlij je do komputera w centrali. – rzucił Stark – A co z pancerzem?
- Wykryto wiele uszkodzeń struktury zewnętrznej. Jego zdolności ochronne są znacznie ograniczone. Większość układów elektronicznych jest sprawna. Główne przekaźniki zostały zniszczone. Naprawy wymaga także źródło zasilania.
- Wyświetl szczegółowe informacje na ekranie. – polecił Tony, przyglądając się pancerzowi.. – Muszę zrobić nową maskę, ale to na końcu. Najpierw naprawię główne przekaźniki.
Zabrali się do pracy. Szybko naprawili połączenia, wzmocnili tarcze i przeszli do reaktora łukowego. Na szczęście rdzeń nie był uszkodzony. Stark wyją go i odłożył. Odbudowali obudowę i zamontowali z powrotem do zbroi. Potem przeszli do maski. W bazie T.A.R.C.Z.A. nie było odpowiednich materiałów, ani warunków do wytapiania metalu, więc musieli improwizować, ale im się udało. Wkrótce pancerz był sprawny. Uszkodzeń struktury nie naprawili, ponieważ musieliby wykonać wszystkie elementy od nowa, a maska była stalowa i miała bardzo prosty wyświetlacz, oraz system, ale najważniejsze, że całość działała.
- Dobra robota – powiedział Tony. – Teraz czas na uzbrojenie pozostałych.

***

W centrali wszyscy czekali na dane od Tony’ego.
- Pan Stark kazał przesłać informacje – wszyscy aż podskoczyli, gdy J.A.R.V.I.S. się odezwał.
Nad stołem pojawiły się holograficzne obrazy. Były to nagrania przedstawiające różne fragmenty walki z Omnis. Wszyscy zaczęli im się przyglądać.
- Spójrzcie na to – odezwał się po dłuższej chwili Kapitan.
Cofnął jeden z filmów.
- Moment, gdy musi się uchylić przed tarczą… – kontynuował. – rozproszyła się i przestała panować nad grawitacją. Widać, że kosztuje ją to dużo energii.
- Racja – powiedziała Wdowa – Podczas walki używała głownie mocy pogodowych, grawitacji nigdy na więcej niż dwóch osobach naraz.
- To chyba nasza jedyna szansa – stwierdził Steve – Trzeba ją rozproszyć i zmęczyć, aby osłabić jej moce…
- Wtedy będziemy mieli szansę ją pokonać. – dokończył Coulson.
Długo omawiali strategie i najlepsze sposoby ataku. Nagle drzwi do centrali się otworzyły. Do środka wszedł Tony.
- Macie już coś? – zapytał.
- Tak – odezwała się Natasha – a jak tam uzbrojenie?
- Sama za chwilę zobaczysz, ale najpierw chodźmy do części szpitalnej…
Wszyscy opuścili centralę, po chwili weszli do Sali.
- Połóż się – powiedziała Simmons, popychając delikatnie Sokoła na poduszki. – Ty też – spojrzała na Hawkeye’a. – Musicie odpocząć…
- Czy możemy przeszkodzić? – zapytał Kapitan.
- Tak – odparła Simmons – Chętnie się czegoś dowiemy.
Usiadła na krześle, które stało pomiędzy łóżkami.
- Czy Hawkeye jest już gotowy do walki? – zapytał Tony.
- Teoretycznie powinien jeszcze odpoczywać, ale zszyłam mu ranę, miał też transfuzję, więc myślę, że tak.
- To dobrze.
Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Fitz. Pchał stolik na kółkach, na którym było coś przykryte materiałem. Ustawił stolik pod ścianą. Stark do niego podszedł.
- Zostało niewiele czasu, – powiedział. – więc będę się streszczał.
Wyjął coś spod materiału.
- Wdowo to dla ciebie – podał jej dwa przedmioty, przypominające bransolety – To są żądła. Zawierają silną substancję usypiającą, pomysł Fitza. Aby wystrzelić musisz tylko wyprostować dłoń. – znów sięgnął pod materiał. – Łuk jest zwyczajny, ale strzały ulepszone… – dał kolejne przedmioty Hawkeye’owi - zamrażające, wybuchające, usypiające, dymne i wiele innych. A to tarcza dla ciebie, Kapitanie. Nie jest z wibranium, ale ma barierę energetyczną. Skrzydła Sokoła także naprawiliśmy. Możemy ruszać.
 Kapitan podszedł do Sokoła.
- Ty zostaniesz tutaj. – powiedział
- Mogę się przydać – zaoponował Sam.
- Zrobiłeś już dość. Masz złamaną nogę i nie możesz walczyć.
- Została nam godzina, a do Waszyngtonu jest dość daleko. – odezwał się Coulson.
Wszyscy, oprócz Sokoła, opuścili szpital. Steve i Phil szli z przodu.
- Jesteś tego pewien? – zapytał Kapitan – Jest was tylko pięciu, dwójka nie ma doświadczenia bojowego…
- Tak, jestem pewien. – opowiedział stanowczo Coulson. – To nasz obowiązek, niezależnie od tego jakie są szanse na powodzenie…
Wsiedli do samolotu. Po chwili opuścili „Plac Zabaw”.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział VI



W poprzednim rozdziale dokonałam małej poprawki. Ten rozdział ukazuje się tak późno, bo są wakacje i nie widuję się z koleżanką, która najbardziej naciskała, żebym pisała, więc tworzenie idzie mi jak krew z nosa. W końcu powstał nowy rozdział, więc zapraszam do czytania.


Pepper obudziła się bardzo wcześnie, właśnie świtało. Spotkanie miała dopiero o dziewiątej, ale nie mogła zasnąć, coś ją niepokoiło. Po kilku minutach bezskutecznego przewracania się w łóżku, usiadła. Włączyła telewizor. Akurat trafiła na argentyńską telenowelę: przystojny, opalony mężczyzna wyznawał miłość pięknej, czarnowłosej kobiecie. Pepper kleiły się już oczy, gdy obraz nagle się zmienił. Na ekranie pojawiła się jakaś plaża, na niej, a raczej nad nią, bo unosiła się w powietrzu, znajdowała się kobieta. Jej strój wyglądał jak zrobiony z żywiołów. Wokół niej krążyły jakieś przedmioty. Rudowłosa dopiero po chwili je rozpoznała: metalowe skrzydła, łuk i kołczan, pas z kaburami i broń, czerwona peleryna, tarcza z gwiazdą oraz … złota maska.
- Nie – Pepper nie mogła w to uwierzyć.
- Wasi bohaterowie nie żyją – powiedziała kobieta z ekranu. – Przekażcie mi władzę, albo podzielicie ich los.
„Tony… co ja zrobiłam…” rudowłosa ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.

***

Jane obudziła się ciężko dysząc, jakby miała koszmar, ale nie pamiętała snu. Znów opadła na poduszki, cały czas coś ją niepokoiło. Wstała. Chciała czymś zając myśli, więc włączyła telewizor i usiadła na kanapie. Na ekranie pojawiła się jakaś dziwna kobieta.
„Co to ma być?” zastanawiała się.
- Wasi bohaterowie nie żyją. – rozległ się głos z telewizora.
Jane dopiero teraz zwróciła uwagę na przedmioty krążące wokół kobiety. Jednym z nich była… czerwona peleryna.
- Thor – szepnęła i opadła bezwładnie na kanapę.

Darcy codziennie odwiedzała Jane. Tego dnie przyszła wcześniej, bo wiedziała, że kobieta jest sama. Po drodze zrobiła zakupy. Weszła do domu przyjaciółki.
- Wstawaj! – zawołała – Zaraz zrobię śniadanie.
Nie usłyszała odpowiedzi. To było dziwne, Jane o tej porze już dawno powinna być na nogach. Weszła do salonu.
- Jane!
Darcy upuściła torby, pomarańcza potoczyły się po podłodze. Podbiegła do kobiety leżącej na kanapie.
- Jane – delikatnie potrząsnęła przyjaciółką.
Ta nie zareagowała. Darcy sprawdziła oddech – oddycha. Wyjęła telefon i wezwała pogotowie.
Jane otworzyła oczy.

***

Tony poczuł coś mokrego na twarzy. Uchylił oczy, ale natychmiast je zamknął, bo poraziło go słońce. Zamrugał kilka razy. Głowa go bolała, jakby wczoraj był na konkretnej imprezie. Nie mógł sobie przypomnieć co się stało. Próbował się podnieść, ale nie był w stanie się ruszyć.
- Pozostał 1% mocy – oznajmił J.A.R.V.I.S.
Stark nagle oprzytomniał, wspomnienia wróciły w jednej chwili.
- Protokół awaryjny! – krzyknął – Zdejmij pancerz!
Zbroja otworzyła się. Gdy tylko uwolnił się z pancerza, Tony zdał sobie sprawę, że boli go nie tylko głowa. Cały był obolały. Zważywszy na okoliczności nie było w tym nic dziwnego. Raczej to, że przeżył było, lekko to ujmując, zaskakujące.
Zbroja wróciła do poprzedniej postaci i wyłączyła się. Brakowało w niej maski.
Stark rozejrzał się. Znajdował się na plaży, w oddali dostrzegł jakiś most, chyba Golden Gate. Usłyszał kroki na piasku. Gdy się odwrócił, zobaczył Kapitana. Steve był poraniony, nie miał tarczy, a jego strój był wielu miejscach podarty.
- Tony, dobrze cię widzieć. – podszedł do niego – A gdzie twoja zbroja?
- Tam – Stark wskazał na maszynę – Całkowicie niesprawna.
- Jest źle – podsumował Steve – Omnis ma bardzo potężne moce, bez trudu nas pokonała. Musimy odnaleźć resztę i opracować plan działania.
- Mam nadzieję, ze przeżyli – mruknął Tony.
- Co mówiłeś?
- Że mam nadzieję, że szybko ich znajdziemy – odpowiedział szybko Stark.
- Ja też. – coś świsnęło tuż nad ich głowami.
- Czy to był młot – zapytał Tony, podążając wzrokiem za obiektem.
W tym momencie rozległ się potężny grzmot.
- Tak, to był zdecydowanie młot – stwierdził Kapitan – A oto i jego właściciel.
Na niebie pojawił się Thor. Już po chwili wylądował tuż przed nimi. Wyglądało na to, że nic mu nie jest. Stracił tylko pelerynę.
- Kapitanie, Iron Manie, wy żyjecie! – wykrzyknął.
- My tak, ale nie wiemy co z pozostałymi – powiedział Stark.
- Musimy ich odnaleźć. – oznajmił Steve. – Pójdziemy wzdłuż plaży. Za półgodziny spotkamy się pod tamtym klifem. Tony, ty…
Kapitan rozejrzał się. Stark nie stał już koło niego, tylko kucał koło zbroi i dokładnie się jej przyglądał. Steve do niego podszedł.
- Co ty… - zaczął.
- Thor – Stark wyrwał się z odrętwienia. – Ukryjesz mój pancerz w tamtych zaroślach?
Gromowładny skinął głową i zabrał zbroję. Tony wstał.
- Nie mogła tu leżeć. – powiedział.
- Racja. – zgodził się Kapitan – A teraz przejdźmy do rzeczy. Thor ty pójdziesz w jedną stronę. My w drugą. Za pół godziny pod klifem. Znajdźmy pozostałych.
Ruszyli w przeciwnych kierunkach.

Thor obserwował okolicę z powietrza. W końcu dostrzegł jakąś postać na plaży. Wylądował.
Na piasku leżał Hawkeye.
- Wszystko dobrze, przyjacielu? – zapylał Gromowładny.
Clint zamrugał gwałtownie i usiadł. Sięgną na plecy.
- Gdzie mój łuk i strzały? – zdziwił się.
Po chwili wszystko do niego dotarł. Spojrzał na boga piorunów.
- Pozostałym nic nie jest?
- Widziałem Kapitana i Starka. – odpowiedział Thor – Nie wiemy gdzie jest reszta.
Hawkeye wstał. Rozejrzał się. Dostrzegł coś w oddali. Natychmiast ruszył w tamtą stronę, zostawiając Thora w tyle. Po kilku minutach opadł na kolana przy nieprzytomnej kobiecie. Leżała częściowo w wodzie, fale obmywały jej nogi. Jej rude włosy były rozrzucone, a kostium rozdarty w kilu miejscach.
Clint wziął Wdowę na ręce i zaniósł na suchy piasek. Gdy ją położył, uchyliła powieki. Usiadła i spojrzała na niego.
- Clint… – mówiła cicho. – ty krwawisz.
Barton dotknął swojego prawego boku. Ze zdziwieniem zauważył krew na palcach. Rana była dość głęboka.
- To nic takiego – powiedział. – A ty jak się czujesz?
- Bywało gorzej – kobieta wstała. – To i tak cud, że to się tylko tak skończyło. A pozostali?
- Żyją – powiedział Hawkeye – Nie znaleźliśmy jeszcze Sokoła…

Tony i Kapitan szli brzegiem. Już chcieli zawracać, gdy dostrzegli jakiś ruch w zaroślach. Podbiegli tam. Zobaczyli Sokoła, próbował się podnieść, ale natychmiast upadł. Jego prawa noga była wygięta w nienaturalny sposób. Zauważył Steve’a i Starka.
- Dobrze, że jesteście – powiedział. – Pomożecie?
Mężczyźni podnieśli go. Wsparł się na ich ramionach. Zaczęli iść w stronę umówionego miejsca. Po drodze Kapitan streścił Samowi ostatnie wydarzenia. W końcu posadzili Sokoła na piasku pod klifem.
- Za chwilę powinien pojawić się Thor – powiedział Steve. – Mam nadzieję, ze nie będzie sam.
Jego przypuszczenia się potwierdziły. Na plaży pojawili się Gromowładny, Wdowa i Hawkeye. Clint natychmiast oparł się o skalną ścianę. Był upiornie blady. Wszyscy patrzyli na niego z niepokojem.
- Stracił dużo krwi – oznajmiła Natasha. – Potrzebuje natychmiastowej opieki medycznej.
- Sokół też. – powiedział Kapitan. – Ma złamaną nogę…
Na niebie pojawił się samolot. Przeleciał tuż nad nimi, nie miał żadnych oznaczeń. Wylądował gdzieś poza zasięgiem wzroku Avengersów.
„Oby to nie była Hydra” pomyślał Steve.
Przygotowali się do odparcia ataku. Na plaży pojawił się…

piątek, 4 lipca 2014

Hej





Rozdział jeszcze nie gotowy, nie wiem kiedy uda mi się go napisać. Aby umilić wam oczekiwanie dodaję zdjęcia figurki Iron Mana, którą sama zrobiłam :) Mam nadzieję, że się wam spodoba.