środa, 30 lipca 2014

Rozdział VIII



Ostatnio dodaję rozdziały zbyt rzadko, więc ten ukazuje się już w środę J Miłego czytania.

Nad miastem zawisły gęste chmury. Nie ułatwiało to lotu, ale przynajmniej maskowały one samolot. Mieli w prawdzie kamuflaż, jednak zużywał on dużo energii i nie był idealny.
May przełączyła samolot na autopilota. Postanowili użyć jetów, które były mniejsze i łatwiej możne je było ukryć. Podzielili się na dwie grupy; w jednej byli Avengersi, a w drugiej Agenci. Włączyli tryb niewidzialności i wyruszyli.
Superbohaterowie lecieli przodem. Wkrótce znaleźli się w pobliży Białego Domu. Wylądowali na dachach pobliskich budynków. To był najbardziej prawdopodobny cel ataku. Czekali na pojawienie się Omnis.
Nagle wokół zrobiło się zupełnie ciemno. Chmury nie przepuszczały ostatnich promieni słońca, a światła miasta zgasły.
- Co się dzieje? – zapytał Hawkeye.
- To ona. – powiedział tylko Kapitan.
Tak samo niespodziewanie wszystko rozbłysło.
Ponad Białym Domem unosiła się Omnis. Tuż przed nią lewitował Prezydent. Avengersi i Agenci w jednej chwili wysiedli z jetów. Clint błyskawicznie wystrzelił strzałę wybuchową wprost w kobietę. Zaskoczona, cofnęła się kilka metrów, uwalniając Głowę Państwa. W tym momencie przeleciał Iron Man i złapał go.
- Witam, panie Prezydencie. – powiedział.
Postawił go tuż przed drzwiami do budynku Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych.
- Nich się pan gdzieś ukryje. – dodał, odlatując w stronę pola bitwy.

- Wy żyjecie?! – krzyknęła zaskoczona Omnis. – Nie zdołacie mi przeszkodzić!
Zewsząd zaczęli się pojawiać żołnierze Hydry. Mieli znaczną przewagę liczebną, ale „Avengersi nigdy się nie poddają”. Ruszyli do ataku. Omnis wylądowała na ziemi. Wrogie oddziały napierały ze wszystkich stron. Agenci podzielili się na dwie grupy i zaczęli ostrzał z jetów. W tym czasie Avengersi próbowali przedrzeć się do przywódczyni, która nie wyrażała najmniejszej chęci do walki.
Nowe gadżety sprawdzały się świetnie. Żołnierze padali jak muchy po trafieniu z żądeł Wdowy. Tarcze Kapitana, może nie była tak wytrzymała jak stara, ale otaczała go polem siłowym, mógł też bez problemu atakować. Hawkeye używał wielu różnych strzał: jednych żołnierzy splątał siecią, innych oszołomił strzałą wybuchową, kolejnych oślepił strzałą błyskową… Zbroja Tony’ego działała bardzo dobrze: ładunki repulsorowe, mini rakiety, tarcza ochronna. Skrzydła Sokoła także…
- Sokół, a co ty tu robisz? – zapytał Stark, który musiał gwałtownie skręcić, aby uniknąć zderzenia.
- Pomagam… - zdążył tylko powiedzieć Sam, bo w tym momencie usłyszeli wybuch i zobaczyli jak jeden z jetów spada na ziemię.
Wdowa i Hawkeye zostali otoczeni. Stali do siebie plecami i strzelali do nadciągających z każdej strony oddziałów Hydry. Thor przybył im na pomoc.
- Na potęgę Asgardu! – wykrzyknął i na ziemię spadł deszcz błyskawic.
Żołnierze wokół Natashy i Clinta padli na ziemię.
Kapitan zdołał przedostać się przez wrogie oddziały. Biegł w kierunku Omnis, gdy nagle…
- Hej! – krzyknął ze zdumieniem.
Zapadł się po pas w ziemię. Nie mógł się wydostać. Właśnie miał rzucić tarczą, gdy poczuł ukłucie na karku. Świat zawirował, a potem była tylko ciemność.
Tony, widząc to, natychmiast uwolnił się od żołnierzy Hydry i poleciał w tamtą stronę. Omnis go zauważyła, wysłała w jego kierunku ostro zakończone odłamki kamienia, które po chwili zmieniły się w diament. Iron Man uruchomił tarczę, ale było już za późno: jeden z odłamków przebił reaktor łukowy.
- Poziom mocy w stanie krytycznym – rozległ się głos J.A.R.V.I.S.a – Brak możliwości podtrzymania funkcji lotu.
- Zrób coś! – krzyknął Tony.
- Nieeee mooogeee…. – zbroja się wyłączyła.
Stark runął na ziemię. Nie mógł się ruszyć.

Clint i Natasha, wspierani prze drugi jet, bronili wejścia do budynku Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, w którym przebywał Prezydent. Żołnierze atakowali zewsząd.
- Szlag! – krzyknęła nagle Wdowa – Skończyła mi się amunicja!
Hawkeye sięgnął do kołczanu.
- A mnie strzały! – odkrzyknął.
- Będzie to trzeba załatwić po staremu – mruknęła. – Bezpośrednio.
Żołnierzy było jednak zbyt wielu. Nacierali z każdej strony. Natasha i Clint nie mieli szans.
- Kocham cię. – wyszeptał jej do ucha.
Ogarnęła ich ciemność.

Thor zauważył, że Kapitan i Stark mają kłopoty. Ruszyli z odsieczą. Sokół osłaniał tyły.
- Omnis, zaiste tego pożałujesz! – krzyknął Thor, wysyłając w jej stronę błyskawicę.
- Nie sądzę, Gromowładny. – odparła, przekierowując piorun w niego.
Książę Asgardu ledwie zdołał uniknąć trafienia.
Walka była zacięta, błyskawice pojawiały się co chwilę.
Nagle rozległ się potworny huk, drugi jet został zestrzelony. Thor i Sokół odwrócili się by sprawdzić co się stało i to był błąd. Sokół poczuł ukłucie na szyi. Świat natychmiast zawirował i Falcon spadł na ziemię.
Omnis przywołała ogromne pioruny i wycelowała w Thora. Ten nie zdążył ich uniknąć. Runął na ziemię. Próbował się podnieść, ale kobieta nie dawała mu na to szansy, strzelając kolejnymi gromami.

***

Omnis siedziała w fotelu prezydenta, tyłem do biurka. Za oknami było już ciemno. Do pokoju wszedł wysoki, ciemnoskóry mężczyzna.
- Wszystko gotowe? – zapytała kobieta, nie odwracając się.
- Tak. – mężczyzna stał przy drzwiach. – Avengersi są uwięzieni.
Omnis wstała i spojrzała na niego.
- Jutro w południe zostaną straceni na oczach wszystkich.

***

Tony nawet na chwilę nie stracił przytomności. Pamiętał wszystko. Jak żołnierze zabrali go z pola bitwy. Jak długo próbowali zdjąć z niego zbroję i jak im się to udało. Chciał się uwolnić, ale było ich zbyt wielu. Zamknęli go w jakiejś celi pod Białym Domem. Nawet nie wiedział o istnieniu tego „więzienia”.
Teraz chodził w tę i z powrotem, miotając się jak zwierzę w klatce, i czekał aż pozostali się obudzą. Ścianami celi były pola siłowe, nie mógł się wydostać, ale wszystko widział.
Obok niego, po prawej, był Kapitan. Powoli zaczynał dochodzić do siebie.
Po lewej – Thor zakuty w adamantowe okowy. Odkąd Stark trafił do swojej celi, bóg piorunów usiłował się z nich uwolnić i przywołać swój młot, ale nie był w stanie.
Naprzeciwko Steve’a była cela Sokoła. On także zaczynał się budzić, podobnie jak Hawkeye, który był zamknięty obok.
Tylko Wdowa, w ostatnie celi, nie poruszała się.
Kapitan ostrożnie się podniósł.
- Co to było? – zapytał, dotykając czoła. – Ale mnie głowa boli. – rozejrzał się. – Gdzie my jesteśmy?
- W więzieniu… - zaczął Tony, ale w tym momencie znów rozległy się krzyki Thora.
- Na potęgę Wszechojca! Jak oni śmieli uwięzić księcia Asgardu?! – kolejna próba rozerwania kajdan spełzła na niczym.
- … pod Białym… - Stark próbował kontynuować, ale nie mógł.
- Mjolnirze do mnie! – znów przerwał mu Gromowładny. – Cóż to za diabelskie…
- Thor! – Tony miał dość. – Czy mógłbyś się, łaskawie, uspokoić?!
- Możecie być ciszej? – usłyszeli Hawkeye’a z sąsiedniej celi. – Zmarłego byście obudzili.
- No właśnie. – odezwał się Sokół.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytali równocześnie.
- Właśnie próbowałem to powiedzieć. – zniecierpliwił się Stark. – Ale Thor ciągle mi przerywał. Jesteśmy w więzieniu pod Białym Domem, gdzie zamknęła nas Omnis, po tym jak przegraliśmy bitwę.
- Jaką bitwę? – wszyscy spojrzeli w stronę Natashy. Kobieta uniosła się na łokciach.
- Tą, którą stoczyliśmy z oddziałami Hydry, w Waszyngtonie. – powiedział Hawkeye.
- W Waszyngtonie? – powtórzyła z niedowierzaniem Wdowa. – Przecież walczyliśmy w Alcatraz…

3 komentarze:

  1. Rozdział jest NIEZIEMSKI, tylko to mogę powiedzieć. Pierwszy raz spotkało mnie uczucie ściśnięcia prawego płuca, niczym serce w złym miejscu. Nawet nie sądziłam, że ludzka wyobraźnia (oprócz J.K. Rowling) potrafi być tak niesamowita. Oczywiście mam świadomość tego, że kolejny rozdział nie będzie szybko, ale będę czekać z uniesionym sercem, które niestety jest jedynie mięśniem ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przecież walczyliśmy w Alcatraz…"

    Tak, wątek pamięci Wdowy jest czymś, czego nikt by się nie spodziewał. Zapomniałaby co powiedział Clint, więc... na stos!

    A tak na poważnie - przeczytałam to drugi raz. Drugi raz boskie.Niech ciotka wena i moc Avengers'ów będzie z tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. proooooooooooooooooooooszeeeeeeeeeee daj następne szybko bo jak Wdowa nie przypomni sobie tego ,,Kocham cię'' to cię.. to cię.. coś wymyślę. Ale jak to twoje rozdziały ten też jest boski czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń