Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Jagodzie
(myślę, że się domyśli dlaczego) i fanom innej bardzo popularnej serii Marvela,
a jakiej to się przekonacie po przeczytaniu rozdziału :)
Bruce bardzo szybko uporał
się ze wszystkimi sprawami i już następnego dnia był gotowy do lotu. Kupił
bilet na samolot do Stanów, do Nowego Jorku. Wylądował około dwudziestej.
Postanowił wstąpić do kawiarni. Podeszła do niego młoda kelnerka.
- Co podać? – zapytała.
Banner patrzył na telewizor,
właśnie leciały wiadomości.
- Kawę bezkofeinową. – powiedział
– Mogłaby pani zrobić głośniej? – skinął w stronę telewizora.
- Nie ma problemu. Kawa zaraz
będzie – odeszła.
- Z ostatnie chwili – dobiegł głos z telewizora – Cały świat nie może w to uwierzyć. Nie jaka Omnis przejęła dziś
władzę w Waszyngtonie. Grupa superbohaterów zwana Avengers próbowała ją
powstrzymać, jednak nie była w stanie. Omnis ogłosiła, że jutro w południe
zostaną straceni, a ona przejmie władzę w całym kraju…
Banner zerwał się na równe
nogi. Zostawił pieniądze na stoliku i ruszył do wyjścia.
- Dokąd pan idzie? – zapytała
kelnerka. – Przecież nie podałam jeszcze kawy.
- Coś mi wypadło. –
powiedział tylko i wyszedł z kawiarni.
Wpadł do łazienki. Na
szczęście nikogo tam nie było. Bruce obmył twarz zimną wodą i zacisnął dłonie
na brzegu umywalki. Wziął kilka głębokich oddechów.
„Muszę coś zrobić. Jakoś im pomóc…”
Postanowił dowiedzieć się
czegoś więcej o Omnis. Ruszył do kafejki internetowej. Usiadł przy jednym z
komputerów i wstukał w wyszukiwarkę odpowiednie hasło. Szybko odnalazł właściwy
materiał. Założył słuchawki i włączył film.
- Doszły nas wieści, że coś się dzieje przed Białym
Domem. – usłyszał głos reporterki. – Zaraz będziemy na miejscu. – wyszli
zza budynku, kamera natychmiast skierowała się na Pałac Prezydencki.
- Co tam się dzieje!? – mówiła reporterka. –
Jakaś armia. Nie wiem czy…
Banner zdjął słuchawki. Nie
miał ochoty słuchać chaotycznej relacji, wolał obejrzeć materiał bez dźwięku.
Ta Omnis była potężna i byłą
mutantem. Pokonała nawet Thora.
Bitwa się skończyła, jeden z
żołnierzy przegonił reporterkę. Bruce wyłączył film.
Aby odnaleźć Avengersów,
potrzebował pomocy. I wiedział gdzie ją znajdzie.
Wiele lat temu przyjaźnił się
z pewną dziewczyną. Miała niezwykłe moce, wkrótce po ich odkryciu wyjechała do
szkoły dla szczególnie uzdolnionych. Nadal utrzymywali kontakt, pisząc listy.
Pisali o wszystkim. Wiedziała nawet o jego „wypadku” (to był ostatni list jaki
do niej wysłał), a on wiedział gdzie jest jej szkoła. Postanowił się tam
wybrać.
Zamówił taksówkę i udał się
do StarkTower.
Stanął przed drzwiami wieży.
- Witam, doktorze Banner. –
odezwał się J.A.R.V.I.S. – W wieży jest tylko panna Potts. Pana Starka nie ma.
- Wiem – odparł mężczyzna – On
i pozostali Avengersi mają kłopoty. Chcę im pomóc.
Drzwi się otworzyły.
- Panna Potts wie o pana
przybyciu. – powiedział komputer. – Proszę skierować się do salonu.
Bruce poszedł do windy. Po
chwili był już na górze. Gdy wszedł do salonu, rzuciła mu się na szyję
zapłakana kobieta.
- Tony… - szlochała. – on…
oni…
- Wiem – Banner zaprowadził
ją do kanapy. – Chcę im pomóc.
- Pomóc… im… - powtórzyła
Pepper.
Trochę zaczęła się uspokajać.
- Nie martw się, zrobię
wszystko… - mówił Bruce. – A jeśli ja nie dam rady, to zielony na pewno da. –
uśmiechnął się.
Kobieta wytarła twarz jedną z
chusteczek, które leżały wszędzie.
- Już lepiej? – rudowłosa
kiwnęła głową. – Potrzebuję jeta, wiesz gdzie są kluczyki?
- Tak – Pepper wstała,
podeszła do barku i coś z niego wyjęła. – Oto one.
- Dziękuję – zabrał kluczyki.
– I nie martw się. – wyszedł.
Wsiadł do jeta i wzbił się w
powietrze. Wprowadził współrzędne do autopilota. Wkrótce wylądował na boisku
obok akademii Xaviera. Wysiadł z maszyny.
Nagle z cienia wybiegł jakiś
dobrze zbudowany mężczyzna trochę przypominający zwierzę. Złapał Bannera za
koszulę i przycisnął go do ściany budynku.
- Kim jesteś? – warknął. –
Czego tu szukasz?
- Spokojne… - Bruce uniósł
ręce – Ja…
Ze środka wyszła kobieta. Gdy
zobaczyła scenę, jaka rozgrywała się na zewnątrz, krzyknęła.
- Puść go, Logan! – podbiegła
do nich. – To mój przyjaciel.
Wolverine go puścił. Banner
opadł na kolana, zacisnął pięści i zaczął głęboko oddychać.
- Nic ci nie jest, Bruce? –
Storm uklęknęła przy nim.
- Nie, Or… - powiedział
cicho. – Ale lepiej się odsuń.
Po chwili się podniósł.
- Przepraszam, za to. –
powiedział.
- Co cię tu sprowadza? –
kobieta poprowadziła go do środka, Logan szedł za nimi.
- Kłopoty, niestety. –
powiedział.
Weszli do salonu. Banner i
Storm usiedli na kanapie, a Wolverine oparł się o fotel.
- Kim on w ogóle jest, Storm?
– zapytał.
- To doktor Bruce Banner, mój
dawny przyjaciel. – odparła kobieta. – A więc, co się stało? – zwróciła się do
mężczyzny siedzącego obok niej.
- Słyszałaś o wydarzeniach w
Waszyngtonie? – zapytał.
- Tak. – odpowiedziała ze
smutkiem. – Chcesz ich uwolnić?
- Owszem. Ale nie mam pojęcia
gdzie są.
Logan spojrzał na nich.
- O czym wy mówicie?
- Jakaś mutantka o imieniu
Omnis…- zaczęła wyjaśniać Storm. – Przejęła władzę w Waszyngtonie i pojmała
Avengersów…
- Ogłosiła, – kontynuował
Banner - że jutro w południe ich zabije i przejmie władzę w całym kraju.
- Dobra, ale co ty masz z tym
wspólnego? – zapytał Wolverine.
- To moi przyjaciele. –
odparł Bruce – Należę do tej drużyny.
Logan wyglądał na zbitego z
tropu.
- Może trudno ci będzie w to
uwierzyć, ale to ja jestem Hulkiem. – Banner przeniósł wzrok na Storm. – Była
byś wstanie ich odnaleźć?
- Ja nie – kobieta pokręciła
głową. – Ale wiem kto mógłby to zrobić. – wyszła z pokoju.
Po chwili wróciła z jakąś,
może czternastoletnią, dziewczynką.
- To jest Emma – przedstawiła
ją Storm. – Potrafi namierzyć każdego, kogo kiedykolwiek widziała; nie ważne
czy na żywo, czy na zdjęciu. – Zwróciła się do dziewczynki. – Wiesz gdzie są
Avengersi?
Dziecko zamknęło oczy i
zmarszczyło brwi. Po chwili znów na nich spojrzało.
- Wiem – powiedziała. – Są w
Waszyngtonie, pod Białym Domem.
- Pod? – dopytywała Storm.
- Tak, tam jest jakieś takie
tajne więzienie czy coś. – odparła.
- Dziękuję ci, Emmo. –
kobieta się do niej uśmiechnęła. - Możesz już wrócić do siebie.
Dziewczynka wyszła z pokoju.
- Co wy tu robicie? –
usłyszeli jej głos z korytarza.
- Ciii…
Logan wyszedł z salonu, po
chwili wrócił, prowadząc dwóch nastolatków: dziewczynę i chłopaka.
- Podsłuchiwali. – powiedział
mężczyzna.
- Szykuje się jakaś misja? –
zapytała dziewczyna o długich, brązowych włosach z jednym białym pasemkiem.
- Nie dla was – odpowiedziała
stanowczo Storm.
- Dlaczego? – odezwał się
chłopak.
- Ponieważ… - kobieta nie
chciała się z nimi kłócić. – musicie przypilnować pozostałych, gdy nas nie
będzie.
- Lecicie ze mną? – zapytał
Banner.
- A co myślałeś? – odparł
Logan. – Ona jest mutantem i stanowi zagrożenie dla całego świata…
- A więc ustalone. –
skwitowała Storm. – Bobby i Shelma, wy zostajecie w szkole. Wolverine i ja
lecimy z Brucem do Waszyngtonu.
Dorośli wyszli z salonu, zostawiając
niezadowolonych nastolatków samych.
Myślałam że będzie pokazane więzienie i ich goście, lecz stało się coś innego - nawet postać ciut podobna do Ketrin. Niestety, tydzień me serce będzie ściskane, gdyż odjeżdżam, jednak nie na wieki.
OdpowiedzUsuńPoetka ze mnie. He, he.
też miałam nadzieję że pokażesz więzienie co nie zmienia faktu że rozdział jest wspaniały Hulk powraca ! cieszę się że rozdziały dodajesz tak szybko mam nadzieję że tak zostanie bo twoje fanfiki są wspaniałe
OdpowiedzUsuńWolvi! !! ×.× On i Tony to moje dwie naj postacie <3 Ale super, ze są w jednym ff
OdpowiedzUsuń