Blog przekroczył 2000 odwiedzin. Dziękuję, że
jesteście i czytacie :) Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom. To
dla was ;D
- W Alcatraz walczyliśmy nad
ranem. - odezwał się Tony. - Potem byliśmy w tajnej bazie T.A.R.C.Z.A., a
następnie w Waszyngtonie…
- Nie pamiętam - Wdowa
potarła skronie. - Niczego nie pamiętam.
Usłyszeli jakieś dziwne
zgrzyty i trzaski dochodzące z daleka. Wszyscy zaczęli nasłuchiwać. Hawkeye
odwrócił się do Natashy.
- Nie pamiętasz tego, co ci
powiedziałem? - zapytał.
Kobieta pokręciła głową.
- Nie - powiedziała - A co
mówiłeś?
- No… więc… - zaczął Clint.
W tym momencie rozległ się
potężny huk i drzwi do ich więzienia runęły na podłogę. W powstałym otworze
pojawiły się trzy postaci. Po chwili stanęły w świetle i Avengersi bez trudu
ich rozpoznali. Byli to X-Meni: Wolverine i Storm, a za nimi…
- Bruce, dobrze, że jesteś. -
powiedział Kapitan.
- Ja też się cieszę, choć
wolałbym żeby to było w innych okolicznościach. - odparł Banner. - Ale teraz
musimy się pośpieszyć.
Na ścianie, obok wejścia,
znajdował się elektroniczny panel kontroli. Bruce podszedł do niego. Zaczął
przy nim majstrować i po chwili ściany cel Avengersów zniknęły. Byli wolni,
wszyscy oprócz Thora, który nadal był skuty. Tony podszedł do Gromowładnego.
Spojrzał na kajdany.
- To adamant. - powiedział. -
Nie łatwo będzie je zdjąć.
Wolverine odwrócił się do
nich.
- Poradzę sobie - powiedział.
Kilkoma szybkimi ruchami
rozciął okowy. Gdy tylko opadły na podłogę, Thor wyciągnął rękę.
- Mjolnirze, do mnie! -
zawołał.
Za drzwiami znów dało się
słyszeć huki i trzaski. Po chwili przez wyłamane drzwi wleciał młot bojowy.
- My też musimy odzyskać
swoje uzbrojenie - orzekł Steve. - Myślę, że jest tam gdzie był Mjolnir. Chodź…
- Ciii. - syknął Wolverine. -
Słyszę żołnierzy, zaraz tu będą.
Kapitan i Hawkeye pomogli
wstać Sokołowi i wszyscy szybko opuścili pomieszczenie. Korytarze tworzyły
istny labirynt, ale dziury w ścianach, zrobione przez młot Thora, wskazywały im
drogę. Gdy wyszli zza kolejnego zakrętu, zobaczyli dwóch strażników. Logan
skoczył do przodu i szybko ich obezwładnił. Drzwi, których pilnowali prowadziły
do miejsca ukrycia młota. Gdy weszli do środka, okazało się, że Kapitan miał
rację. Było tam wszystko: tarcza Kapitana z wibranium, skrzydła Sokoła, broń
Wdowy, łuk i strzały Hawkeye’a i pancerz Iron Mana.
W czasie, gdy pozostali
zabierali swoje rzeczy, Tony podszedł do zbroi. Zniszczony reaktor łukowy
uniemożliwiał jej uruchomienie. Chyba, że… Chyba, że znajdzie inne źródło
zasilania. Tylko gdzie?
- Pośpieszcie się. -
powiedział Logan. - Zaraz tu będą.
Nagle Stark wpadł na pewien
pomysł.
- Uderz piorunem w zbroję. -
powiedział.
- Zaraz wpadnie tu patrol. -
rzucił Wolverine.
- Szybciej! - pośpieszył
Thora Tony.
Gromowładny uniósł młot.
Jedno z okien roztrzaskało się na miliony kawałków. Piorun Thora ugodził wprost
w zbroję. Oczy pancerza rozbłysły. Stark włożył go dosłownie w ostatniej chwili,
bo do pomieszczenia wdarli się żołnierze. Było ich może dwudziestu dobrze
uzbrojonych.
- Stać! - krzyknął jeden z
nich.
Wszyscy celowali w bohaterów.
- Przepuście nas! - zawołał
Kapitan.
Żołnierze tylko się zaśmiali.
- Sami tego chcieliście. -
powiedział Logan i ruszył do ataku.
Pozostali za nim. Bez trudu
przedarli się przez ten mały oddział.
Nie długo zajęło im
odnalezienie wyjścia. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz, nie wiadomo skąd
pojawiła się przed nimi Omnis.
- Dokąd się wybieracie? -
zapytała.
W tym momencie ze wszystkich
stron otoczyli ich żołnierze Hydry. Czekali na rozkaz przywódczyni. Bohaterowie
przygotowali się do odparcia ataku.
- Nie macie szans stąd uciec!
- Omnis zaśmiała się złowrogo i uniosła w powietrze.
Gwieździste niebo natychmiast
zasnuły gęste chmury. Burza rozpętała się w kilka sekund. Deszcz zacinał, a
błyskawice co chwila rozświetlały niebo.
- Czas zakończyć te
przepychanki. - powiedział do pozostałych Kapitan. - Albo ją pokonamy, albo
zginiemy. Do boju.
- Do ataku! - krzyknęła
Omnis.
Żołnierze ruszyli w stronę
bohaterów. Nagle ziemią zatrząsł potężny ryk. Hulk wyrwał się do przodu, wprost
na oddziały Hydry. Pozostali nie zostawali w tyle. Zielony olbrzym przedzierał
się wprost do Omnis. Ta jednak nie miała zamiaru bezczynnie czekać. Wywołała
potężne tornado, które porwało Hulka i poniosło nie wiadomo gdzie.
Storm uniosła się w
powietrze. Thor był tuż obok niej.
- Dwóch na jedną? - zaśmiała
się Omnis. - To niezbyt sprawiedliwe… Dla was.
Skierowała w ich stronę
pioruny. Storm zrobiła unik, a Thor przekierował jeden z nich z powrotem do
napastniczki.
- To wy tak! - krzyknęła,
uchylając się przed gromem. - Zabawa się skończyła.
Deszcz zamienił się w grad.
Lodowe pociski uderzał ze wszystkich stron. Storm nie długo na to pozwoliła. Po
chwili z chmur zaczął padać śnieg.
- Nie pokonasz nas! -
krzyknęła kobieta.
- Jeszcze zobaczymy! - Omnis
była wściekła.
Płatki śniegu zaczęły wirować
coraz szybciej i szybciej, zamieniając się w bryły lodu, które otoczyły Thora i
Storm. Omnis stworzyła wokół nich coś na kształt lodowego kokonu, z którego nie
mogli się wydostać. Żadne ataki nie skutkowały.
Mimo późnej pory, wokół
Białego Domu, zaczęli zbierać się gapie. Część
wrogich żołnierzy ruszyła w
ich stronę. Kapitan i Wolverine natychmiast pobiegli za nimi. Steve bez trudu
ich wyprzedził, odgradzając drogę do niewinnych cywilów.
- Uciekajcie stąd! - krzyknął
do ludzi, osłaniając się przed kulami.
- Potrzebujesz pomocy? -
zapytał Logan, powalając dwóch żołnierzy.
- Pilnuj, aby cywile nie
dostali się pod ostrzał. - odparł Steve, obezwładniając kolejnych.
Ludzie zaczęli się rozbiegać.
Wybuchła panika. Kapitan i Wolverine robili wszystko, aby postronni świadkowie
mogli bezpiecznie opuścić pole bitwy.
Wdowa i Hawkeye zostali odcięci.
Ze wszystkich stron otaczały ich oddziały Hydry. Jednak radzili sobie dobrze.
- Musimy przedostać się do
naszych. - oznajmił Barton.
- Masz… Clint z prawej -
krzyknęła Natasha.
Mężczyzna uchylił się w
ostatniej chwili.
- Dzięki.
Sokół i Iron Man byli
wsparciem powietrznym. Ruszyli na pomoc Thorowi i Storm, Jednak zanim do nich
dotarli, zauważyli, że coś dziwnego dzieje się na dole. Ziemia zaczęła drżeć i
się rozstępować.
- Nie dobrze. - mruknął Tony.
- Trzeba ich stamtąd zabrać! Rozdzielmy się! - krzyknął do Sama.
- Tak jest! - polecieli w
przeciwne strony.
Sokół złapał za ręce Natashę
i Clinta i zabrał ich na najbliższy dach dosłownie w ostatniej chwili, ponieważ
w miejscu gdzie stali ziała teraz ogromna dziura.
- Dzięki! - zawołali oboje,
gdy Sam odlatywał.
Iron Man ruszył w kierunku
Steve’a i Logana. Chciał ich stamtąd zabrać, ale…
- Najpierw cywile! - krzyknął
Kapitan.
- Poradzimy sobie! - dodał
Wolverine.
Tony zabierał ludzi z
najbardziej zagrożonych miejsc. Po chwili dołączył do niego Sokół. Steve i
Logan osłaniali ich, pilnowali aby żaden żołnierz ich nie atakował.
Hawkeye i Wdowa z góry
atakowali wroga. Jednak żołnierze dostali się na dach. Bohaterowie zostali
otoczeni. Dzielnie się bronili, choć wróg miał przewagę.
- Wdowa, uważaj! - krzyknął
Hawkeye, odpychając ją na bok.
Kula przeszyła jego klatkę
piersiową. Upadł.
W tym momencie Natasha
usłyszała donośny ryk. Na dach wskoczył Hulk i zaczął walczyć z żołnierzami.
Ale ją niewiele to obchodziło. Podbiegła do Clinta. Uklęknęła przy nim.
Delikatnie ujęła jego głowę i położyła na swoich kolanach.
- Clint - mówiła cicho, łzy
spływały jej po policzkach.
- Nic mi nie jest. - mówienie wyraźnie sprawiało
mu trudność. - Bywało gorzej. - uśmiechnął się mimo bólu.
- Cii - szepnęła Wdowa. - Nic
nie mów. - przytuliła go.
- Pamiętam, Clint. Wszystko
pamiętam. - mówiła przez łzy. - Też cię kocham, więc nie możesz mnie opuścić -
pocałowała go.
Jej palce były zbroczone jego
krwią.
- Jestem taki zmęczony -
wyszeptał Barton.
- Nie możesz zasnąć. - łkała.
- Nie zostawiaj mnie, Clint.
Mężczyzna zamknął oczy.
Deszcz mieszał się z jego krwią. Rude włosy Natashy przyklejały jej się do
twarzy, ale nie zwracała na to uwagi. Tuliła tylko martwe ciało mężczyzny. Po
policzkach płynęły jej łzy.
Żołnierzy z każdą chwilą
przybywało. Iron Man nie był w stanie poderwać się do lotu. Co chwila strzelał
z repulsorów, jednak na każdego obezwładnionego żołnierza, pojawiało się
kolejnych dziesięciu.
- Zostało 20% mocy. - odezwał
się J.A.R.V.I.S.
- Przekieruj moc do repulsora
piersiowego. - krzyknął Tony.
Wystrzelił potężny ładunek.
Udało mu się zrobić duży wyłom w szeregach wroga. Przedostał się do Kapitana i
Wolverine’a. Sokół leciał nad nimi i pomagał w walce. Hulk odparł już atak na
dach, dołączył do pozostałych. Żołnierze nie mieli szans.
Nagle niebo rozświetlił
błysk. Thor i Storm wydostali się z pułapki Omnis. Oczy Storm były białe, włosy
miała rozwiane, nad nią zaczęły iskrzyć pioruny. Gromowładny także je
przywołał. Omnis nie miała zamiaru stać bezczynnie. Wystrzelili równocześnie.
Ładunki się zderzyły. Ogromne wyładowanie i niesamowity blask. Wszyscy na dole
odwrócili wzrok. Wobec połączonych mocy Thora i Storm Omnis nie miała szans.
Piorun przeszył ją i kobieta opadła martwa na ziemię. Jej wojska były w
rozsypce.
- Wygraliśmy. - powiedział
Tony.
- A gdzie Wdowa i Hawkeye? -
Kapitan rozejrzał się dookoła.
- Są na dachu. - powiedział
Sokół, opadając na ziemię.
Wszyscy ruszyli w tamtą
stronę. Wszyscy oprócz Bannera, który siedział oparty o ścianę najbliższego
budynku. Steve podszedł do niego.
- Dziękuję, że jednak
zdecydowałeś się walczyć. - powiedział.
- A co miałem zrobić? - Bruce
wydawał się zmęczony. - Nie lubię tracić kontroli, ale nie mogłem stać
bezczynnie z boku.
Kapitan uśmiechnął się i
poszedł za pozostałymi. Wkrótce dotarli na dach. To co tam zobaczyli,
zatrzymało ich w pół kroku. Wdowa odwróciła się do nich.
- On… On… - płakała. - Nie
żyje.
Avengersi pierwszy raz
widzieli ją w takim stanie. W ogóle pierwszy raz widzieli, żeby okazywała
silniejsze emocje.
Kapitan podszedł do kobiety.
Delikatnie ją podniósł, a ona wtuliła twarz w jego ramię. Nadal płakała.
zabiję cię chyba za Clinta ale no cóż tak bywa ehh... rozdział jest wspaniały dużo walki i to jest najlepsze dzięki że to piszesz
OdpowiedzUsuńProszę ożyw clinta :( biedna wdowa. Czekam na next. Super rozdział
OdpowiedzUsuńDopiero wpisuję się teraz, ale muszę ci to powiedzieć jesteś boska, tak cudownie piszesz, kocham Clintashę i wszystkie momenty z nimi były wspaniałe, ale teraz mało co się nie popłakałam przy tej scenie na dachu, tak mnie to urzekło, ale proszę ożyw Clinta, Natasha tak bardzo cierpi i go kocha i potem możesz jakiś bardziej rozbudowany wątek miłosny do nich dopisać, ale też taki dramatyczny, że np: Natasha i Clint ponownie wyznają sobie miłość i że, spędzają razem upojną noc i okazuje się, że Natasha jest w ciąży i kilka dni później ktoś ich atakuje w Stark Tower i Avengersi muszą odeprzeć atak wroga w wyniku czego podczas walki Natasha obrywa w brzuch i okazuje się potem, że straciła dziecko. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej, bo jesteś moją ulubioną pisarką :)
OdpowiedzUsuńTo może być dobry pomysł na fanfica, ale nie na mojego. Może ty napiszesz własnego? Chętnie przeczytam :)
UsuńJa strasznie piszę, a będzie kolejny rozdział ? Wiesz może napiszesz kolejne opowiadanie w którym to umieścisz :P
UsuńNie będę ożywiała Clinta, przynajmniej nie w kolejnym opowiadaniu :)
UsuńCZEMU?! BŁAGAM ożyw go!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńJAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ !!!
OdpowiedzUsuń