A to już koniec tego opowiadania. Na razie nie mam
jeszcze pomysłu na trzecie opowiadanie, ale gdy tylko coś do mnie przyjdzie, to
je napiszę :) Mam nadzieję, że zrozumiecie, wena bywa kapryśna :D Miłego
czytania
W StarkTower panowała smutna
atmosfera. Przez kolejne dni Avengersi prawie nie widywali Wdowy. Jeśli gdzieś
się pojawiała, to szybko przemykała i znikała. Nikt nie miał odwagi jej szukać.
W końcu nadszedł dzień pogrzebu Clinta.
Po uroczystości, Natasha
szybko opuściła pozostałych. Kapitan ruszył za nią. Nagle przed nim pojawił się
Coulson.
- Moje kondolencje. -
powiedział.
Steve zatrzymał się w pół
kroku. Już za późno, Wdowa zniknęła.
- Dziękuję - odarł. - A jak
twój zespół?
Zaczęli iść przez cmentarz.
Kapitan zauważył, że Phil nie wygląda najlepiej. Miał podkrążone oczy i
był nienaturalnie blady.
- Jedna osoba jest w ciężkim stanie... - urwał na chwilę. - Ale myślę, że z tego wyjdzie. Pozostali już doszli do siebie.
Steve i Coulson rozmawiali jeszcze przez jakiś czas.
- Jedna osoba jest w ciężkim stanie... - urwał na chwilę. - Ale myślę, że z tego wyjdzie. Pozostali już doszli do siebie.
Steve i Coulson rozmawiali jeszcze przez jakiś czas.
Kilka godzin później Avengersi
siedzieli w salonie w StarkTower. Do pokoju wszedł Thor.
- Przyjaciele - powiedział. -
Chciałem się z wami pożegnać. Wracam do Jane.
- Opuszczasz drużynę? - Tony
się do niego odwrócił.
- Tak. - odparł Gromowładny.
- Muszę zaopiekować się rodziną.
W salonie zapanowała
niezręczna cisza. Thor opuścił pomieszczenie i wieżę.
Reszta bohaterów zamieszkała w
StarkTower, które znów stało się siedzibą Avengers.
Ech....
OdpowiedzUsuńMyślałam że może ożywi się go tym lekarstwem a tutaj kaput.
Co z Thorem i Jane? Jakoś nie napisałaś tego. Czekałam na rozdział 11 no ale to i dobre. Właśnie powitała mnie wena :D
Mam nadzieje że wena przyjdzie do ciebie już w przyszłym tygodniu... Wspaniałe to było
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Aninonimie (Polska mowa ja sie nauczyć, szczególnie literków). Niech ciota wena będzie z tobą!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś mi to zrobić?!
OdpowiedzUsuń