sobota, 1 marca 2014

Rozdział II



Stark zerwał się na równe nogi i zaraz tego pożałował. Jego pierś przeszył ostry ból. Nadal był w laboratorium. Minęło zaledwie kilka sekund. Wokół było wielu ludzi, ale…
- Gdzie jest Hulk? - Tony rozejrzał się z niepokojem.
- Wybił dziurę w ścianie i uciekł - powiedział ktoś.
Stark oparł się plecami o ścianę na wprost ekranu pokazującego korytarz.
- Nie dobrze… Pepper nie wchodź tu!!! - krzykną mężczyzna.
Kobieta gwałtownie odsunęła się od drzwi.
- Co?... Dlaczego? - wyjąkała. Jej głos był dziwnie zniekształcony przez mikrofon.
- Wysokie promieniowanie γ. Zaczekaj na zewnątrz - odpowiedział mimochodem, ponieważ był zajęty czymś na podłodze. - Oczyśćcie pomieszczenie z promieniowania, żeby dało się tu normalnie wejść - zwrócił się do pracowników, wychodząc.

***


Pepper nadal czekała na korytarzu, gdy kilka minut później pojawił się Tony.
- Jesteś cały we krwi - rudowłosa była wyraźnie przerażona.
- Co?... - spojrzał w dół, gdzie wskazywała kobieta.
Dotychczas biała koszulka stała się czerwona. Materiał był mokry i przykleił się do skóry.
- No, nie dopierze się - zażartował.
- Tony nie wygłupiaj się – fuknęła Pepper. – Musisz iść na piętro szpitalne. – nie wyglądała dobrze, była bardzo blada. – Straciłeś dużo krwi.
- Ale to ty wyglądasz jak duch. – uśmiechną się i pocałował ją, ale na widok wyrazu twarzy kobiety posłusznie ruszył do szpitala.

***

Okazało się, że szwy po operacji pękły i rana się otworzyła. Tony został zszyty i opatrzony. Wrócił do laboratorium numer 3. Jeden z pracowników właśnie opuszczał pomieszczenie.
- Może już pan wejść. Promieniowanie zostało usunięte. - oznajmił.
Gdy tylko Stark przekroczył próg laboratorium, reszta pracowników wyszła na zewnątrz. Tony podszedł do dziwnego urządzenia leżącego na podłodze, które zauważył wcześniej. Podniósł je i obejrzał. Postanowił to przeanalizować w swojej pracowni. Niczego innego, czego nie powinno tu być, nie znalazł. Choć w takim bałaganie i przy takich zniszczeniach nie trudno było coś przegapić.

***

- To jest zapalnik bomby - oznajmił J.A.R.V.I.S. - Zdalnie uruchamiał mechanizm.
- Wiem do czego służy zapalnik - warknął Tony - Jakim cudem ktoś to podłożył? – był wkurzony. Ktoś podłożył bombę w JEGO domu, a on nic o tym nie wiedział. Jak do tego doszło? - Przeszukaj nagrania i znajdź osobę, która podłożyła to świństwo.
Na największym ekranie w pracowni wyświetlił się napis „WYSZUKIWANIE”.
Stark usiadł na najbliższym krześle i głęboko odetchnął. W tym momencie dotarło do niego, że o czymś zapomniał. O czymś wielkim i zielonym…
- J.A.R.V.I.S. namierz też Hulka – rzucił do komputera. – Trzeba go tu sprowadzić zanim narozrabia.
Tony nie miał zamiaru marnować czasu więc wrócił do testowania nowej zbroi.
Kilka minut później to zajęcie zostało mu przerwane.
- Namierzyłem Hulka, sir. – odezwał się J.A.R.V.I.S. – Jest na bezludnym terenie, w …
- Nieważne. Wprowadź współrzędne do zbroi. Gdy tylko skończę ją testować to polecę szukać naszej zguby.
Tony wylądował, sprawdzał stabilizatory lotu, czego nie dokończył ostatnim razem, bo przerwał mu wybuch.
- Przygotuj cele – zwrócił się do komputera…

Kilka godzin później zbroja była gotowa. Stark dodał do niej kilka ulepszeń: wodoodporność, wytrzymałość na wysokie temperatury i promieniowanie γ oraz wiele innych.
- Zaprogramowałeś trasę J.A.R.V.I.S.? - zapytał Tony; nadal był w zbroi - Trzeba w końcu po niego lecieć. - uśmiechną się.
- Tak, sir. - Starka już nie było.

***

Tony leciał długo i zastanawiał się czy nie zastanie na miejscu T.A.R.C.Z.A.. Ale nie, był tam tylko Hulk. Siedział oparty plecami o skałę w jakimś wąwozie. Gdy usłyszał Starka, podniósł głowę.
- Znalazłeś mnie Iron Manie – zawołał. Zawołał – NIE zaryczał.
Tony o mało nie wpadł na skalna ścianę. W ostatniej chwili skorygował tor lotu. Wylądował przed zielonym olbrzymem, który zdążył już wstać.
- Bruce? – zapytał niepewnie Stark.
- A kto inny? – uśmiechną się tamten, ale zaraz mina mu zrzedła – Nie wiem co się stało, dlaczego tak wyglądam.
- Nic nie pamiętasz? Zupełnie nic? – zapytał Tony z niedowierzaniem.
Bruce usiadł. Stark nadal stał, ale uniósł maskę.
- Pamiętam, że pracowałem w laboratorium, potem był jakiś huk…
- Doszło do wybuchu – wtrącił Tony.
- Co? – Banner był wyraźnie zdziwiony.
- Ktoś podłożył bombę u ciebie w laboratorium. – powiedział Stark - Wybuch uszkodził osłonę i promieniowanie się wydostało.
- To przynajmniej wyjaśnia mój stan… Ale zaraz… BOMBĘ?!
- Później się tym zajmiemy. Teraz ciekawsze jest dlaczego nie stałeś się szalejącą bestią, bez obrazy… Co było dalej?
- Następne co pamiętam - powiedział Bruce - to, to że leciałem, jakbym wyskoczył z budynku.
- Bo wyskoczyłeś – oznajmił Stark z uśmiechem – Zrobiłeś dziurę w ścianie i skoczyłeś.
- No, nieźle. Wtedy zauważyłem, że jestem Hulkiem. Nie chciałem nikogo skrzywdzić, dlatego uciekłem tu. – po chwili milczenia, Banner dodał – Muszę to zbadać, muszę się dowiedzieć dlaczego nadal jestem sobą… - spojrzał na minę Tony’ego - Nie żeby to mi się nie podobało. Ale gdybym mógł to kontrolować… Stawać się Hulkiem kiedy chcę i zachowywać przy tym rozum…
- Byłoby świetnie. To wracamy do laboratorium?
Bruce wstał.
-Tak - w tym momencie usłyszeli odgłos silnika.
Na niebie pojawił się samolot z białym orłem na skrzydle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz