Stark zerwał się na równe
nogi i zaraz tego pożałował. Jego pierś przeszył ostry ból. Nadal był w
laboratorium. Minęło zaledwie kilka sekund. Wokół było wielu ludzi, ale…
- Gdzie jest Hulk? - Tony
rozejrzał się z niepokojem.
- Wybił dziurę w ścianie i
uciekł - powiedział ktoś.
Stark oparł się plecami o
ścianę na wprost ekranu pokazującego korytarz.
- Nie dobrze… Pepper nie
wchodź tu!!! - krzykną mężczyzna.
Kobieta gwałtownie odsunęła
się od drzwi.
- Co?... Dlaczego? - wyjąkała.
Jej głos był dziwnie zniekształcony przez mikrofon.
- Wysokie promieniowanie γ.
Zaczekaj na zewnątrz - odpowiedział mimochodem, ponieważ był zajęty czymś na
podłodze. - Oczyśćcie pomieszczenie z promieniowania, żeby dało się tu
normalnie wejść - zwrócił się do pracowników, wychodząc.
***
Pepper nadal czekała na
korytarzu, gdy kilka minut później pojawił się Tony.
- Jesteś cały we krwi -
rudowłosa była wyraźnie przerażona.
- Co?... - spojrzał w dół,
gdzie wskazywała kobieta.
Dotychczas biała koszulka
stała się czerwona. Materiał był mokry i przykleił się do skóry.
- No, nie dopierze się -
zażartował.
- Tony nie wygłupiaj się –
fuknęła Pepper. – Musisz iść na piętro szpitalne. – nie wyglądała dobrze, była
bardzo blada. – Straciłeś dużo krwi.
- Ale to ty wyglądasz jak
duch. – uśmiechną się i pocałował ją, ale na widok wyrazu twarzy kobiety
posłusznie ruszył do szpitala.
***
Okazało się, że szwy po
operacji pękły i rana się otworzyła. Tony został zszyty i opatrzony. Wrócił do
laboratorium numer 3. Jeden z pracowników właśnie opuszczał pomieszczenie.
- Może już pan wejść.
Promieniowanie zostało usunięte. - oznajmił.
Gdy tylko Stark przekroczył
próg laboratorium, reszta pracowników wyszła na zewnątrz. Tony podszedł do
dziwnego urządzenia leżącego na podłodze, które zauważył wcześniej. Podniósł je
i obejrzał. Postanowił to przeanalizować w swojej pracowni. Niczego innego,
czego nie powinno tu być, nie znalazł. Choć w takim bałaganie i przy takich
zniszczeniach nie trudno było coś przegapić.
***
- To jest zapalnik bomby -
oznajmił J.A.R.V.I.S. - Zdalnie uruchamiał mechanizm.
- Wiem do czego służy
zapalnik - warknął Tony - Jakim cudem ktoś to podłożył? – był wkurzony. Ktoś
podłożył bombę w JEGO domu, a on nic o tym nie wiedział. Jak do tego doszło? -
Przeszukaj nagrania i znajdź osobę, która podłożyła to świństwo.
Na największym ekranie w
pracowni wyświetlił się napis „WYSZUKIWANIE”.
Stark usiadł na najbliższym
krześle i głęboko odetchnął. W tym momencie dotarło do niego, że o czymś zapomniał.
O czymś wielkim i zielonym…
- J.A.R.V.I.S. namierz też
Hulka – rzucił do komputera. – Trzeba go tu sprowadzić zanim narozrabia.
Tony nie miał zamiaru
marnować czasu więc wrócił do testowania nowej zbroi.
Kilka minut później to
zajęcie zostało mu przerwane.
- Namierzyłem Hulka, sir. –
odezwał się J.A.R.V.I.S. – Jest na bezludnym terenie, w …
- Nieważne. Wprowadź
współrzędne do zbroi. Gdy tylko skończę ją testować to polecę szukać naszej
zguby.
Tony wylądował, sprawdzał
stabilizatory lotu, czego nie dokończył ostatnim razem, bo przerwał mu wybuch.
- Przygotuj cele – zwrócił
się do komputera…
Kilka godzin później zbroja
była gotowa. Stark dodał do niej kilka ulepszeń: wodoodporność, wytrzymałość na
wysokie temperatury i promieniowanie γ oraz wiele innych.
- Zaprogramowałeś trasę
J.A.R.V.I.S.? - zapytał Tony; nadal był w zbroi - Trzeba w końcu po niego
lecieć. - uśmiechną się.
- Tak, sir. - Starka już nie
było.
***
Tony leciał długo i
zastanawiał się czy nie zastanie na miejscu T.A.R.C.Z.A.. Ale nie, był tam
tylko Hulk. Siedział oparty plecami o skałę w jakimś wąwozie. Gdy usłyszał
Starka, podniósł głowę.
- Znalazłeś mnie Iron Manie –
zawołał. Zawołał – NIE zaryczał.
Tony o mało nie wpadł na
skalna ścianę. W ostatniej chwili skorygował tor lotu. Wylądował przed zielonym
olbrzymem, który zdążył już wstać.
- Bruce? – zapytał niepewnie
Stark.
- A kto inny? – uśmiechną się
tamten, ale zaraz mina mu zrzedła – Nie wiem co się stało, dlaczego tak
wyglądam.
- Nic nie pamiętasz? Zupełnie
nic? – zapytał Tony z niedowierzaniem.
Bruce usiadł. Stark nadal
stał, ale uniósł maskę.
- Pamiętam, że pracowałem w
laboratorium, potem był jakiś huk…
- Doszło do wybuchu – wtrącił
Tony.
- Co? – Banner był wyraźnie
zdziwiony.
- Ktoś podłożył bombę u
ciebie w laboratorium. – powiedział Stark - Wybuch uszkodził osłonę i
promieniowanie się wydostało.
- To przynajmniej wyjaśnia
mój stan… Ale zaraz… BOMBĘ?!
- Później się tym zajmiemy.
Teraz ciekawsze jest dlaczego nie stałeś się szalejącą bestią, bez obrazy… Co
było dalej?
- Następne co pamiętam -
powiedział Bruce - to, to że leciałem, jakbym wyskoczył z budynku.
- Bo wyskoczyłeś – oznajmił
Stark z uśmiechem – Zrobiłeś dziurę w ścianie i skoczyłeś.
- No, nieźle. Wtedy
zauważyłem, że jestem Hulkiem. Nie chciałem nikogo skrzywdzić, dlatego uciekłem
tu. – po chwili milczenia, Banner dodał – Muszę to zbadać, muszę się dowiedzieć
dlaczego nadal jestem sobą… - spojrzał na minę Tony’ego - Nie żeby to mi się
nie podobało. Ale gdybym mógł to kontrolować… Stawać się Hulkiem kiedy chcę i
zachowywać przy tym rozum…
- Byłoby świetnie. To wracamy
do laboratorium?
Bruce wstał.
-Tak - w tym momencie usłyszeli odgłos silnika.
Na niebie pojawił się samolot z białym orłem na skrzydle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz