niedziela, 16 marca 2014

Rozdział IV



Ten rozdział dodaję w niedzielę, bo miałam małą blokadę. Na początku tygodnia dobrze mi się pisało i pomyślałam, że skończę wcześniej albo będzie dłuższy. Ale w piątek okazało się, że nie wiem jak zakończyć rozdział i wreszcie skończyłam go, kosztowało mnie to trochę wysiłku, z soboty na niedzielę w nocy.
A teraz zapraszam do czytania i komentowania.



Tony wszedł do salonu. Bruce zajmował całą kanapę, Kapitan siedział w fotelu, a Wdowa na barze. Tony usiadł na drugim fotelu. Właśnie otwierał usta, żeby coś powiedzieć, gdy na tarasie pojawił się jakiś kształt. Do pomieszczenia wszedł Hawkeye.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłem – powiedział, siadając koło Wdowy.
- Nie spóźniłeś? Ale na co? – zapytała.
- Na odprawę – odpowiedział zdziwiony. – Przecież wznawiamy drużynę.
- Skąd wziąłeś taki pomysł – zapytał Stark, odwracając się do niego.
- A co? Nie reaktywujemy drużyny?
- Nie – odpowiedział Tony.
- A właściwie, dlaczego nie? – Kapitan wstał – Ktoś zaatakował Wdowę i podłożył bombę w twoim laboratorium, Tony – spojrzał na niego. – Trzeba to wyjaśnić.
- Najwyraźniej ktoś ma coś do nas – wtrąciła Natasha – Musimy ustalić kto, zanim zaatakuje resztę…
Bruce milczał, Nie chciał mieszać się w tę rozmowę, chciał wrócić do laboratorium i rozpocząć badania. Było mu obojętne czy drużyna znów zacznie działać, ale reszcie tak zależało…
 - Jaką bombę? – zapytał Hawkeye.
Tony opowiedział kolejny raz co się stało. Miał już dosyć powtarzania tego samego w kółko.
- I dlatego powinniśmy reaktywować drużynę – wtrącił Steve na końcu wypowiedzi Starka.
- Kapitan ma rację – przytakną Clint.
Wdowa także pokiwała głową. Banner nadal milczał.
- To nie jest dobry pomysł – oznajmił Stark. Wolał pracować sam, tak było lepiej.
Bruce wstał. Podszedł do drzwi. Tam, jakby zmieni zdanie, odwrócił się i skinął na Tony’ego.
- Zaraz wracamy – oświadczył tamten, wychodząc.

Szli korytarzem.
- O co chodzi? – zapytał Stark.
- O moje laboratorium – powiedział.
- Nie sądzę, żeby nadawało się do użytku. Wymaga poważnych napraw. A żadne inne nie jest przystosowane do twoich badań.
- Rozumiem – Banner zamyślił się na chwilę. – Dlaczego nie chcesz wznowienia…
- Drużyny? – przerwał mu Tony, przystając. Bruce zatrzymał się obok niego. – My nawet nie byliśmy drużyną. Zorganizowaliśmy się na chwilę, bo była inwazja. To, że ją opanowaliśmy niczego nie zmienia…
- Właśnie, że zmienia. – Banner mówił spokojnie. - Sprawdziliśmy się w sytuacji zagrożenia, poradziliśmy sobie z nim. Chcesz tego, czy nie, byliśmy wtedy drużyną.
- Ale nie ma już inwazji. Koniec.
- Stark nie zachowuj się jak dziecko! – Bruce złapał go za ramiona. – Przestań używać wymówek. Zastanów się, dlaczego naprawdę nie chcesz żebyśmy znów byli Avengers. Bo argument „bo nie” nie wystarczy – opuścił ręce.
- A tobie dlaczego tak zależy na reaktywacji drużyny? – zapytał Tony. – Przecież wolisz spokojne życie w laboratorium.
- Tu nie chodzi o mnie – powiedział Banner – Tylko o nich. – spojrzał w kierunku, z którego przyszli. – Kapitan jest żołnierzem, nudzi się jeśli nie pomaga ludziom. Hawkeye przyszedł tu, bo myślał, że znów będziemy działać. A Wdowa, gdy ją zaatakowali, przyleciała po pomoc do nas, a nie do T.A.R.C.Z.A.
Stark odwrócił się.
- Oni może tego chcą… - odszedł korytarzem.
Bruce wrócił do salonu.

***

Gdy Tony wszedł do pracowni, na ekranie komputera widniał napis WYSZUKIWANIE ZAKOŃCZONE.
- Znalazłeś go? – zapytał Stark, zamykając za sobą drzwi.
- Nie - oznajmił J.A.R.V.I.S. – Znalazłem zakłócenia w działaniu kamer w laboratorium wczoraj o 23:59.
- Odtwórz.
Na ekranie pojawiło się laboratorium numer 3, było zupełnie puste. Po chwili obraz się zamazał i zniknął zupełnie. Pół minuty ekran był zupełnie czarny, a potem znów ukazało się pomieszczenie. Wyglądało tak jak wcześniej.
- Co z kamerami II, III i IV?
Komputer odtworzył kolejne nagrania. Schemat powtarzał się na wszystkich filmach. Ekran robił się czarny na pół minuty, a potem wszystko wracało do normy.
- A pozostałe alarmy? – zapytał Tony.
- Zostały wyłączone, sir – oznajmił J.A.R.V.I.S.
- Wszystkie naraz? W jaki sposób? – Stark chodził w tę i z powrotem po pracowni.
- Ktoś wprowadził wirusa do systemu.
Tony zatrzymał się gwałtownie, jednak już po chwili znów krążył po laboratorium.
„Niewielu ludzi potrafiłoby skonstruować takiego wirusa, który złamałby moje zapory – pomyślał Stark – Chyba, ze…”
- Znał zabezpieczenia – dokończył na głos. – Musiał wiedzieć gdzie są kamery i jakie są pozostałe zabezpieczenia oraz jak je unieszkodliwić.
- To bez sensu – dodał po chwili. – Tylko Pepper i ja znamy te systemy. Nawet szef ochrony nie wie o wszystkich.
- J.A.R.V.I.S. – powiedział, jakby właśnie sobie przypomniał o istnieniu komputera. – przeanalizuj tego wirusa.
- Nie mogę wykonać polecenia, sir.
- Dlaczego? –Tony podszedł do ekranu.
- Wirus uległ całkowitej autodestrukcji – oznajmił komputer. - Oprócz tego, że był, nie ma żadnych innych danych.
- Niech to… – przerwał w pół zdania – A co z dronem?
- Analiza zakończona sukcesem. – odpowiedział J.A.R.V.I.S. – Jest to wysokiej klasy dron bojowy nieznanego pochodzenia i modelu. Uzyskałem dostęp do oprogramowania i pamięci maszyny. Celem ataku nie była Czarna Wdowa, sir.
- A kto? – zdziwił się Stark.
- Pan. Dron miał odnaleźć i zniszczyć Iron Mana, sir.
Tony usiał na najbliższym krześle.
- To dlaczego zaatakował Natashę?
- Pozostali Avengersi byli drugorzędnym celem. - oznajmił komputer – Także mieli zostać zlikwidowani.
- Mogłem się domyślić – westchnął Tony. – Ustaliłeś coś jeszcze?
- Nie, sir. Żadnych danych o twórcy ani miejscu pochodzenia drona.
- Skoro zdalnie się nie da, będę musiał zrobić to ręcznie. Dobrze, że Pepper wraca dopiero jutro, bo to pewnie zajmie całą noc.
Stark wstał, wziął resztki drona i położył na stole. Usiadł i zaczął go rozkładać część po części. Każdą z nich dokładnie analizował. W końcu zasnął na siedząco z głową opartą o stół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz