Witajcie. Zacznę od przeprosin za to
że musieliście tak długo czekać na nowy rozdział. Pisanie szło mi jak krew z
nosa, ale wreszcie udało mi się skończyć. Muszę was też uprzedzić, że kolejne
rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, bo nie wiem jak uda mi się je pisać
:( Jeśli ktoś chce być informowany o pojawieniu się rozdziału niech wyśle mi
swojego maila albo gg (w komentarzu, lub na anniewamp@gmail.pl) A teraz już nie przedłużając zapraszam do czytania :)
Tony położył
się około trzeciej, przedtem dostosował swoją zbroję, oraz kostiumy Wdowy,
Kapitana i Sokoła do niskich temperatur, popracował też przy jecie.
Obudził się
około siódmej. Świadomość, że było jeszcze coś do zrobienia, nie pozwoliła mu
znów zasnąć. Zwlókł się z łóżka i opuścił sypialnie najciszej jak potrafił, aby
nie obudzić Pepper. Udał się prosto do pracowni.
-
J.A.R.V.I.S. sprawdź warunki pogodowe na K2. – polecił, a sam jeszcze raz
sprawdził broń.
- Obecne
warunki utrudnią dostanie się do portalu. – oznajmił komputer.
- Oblicz
szanse. – Tony spojrzał na ekran, na którym wyświetlały się kolejne dane.
- Szanse na
powodzenie wynoszą 50% - oznajmił po chwili J.AR.V.I.S.
- Świetnie. –
mruknął Stark. – Mniejsza o to, może jeszcze się zmienią. Musimy zaczynać.
Wezwij wszystkich do salonu. – opuścił laboratorium i udał się na miejsce
spotkania.
***
Wkrótce do
salonu weszli pozostali Avengers oraz Sif, która nocowała w wieży, w jednym z
pokoi gościnnych.
- Która
godzina? – zapytał, ziewając, Bruce, który pomagał Tony’emu do drugiej w nocy.
- Koło
ósmej. – odparł Stark.
- Co się
stało? – odezwał się Steve. On jako jedyny wyglądał na rozbudzonego. Tony
podejrzewał, że Kapitan był na nogach od świtu.
- Wczoraj
mieliśmy niespodziewanego gościa. – wyjaśnił Tony.
Wszyscy
jednocześnie na niego spojrzeli.
- Jakiego
gościa. – zapytał Steve.
Tony na
chwilę się zawahał. Wiedział jak Thor zareaguje na TO imię, więc wolał go nie
wypowiadać, ale szybko zdecydował, że mniejsza o to, bo liczy się czas.
- Lokiego. –
powiedział.
- Jak śmiał!
– zagrzmiał Gromowładny. – Ten podły szczur!
- Thor
uspokój się – rzucił Stark. – To jeszcze nie wszystko. No więc ON – Tony
specjalnie pominął imię; poco niepotrzebnie denerwować Gromowładnego? –
zostawił nam współrzędne. Sprawdziłem je – kontynuował, zanim ktokolwiek zdążył
mu przerwać. – Wskazują szczelinę międzywymiarową.
Gdy tylko
wypowiedział te słowa, Thor znalazł się tuż przy nim.
- Gdzie ona
jest?! – krzyknął, łapiąc Tony’ego za koszulkę. – Gdzie przejście do Asgardu?!
Kapitan
położył dłoń na ramieniu Gromowładnego.
- Puść go,
Thor. – powiedział spokojnie, ale dobitnie.
Bóg piorunów
rozluźnił uścisk, a po chwili odsunął się od Starka.
- Po
pierwsze… - zaczął Tony, poprawiając bluzkę. – czy gniecenie mi koszuli to
jakiś narodowy sport w Asgardzie? – zanim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć,
kontynuował. – Po drugie, Thor, nie mam pewności, czy przejście rzeczywiście
prowadzi do Asgardu. – Gromowładny rzucił mu pytające spojrzenie ponad
ramieniem Steve’a, który stał pomiędzy nimi i pilnował aby bóg piorunów znów
nie rzucił się na geniusza. – Mówiłeś, że istnieje dziewięć światów, a ja mam
tylko ogólne informacje o tym przejściu. Może ono prowadzić do Asgardu, ale
równie dobrze do którejkolwiek innej krainy. Przekonamy się o tym, dopiero gdy
przez nie przejdziemy.
- Czyli –
odezwała się, stojąca obok windy, Natasha. – możemy skończyć na jakimś skutym
lodem księżycu?
- Mniej
więcej. – odparł Stark. – Istnieje też ryzyku, że to pułapka.
- Nie
przekonamy się, póki nie sprawdzimy. – stwierdził Kapitan. – A stawka jest zbyt
wysoka, żebyśmy mogli zrezygnować. Minęły już cztery dni…
- W takim
razie za pięć minut na dachu. – zarządził Stark. Wszyscy skinęli głowami. –
Natasha, Steve, Sam… - zwrócił się do przyjaciół. – wasze kostiumy są w
pracowni na górze.
Avengers
ruszyli w stronę windy.
- A twój? -
Sokół odwrócił się do Starka, który najwyraźniej nie miał zamiaru wychodzić z
salonu.
Jak na
zawołanie, po pokoju zaczęły latać fragmenty zbroi Iron Mana. W ciągu kilku
sekund pokryły ciało Tony’ego.
-
Pośpieszcie się. – rzucił geniusz, gdy pancerz był już gotowy.
Kiedy
pozostali zaczęli wchodzić do windy, która właśnie przyjechała, Stark położył
dłoń na ramieniu Bannera, zatrzymując go w pół kroku.
- Zaczekaj.
– powiedział na tyle cicho, żeby tylko doktor mógł go usłyszeć.
Reszta
opuściła salon. W pomieszczeniu zostali tylko naukowcy. Bruce odwrócił się do
Tony’ego.
- Nie lecę?
– bardziej oznajmił niż zapytał.
- Co? – to
stwierdzenie zbiło Starka z tropu. Skąd Banner wiedział, że właśnie o to mu
chodziło?
- Hulk w
Asgardzie to nie najlepszy pomysł. – kontynuował doktor. – To chciałeś mi
powiedzieć?
- Mniej
więcej. – Tony skinął głową.
- Zgadzam
się z tobą. – oznajmił Bruce. – Z NIEGO byłoby więcej kłopotu niż pożytku,
zwłaszcza gdyby wyrwał się spod kontroli. Więc zostanę w wieży.
- Dobry
pomysł. – Stark uśmiechnął się pod maską, czego Banner oczywiście nie mógł
zobaczyć.
Zanim doktor
zdążył coś jeszcze powiedzieć, Iron Man opuścił pokój, wylatując przez otwarte
drzwi na taras. Kilka sekund później wylądował na dachu obok jeta, którym mieli
lecieć na misję. Byli tam już Sif i Thor.
- Gdzie reszta? – zapytał Tony, rozglądając się po
dachu.
- Już
idziemy. – odezwała się Wdowa, wychodząc z windy.
Za nią szli
Kapitan i Sokół. Cała trójka miała na sobie swoje ulepszone kostiumy.
- A tak
właściwie, to dokąd lecimy? – zapytał Sam.
- To dobre
pytanie. – przyznał Steve. – Tony? – zwrócił się do geniusza.
- W
Himalaje. – odparł ten.
Wszyscy
spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Tam
właśnie jest przejście. – kontynuował Stark. – Dokładniej na północnym zboczu
K2. Ale nie ma czasu na wchodzenie w szczegóły. Ruszajmy.
- Bez
Bannera? – zdziwiła się Natasha.
- On zostaje
tu. – odparł Iron Man. – Wyjaśnię wam po drodze.
Avengers
wsiedli do jeta.
***
Po
kilkunastu minutach ich oczom ukazała się Korona Świata. Widok zapierał dech w
piersiach, ale oni nie po to tam byli.
Jet szybko
zniżył lot, nurkując między skaliste zbocza. Na szczęście pogoda nie była zła,
trochę wiało, ale przynajmniej nie padał śnieg. To jednak, mogło się zmienić w
każdej chwili.
-
J.A.R.V.I.S. skieruj jet na szczelinę międzywymiarową. – Tony zwrócił się do
komputera.
- Sir,
przejście jest zbyt małe aby maszyna mogła przez nie przelecieć. – oznajmił
elektroniczny głos.
- W takim
razie plan B. – mruknął Stark. Pozostali siedzieli z tyłu i przysłuchiwali się
tej rozmowie. – Zbliż się jak najbardziej możesz do przejścia.
- Lądowanie
niemożliwe. - odparł J.A.R.V.I.S.
- Wiem. –
Tony był zniecierpliwiony. – Po prostu nie ląduj.
Po chwili
jet zawisł w powietrzu na wysokości szczeliny międzywymiarowej. Był niemal
nieruchomy, czasem tylko wstrząsany niewielkimi turbulencjami. Stark odwrócił
się do pozostałych.
- Jesteśmy
na miejscu. – oznajmił.
To
podziałało na Thora, jak płachta na byka. Gdyby Tony szybko nie zareagował i
nie otworzył rampy jeta, bóg piorunów prawdopodobnie zrobiłby własne wyjście.
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Gromowładny opuścił maszynę.
- Ruszamy za
nim. – zarządził Kapitan.
Wszyscy
skierowali się w stronę rampy. Wszyscy oprócz Tony’ego, który nadal stał obok
fotela pierwszego pilota.
- Kapitanie,
Wdowo – gdy przyjaciele się odwrócili, Stark wskazał głową plandekę, która
przykrywała coś w tyle jeta.
- Co to? –
Zapytała Natasha, podchodząc do płachty i delikatnie ją unosząc.
W tym czasie
Sokół i Sif opuścili maszynę, nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie Starka.
- Sprawdź. –
geniusz uśmiechnął się zachęcająco. Maskę zbroi zdjął, gdy tylko weszli do
jeta, tak więc kobieta mogła dostrzec wyraz jego twarzy.
Wdowa
przewróciła oczami i sprawnym ruchem szarpnęła plandekę.
- Co to ma
być? – powtórzyła pytanie, patrząc na dwa motocykle: jeden czarny z czerwoną
klepsydrą z przodu, a drugi czerwono-biało-niebieski z gwiazdą.
- Wasz nowy
transport. – odparł Tony. – Motoloty z napędem łukowym. Steruje się nimi tak
jak zwykłymi motocyklami. Ale nie traćmy już czasu. Odpalajcie i ruszamy.
Steve i
Natasha wsiedli na swoje maszyny i opuścili jeta. Tasha od razu opanowała
sterowanie, Kapitan początkowo nie mógł odnaleźć środka równowagi dla maszyny, co
chwilę zmieniał pułap, ale w końcu i jemu się udało.
- Paliwa nie
starczy, żebyś na nas czekał. – Iron Man zwrócił się do J.A.R.V.I.S.a. – Znajdź
miejsce do lądowania. Potem cię wezwę.
Gdy tylko
Tony opuścił jet, maszyna odleciała.
- Thor
gdzieś zniknął. – oznajmił Sokół, podlatując do Starka.
- A gdzie
Sif? – zapytał geniusz.
- Tam. – Sam
wskazał na skalną półkę, na której stała wojowniczka.
Iron Man
skinął głową.
- Przejście
jest tam. – powiedział. – Za mną.
Wszyscy
ruszyli za Starkiem. Kapitan podleciał do Sif, tak aby wojowniczka mogła wsiąść
na jego motor.
Po chwili
cała piątka przekroczyła portal.
Thor jako
pierwszy przeszedł przez portal, nie zwracając uwagi na pozostałych. Chciał…
musiał jak najszybciej odnaleźć swoją córeczkę.
Znalazł się
w ciemnej jaskini, w której śmierdziało… siarką. Thor niemal natychmiast zorientował
się, że nie jest w Asgardzie. Jednak
zanim zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję, dostrzegł jakiś ruch. Z cienia
wychynęła jakaś dziwna postać – mglista kobieta. Wyciągnęła rękę do
Gromowładnego.
- Chodź ze
mną. – powiedziała. – jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją córkę.
Na te słowa
w Thorze zawrzał gniew. Zamachnął się swym młotem na kreaturę, ta jednak zdążyła
uniknąć ciosu. Zniknęła i pojawiła się kilka metrów dalej.
- Nie rób
tego więcej. – syknęła. – dla dobra swojej córki.
Gromowładny
opuścił młot. Nie mógł ryzykować życia Katriny.
- Tak
lepiej. – odezwała się kobieta, znów podając mu rękę. – A teraz chodź ze mną.
Thor złapał
wyciągniętą w jego stronę dłoń. Gdy tylko się dotknęli, zniknęli.
Kiedy Avengers
znaleźli się w tej samej jaskini, Thora już tam nie było. Wszyscy rozglądali się po tym dziwnym miejscu.
- Musimy
znaleźć Thora. – odezwał się Kapitan, zsiadając z motolotu.
Sif także
zsiadła i zaczęła przyglądać się otoczeniu.
- Co tak śmierdzi?
– zapytała Wdowa, zatrzymując się obok Iron Mana i Steve’a.
- Siarka. –
odparł Stark.
- Tam jest
wyjście – odezwał się Sokół, wskazując w stronę pomarańczowego światła w końcu
jaskini.
- Założę
się, że tam właśnie poszedł Thor. – odezwał się Tony.
Avengers
ruszyli w stronę blasku.
Sif została
w tyle. Coś jej się nie zgadzało. Nigdy tu nie była, a Asgard znała lepiej niż
własny miecz. Nagle uświadomiła sobie o co chodzi.
- Stójcie,
to nie Asgard! – krzyknęła za bohaterami, ale było już za późno.
Avengers
zostali otoczeni przez ogniste postaci. Wojowniczka od razu rozpoznała Gigantów
Ognia. Byli w Muspelheim.
Szkoda, że nie wzięli Hulka. To by była niezła jadka, jakbym miotał Lokim :D ( scena z Avengers bombowa i nie do zapomnienia) No i pułapka. Giganty Ognia? No i się muszą bić. Czy znajdą jeszcze inne szczeliny, co zaprowadzą do Asgardu? Ciekawe było to, jak Thor się piekli, bo jego córeczka jest ważna i musi ją znaleźć żywą. Cap i Wdowa mają nowe pojazdy. Świetnie. Czy zaskoczysz nas czymś jeszcze. Fajna notka. Czekam na Lokiego i duuuży rozpierdol :D Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńJutro nn
iron-adventures.blogspot.com
O! Nareszcie. Nie masz pojęcia, jak wyczekiwałam nowego rozdziału! I JEST!!!
OdpowiedzUsuńTym razem sytuacja jest dużo bardziej napięta.
Ale pierwszym, co mnie zdziwiło to to, że nie było rozmowy między Wdową a Stevem. Wydawało mi się, że Kapitan będzie bardziej kategoryczny, no ale w sumie z drugiej strony to sprawy SHIELD i tak są takim małym miki w porównaniu z tym, co się generalnie dzieje w Asgardzie.
Thor to prawdziwy wulkan :D Ta zemsta tak go napędza, że zrobiłby dziurę w jecie, co zwykle jest specjalnością Hulka. I może faktycznie dobrze, że zostawili Bruce' a w wieży, chociaż jego obecność na pewno by pomogła drużynie. W końcu co to dla bogów pokonać kilku śmiertelników? Thor zawsze uważał go za godnego przeciwnika. No ale nie czepiam się :)
Uuuu, nowe motocykle, co? ;) Fajnie mają.
Mam nadzieję, że Sif pomoże Avengers i wspólnie uda im się trafić do Asgardu oraz ocalić Thora przed Lokim, bo mam wrażenie, że właśnie taki był plan Rogatego.
Och, no i czekać - no właśnie, nawet nie wiem do kiedy - na następny rozdział i odpowiedzi na pytania.
Generalnie po tak długiej przerwie to rozdział nawet fajny, choć wydaje mi się, że kiedy piszesz regularnie, to nic ci nie ucieka i jakby no, trzymasz klimat.
Pozdrawiam, no i życzę weny, żeby pisanie szło szybciej, łatwiej i przyjemniej ;)