Hej. Dzisiaj nowy rozdział. Miłego czytania :)
- Bruce zabierz Anne ma na
dół. - zarządził Stark.
- Sokół, ty z Tonym zajmiecie
się jetami. - odezwał się Kapitan. - Wdowa i ja będziemy bronić cywilów.
- Tak jest. - Sokół
zasalutował, rozłożył skrzydła i wyleciał przez taras.
Pozostali ruszyli do windy.
Natasha i Steve wysiedli na parterze. Carter, Banner i Stark zjechali pod
ziemię. Gdy drzwi windy znów się otworzyły, Tony ruszył prosto do zbrojowni, a
pozostała dwójka do pobliskiego laboratorium.
Po wydarzeniach sprzed roku,
Stark zbudował nową zbroję. Była czerwono-złota tak jak Mark 3, ale zewnętrzny
wygląd to wszystko, co łączyło Mark 44 ze starym modelem. Nowy pancerz zrobiony
był ze stopu tytanu, złota i wibranium, które Tony kupił od króla Wakandy, po
tym jak Avengersi udaremnili przemyt tego kruszca do Stanów. Stark dodał także
drugie źródło zasilania: pierwsze znajdowało w napierśniku, drugie zostało
ukryte z tyłu hełmu, osłaniała je metalowa płytka. Zbroja miała tryb podwodny,
oraz kosmiczny (zbiornik tlenowy wystarczał na 3 godziny, a był niewidoczny). Tony
ulepszył tryb kamuflażu i rozpraszanie wsteczne. Poprawił także prędkość lotu,
pancerz wyciągał do 10 Macha, a po wyjściu z atmosfery nawet więcej. Uzbrojenie
też uległo zmianie: repulsory zostały wzmocnione oraz wyposażone w opcję
sonicznego ataku, laser był zasilany bezpośrednio z reaktora (mocy wystarczało
na 2 godziny), pojawiły się rakiety zamrażające, dymne i wiele innych…
Stark szybko założył zbroję i
dołączył do pozostałych. Gdy wyszedł na ulicę, zobaczył Sokoła latającego w
pobliżu jetów, oraz Kapitana i Wdowę robiących wszystko, aby ochronić cywilów.
Iron Man dołączył do Sama.
- Musimy je stąd odciągnąć,
zanim przebiją się przez barierę energetyczną wieży… - powiedział, strzelając
do jednej z atakujących maszyn, ładunek odbił się od niej i rozproszył w
powietrzu. -…albo, co gorsza zaatakują ludzi na dole.
- Tylko jak je powstrzymamy?
- zapytał Sokół, także oddając kilka strzałów w stronę wroga.
- Jeszcze nie wiem. - odparł
Tony. - Ale na razie… Uważaj! - pociągnął go w górę, bo jeden z jetów ich
zaatakował. - No, wreszcie nas zauważyli. - dodał, gdy pozostałe maszyny
przeniosły na nich ostrzał. - To zagramy w berka. - uśmiechnął się pod maską i
ruszył w górę.
Sam leciał za nim. Wszystkie
samoloty rzuciły się w pościg. Iron Man co chwilę się odwracał i strzelał z
repulsorów, to jednak nie wiele dawało.
- Mam pomysł. - odezwał się
nagle. - Rozdzielimy się. Leć nad East River…
Ruszyli w przeciwne strony.
Tak jak przewidział Stark, maszyny także podzieliły się na dwie grupy. Gdy byli
już nad rzeką, Tony skierował się wprost na Sokoła.
- Chyba wiem co chcesz
zrobić… - usłyszał Sama w komunikatorze. - …i nie podoba mi się to.
Stark puścił tę uwagę mimo
uszu. - W górę na trzy. - powiedział. - Raz… - bohaterów dzieliło 200m - Dwa… -
100m - Trzy! - o mało co się nie zderzyli, podrywając lot w górę, ale
zadziałało.
Jety nie były tak zwinne i
rozbiły się. Wybuch był na tyle silny, że odrzucił Sokoła i Iron Mana w tył, na
szczęście udało im się ustabilizować lot zanim uderzyli w ziemię. Szczątki
maszyn opadły do rzeki.
- Dobra robota. - powiedział
Stark.
Wdowa i Kapitan wybiegli z
wieży. Na ulicy wybuchła panika. Ludzie rozbiegali się we wszystkie strony. Nad
ich głowami latały jety i ostrzeliwały AvengersTower, które było otoczone
barierą energetyczną. Gdzieś w górze był także Sokół, próbował powstrzymać
atakujące maszyny.
Natasha i Steve zaczęli
kierować ludzi z dala od walczących. Po chwili pojawił się Iron Man. Razem z
Samem odciągnęli jety z dala od ulicy. Jedna z maszyn zahaczyła skrzydłem o billboard.
Reklama zaczęła się niebezpiecznie chwiać, aż w końcu spadła. Na dole stała
mała dziewczynka. Płakała i ściskała różowego, pluszowego królika. Kapitan
ruszył w jej stronę. Porwał dziecko na ręce i zabrał stamtąd w ostatniej
chwili, bo tam gdzie stała, leżały teraz resztki zniszczonego billboardu.
Podbiegła do nich jakaś
kobieta.
- Dziękuję ci. - powiedziała
do Steve’a, zabierając dziecko. - Uratowałeś moją córeczkę.
Banner włączył zabezpieczenia
wieży i opadł na fotel na kółkach. Anne stała przy wejściu do laboratorium.
- Co się dzieje na zewnątrz?
- zapytała, wchodząc do pomieszczenia.
- Zaraz zobaczymy… - odparł Bruce.
Sięgnął po myszkę od
komputera, kliknął kilka razy i na ekranie pojawili się walczący Avengers.
Anne usiadła koło Bannera i
zaczęła się przyglądać się nagraniu. Bruce był niespokojny.
- Co jest? - Anne spojrzała
na niego.
- Chciałbym im pomóc -
odparł. - Ale jeśli stracę nad „nim” kontrolę, mogę bardziej zaszkodzić…
Carter milczała przez chwilę.
Nagle przyszedł jej do łowy pewien pomysł.
- Boisz się utraty kontroli
nad Hulkiem… - zaczęła. - A gdybyś już nie musiał się bać?
- Nie rozumiem - Banner
podniósł na nią oczy.
- Myślę, że jeśli wprowadzę
odpowiednie dane do mojej maszyny, będę mogła „wyleczyć cię” z Hulka.
Oczywiście, jeśli będziesz tego chciał.
Bruce nie wiedział co
powiedzieć. Od dawna pracował nad lekarstwem. Teraz, być może, będzie mógł
pozbyć się Hulka na zawsze. Nie będzie się obawiał kontaktów z ludźmi…
- Myślisz, że to możliwe? -
zapytał.
- Chyba tak - odparła. - Moje
urządzenie zostało stworzone, aby naprawiać defekty genetyczne. Wyniki prób
były bardzo obiecujące…
Banner spojrzał na ekran.
Jety zniknęły.
- Chyba już koniec - zmienił
temat. - Chodźmy na górę.
Wyszli z laboratorium i
wsiedli do windy. Na parterze weszli do niej pozostali Avengersi.
- Po nich. - powiedział Tony.
- Ale wkrótce wrócą. - dodał
Kapitan.
Stark zwrócił się do Anne.
- Myślę, że powinnaś tu
zostać - oznajmił - Przynajmniej na razie.
- Ale moja praca… - zaczęła.
- Tu też możesz pracować. -
przerwał jej Tony. - W tym budynku jest 10 pięter laboratoriów. Znajdę dla
ciebie jakąś pracownię. - uśmiechnął się.
Zatrzymał windę na piątym
piętrze. Wysiał i skinął na Anne. Ta ruszyła za nim. Reszta pojechała na górę.
Stark zatrzymał się przed
drzwiami z tabliczką „Laboratorium nr
20”, otworzył je. Oczom Anne ukazało się najwspanialsze laboratorium, jakie
kiedykolwiek widziała. Było tam wszystko.
- Może być? - zapytał Tony.
- Jest świetne. - odparła z zachwytem.
- Nie widziałaś mojego. -
uśmiechnął się Stark. - Twoje urządzenie już tu jest…
- Tylko jednostka główna -
odezwała się kobieta. - Komora niezbędna do przeprowadzenia zabiegu została w
mojej starej pracowni.
- Myślę, że już jej tam nie
ma. - odparł Tony. - AIM na pewno ją zabrało. Jesteś w stanie ją odbudować?
- Jeśli będę miała wszystkie
części, to tak. - stwierdziła.
- Prześlij mi potem listę. -
powiedział. - A właśnie, przestawiłem tu zabezpieczenia. Tylko ty i ja możemy
wejść do tego laboratorium. A teraz pokażę ci twój pokój.
Wjechali na przedostatnie
piętro, jednak zamiast wejść do salony, wyszli z drugiej strony. Szli
korytarzem.
- To jest pokój Kapitana. -
Tony wskazywał na kolejne drzwi. - To Wdowy, Ten Bruce’a, a ten Sokoła. -
doszli do końca korytarza. - Tutaj zamieszkasz ty.
Stark otworzył drzwi.
Pomieszczenie było ładnie urządzone. Anne weszła do środka. Nagle poczuła się
strasznie zmęczona. Słońce jeszcze nie zaszło, a ona nie miała siły się ruszyć.
Stała na środku pokoju.
- Wracam do salonu. -
powiedział Tony, wychodzą z pomieszczenia i zamykając drzwi.
- Tony, o co tu chodzi? -
zapytał Kapitan, gdy mężczyzna zjawił się w salonie. - Kim ona jest, bo nie
uwierzę, że to córka jakiejś znajomej…
Stark westchnął głęboko.
- To moja siostra -
powiedział.