No i nadszedł koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że mimo licznych
przerw podczas jego powstawania, przyjemnie się wam je czytało. Zapraszam na
epilog :)
Minął już niemal miesiąc odkąd Ziemia
się poddała. Zniknęły rządy, królestwa i państwa. Wszyscy ludzie byli poddani
jednej woli – mojej. Nie było już nikogo, kto mógłby się buntować. Ci, którzy
próbowali… no cóż ich los nie był zbyt kolorowy.
Wieczna noc zakończyła się po jakimś
tygodniu. Nie mogła dłużej trwać, bo Midgard by obumarł - ta planeta potrzebowała
Słońca. Z resztą nie było potrzeby, aby ją utrzymywać, Istoty Cienia
patrolowały ulice po zmroku, a te które sprawowały codzienny nadzór nad
przestrzeganiem nowych praw, miały odpowiednio przystosowane siedziby.
Wszystko było kontrolowane przeze
mnie… i przez Hel.
Ta współpraca zaczynała mnie już
trochę irytować. Chciałem władać Ziemią niepodzielnie, a tym czasem byłem
skazany na kaprysy mrocznej królowej. To musiało się zmienić. Miałem już plan.
Tego dnia jak zwykle większość czasu
spędziłem w Asgardzie. Ten problem też musiałem rozwiązać. Nie mogłem
jednocześnie znajdować się w Midgardzie i krainie bogów. Gdy będę już rządził samodzielnie,
podział uwagi między dwa królestwa stanie się wręcz niemożliwy, przynajmniej
póki w jednym z nich będę musiał udawać Odyna. Ale i na to znajdzie się rada.
Siedziałem na tronie, jako że byłem
sam, pozwoliłem swoim myślom odpłynąć. Ale dlaczego obrały ten kierunek?
Niezbyt przyjemny kierunek…
Minął już też prawie miesiąc od pokonania
Avengers… od śmierci Thora.
Nigdy bym się do tego nie przyznał
przed nikim - zwłaszcza przed Hel - wstyd było mi się przyznawać do tego nawet
przed samym sobą, ale… no cóż… nie chciałem jego śmierci. Tak, byłem o niego
zazdrosny. Ojciec zawsze go faworyzował. W dodatku z moją pasją do nauki i
magii, w świecie gdzie liczy się tylko siła i umiejętności fizyczne, byłem
przyćmiewany przez potężnego brata. Jednak nigdy nie pragnąłem, aby zginął.
Chciałem pokazać, że jestem od niego lepszy, że potrafię władać królestwem, a
nie tylko wytaczać wojny innym światom. Chciałem…
Ale teraz to już nieważne.
Zabrałem jego ciało, tak aby Hel o
niczym się nie dowiedziała, i przeniosłem do Asgardu. Musiałem dopilnować
tradycji. Odbył się uroczysty pogrzeb, a całe królestwo pogrążyło się w
żałobie. O przyczynach śmierci Thora nie musiałem kłamać, powiedziałem, że
zginął w boju u boku najdzielniejszych wojowników Midgardu, broniąc tej krainy.
Ale teraz czas powrócić do
rzeczywistości. W Asgardzie właśnie zmierzchało, co oznaczało, że niedługo nadejdzie
czas powrotu na Ziemię. A wtedy wprowadzę w życie mój plan.
***
- Witaj, Hel. – powiedział Loki,
posyłając królowej czarujący uśmiech, gdy znalazł się już w sali tronowej, w
wieży Avengers.
- Witaj. – odparła władczyni, nie
zmieniając nawet pozycji na tronie.
Laufeyson już ją trochę irytował. Gdyby
mogła, już dawno by się go pozbyła, ale na razie musiała uzbroić się w
cierpliwość. W końcu zdobędzie jego zaufanie, a on pokaże jej to, co królowa
chce zdobyć. I w ten sposób przypieczętuje swój los.
- Jesteś dziś jakaś przygnębiona. –
zauważył bóg kłamstw. – Czyżby coś się stało pod moją nieobecność?
- Nie nic… tylko… - zaczęła Hel. –
Nieważne…
- Mam dla ciebie niespodziankę, może to poprawi ci humor. –
odparł Laufeyson. Świetnie potrafił udawać, że mu zależy na względach królowej. – Ale musimy udać się w pewne miejsce.
Hel spojrzała na niego z
zainteresowaniem. Czyżby w końcu zdecydował się pokazać jej gdzie jest Aether?
Na to czekała.
- A dokąd mamy iść? – zapytała z nieskrywaną
ciekawością.
- Na razie nie mogę ci powiedzieć. –
odparł Loki, z tajemniczym uśmiechem. – Musisz mi zaufać.
Królowa podeszła do niego.
- Dobrze. – powiedziała. – Ufam ci. –
Laufeyson wyciągnął do niej rękę, a ta chwyciła go za dłoń.
Tak naprawdę nie ufała mu za grosz.
Prędzej weszłaby w gniazdo jadowitych żmij, niż uwierzyła temu kłamcy. Jednak
chciała czegoś i aby to zdobyć musiała zaryzykować.
- A i jeszcze jedno – dodał Loki, gdy
otworzył przed nimi portal. – Musimy tam iść sami, bez twoich Istot Cienia.
- Skoro tak mówisz. – odparła.
To jej się już nie podobało, bóg
kłamstw wyraźnie coś kombinował. A jeszcze bardziej podejrzane było, że
zostawił swoją włócznię przy jednym z tronów. Dlaczego nie chciał jej zabrać?
Zwykle się z nią nie rozstawał. Coraz mniej podobał jej się pomysł, aby
gdziekolwiek iść z Laufeysonem, ale ciekawość zwyciężyła. Z resztą królowa nie
należała do tchórzy.
Ruszyli przez portal.
Znaleźli się w naprawdę niezwykłym
miejscu. Była to jaskinia, ale cała jaśniała jakimś nienaturalnym czerwonym
światłem. W dodatku było tam niesamowicie zimno. Jednak to nie przeszkadzało,
ani lodowemu olbrzymowi, ani królowej mrocznego wymiaru. Loki podszedł do
szkatuły, stojącej pośrodku tego dziwnego pomieszczenia, na specjalnym
podwyższeniu.
- Pytałaś mnie, jak sprawiłem, że na Ziemi
zapanowała ciemność. – powiedział, otwierając pudełko. – Otóż zdobyłem ciekawy
artefakt. Jednak jego moc nie ogranicza się tylko do sprowadzania mroku. Jest o
wiele potężniejszy. – odwrócił się do królowej.
Między jego dłońmi unosił się
czerwony kamień, utrzymywany w powietrzu dzięki magii. Loki nie panował w pełni
nad tym artefaktem i wolał nie ryzykować dotykania go gołymi rękami. Aether
zaczął promieniować jaskrawym światłem.
- Co robisz, Loki? – zapytała z lekkim
niepokojem Hel, cofając się o krok.
- To co powinienem zrobić już dawno.
– odparł bóg kłamstw z szatańskim uśmiechem i zanim królowa zdążyła cokolwiek
powiedzieć, czy się teleportować, całą jaskinię wypełnił oślepiający blask Słońca.
Rozległ się przeraźliwy, zgrzytliwy
wrzask. Władczyni nie mogła nic zrobić. Promienie ją ranił, więżąc w miejscu. Zaczęła
rozsypywać się w pył.
Po kilku minutach światło zniknęło, a
Loki schował kamień z powrotem do szkatuły. Po Hel pozostał tylko naszyjnik z
czarnym jak noc diamentem, oprawionym w srebro – insygnium jej królewskiej
władzy. Laufeyson podniósł go z podłogi i założył na szyję. Chwilę później
powrócił do wieży Avengers.
W Helheim panowało prawo, że
ktokolwiek pokona władcę, staje się nowym władcą. Wprawdzie królowa była tak
potężna, że jeszcze nigdy to prawo nie zostało zastosowane – nigdy, aż do
teraz.
Gdy Loki pojawił się w sali tronowej,
powitała go, dość podejrzliwie, straż przyboczna Hel.
- Gdzie nasza królowa? – zapytał
jeden ze strażników.
- Jej już nie ma. – odparł Laufeyson.
– Teraz ja jestem waszym królem. – wskazał na naszyjnik Hel na swojej szyi.
Istoty Cienia momentalnie oddały mu
pokłon.
***
Wkrótce Loki stał się władcą trzech
królestw.
Dzięki zapanowaniu nad armią Hel, nie
musiał dłużej ukrywać swojej tożsamości w Asgardzie. Wkroczył do królestwa na
czele Istot Cienia. Dzięki Aetherowi sprowadził wieczną noc i bez trudu pokonał
pałacowe straże (zwłaszcza, że najdzielniejsi wojownicy już dawno byli w
lochach). Królestwo się opierało, jednak w końcu i ono poddało się przeważającej sile
wroga, a Laufeyson został Wszechojcem.
Tego dnia Loki wybrał się do Helheim
(którego nazwę przydałoby się zmienić, skoro Hel już nim nie rządzi). Udał się
wprost do lochów. Mijał kolejne cele wypełnione ziemskimi herosami, aż w końcu
dotarł do ciężkich, kamiennych drzwi. Za nimi znajdował się długi korytarz,
prowadzący do kolejnych wrót, tym razem wykonanych z Uru. Oddzielały one
ostatnią celę. Miała ona znacznie bardziej zaawansowane zabezpieczenia od
pozostałych, bo i więziła kogoś znacznie potężniejszego.
Loki zatrzymał się właśnie przed tą
celą.
- Zostałem władcą trzech królestw. –
powiedział. – Jesteś ze mnie dumny, ojcze?
*****************************************************************
PS. Dla Ciekawskich
* Loki (przynajmniej w moim opowiadaniu) może się teleportować swobodnie w obrębie jednego królestwa, aby podróżować między wymiarami potrzebuje specjalnych przejść, Tesseractu, Bifrostu, lub pomocy Hel.
** Loki zostawił włócznię, ponieważ znajduje się w niej kamień umysłu, a bóg kłamstw nie jest na tyle potężny, aby kontrolować dwa Kamienie Nieskończoności naraz.
***Aether został ukryty w tajemniczej
jaskini, znajdującej się w pobliżu szczytu Mount Everestu, ułatwiło to Lokiemu
rozprzestrzenienie mocy kamienia na całą planetę.
**** Agenci T.A.R.C.Z.Y. przeżyli, zostali pojmani i znajdują się w celach w lochach Helheim.
***** Po objęciu władzy przez Lokiego,
Odyn początkowo znajdował się w tajnej celi w Asgardzkich lochach. O jej
istnieniu wiedzieli tylko najbardziej zaufani, których Laufeyson także
unieszkodliwił. Gdy tylko bóg kłamstw sprzymierzył się z Hel, uznał, że bezpieczniejsze
będzie przeniesienie Odyna z dala od Asgardu. Od tego czasu Wszechojciec
przebywał w Helheim.
Jak Loki zdołał pokonać i uwięzić
Odyna? To największa tajemnica boga kłamstw, która nigdy nie zostanie ujawniona. (Ale chętnie
posłucham waszych teorii na ten temat :) )
A teraz zapraszam do ankiety, co wolicie żebym pisała? Kolejne długie
opowiadanie, czy może one-shoty osadzone w innych uniwersach (Harry Ptter,
Hungers Game itd.)