środa, 21 września 2016

Epilog



No i nadszedł koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że mimo licznych przerw podczas jego powstawania, przyjemnie się wam je czytało. Zapraszam na epilog :)

Minął już niemal miesiąc odkąd Ziemia się poddała. Zniknęły rządy, królestwa i państwa. Wszyscy ludzie byli poddani jednej woli – mojej. Nie było już nikogo, kto mógłby się buntować. Ci, którzy próbowali… no cóż ich los nie był zbyt kolorowy.
Wieczna noc zakończyła się po jakimś tygodniu. Nie mogła dłużej trwać, bo Midgard by obumarł - ta planeta potrzebowała Słońca. Z resztą nie było potrzeby, aby ją utrzymywać, Istoty Cienia patrolowały ulice po zmroku, a te które sprawowały codzienny nadzór nad przestrzeganiem nowych praw, miały odpowiednio przystosowane siedziby.
Wszystko było kontrolowane przeze mnie… i przez Hel.
Ta współpraca zaczynała mnie już trochę irytować. Chciałem władać Ziemią niepodzielnie, a tym czasem byłem skazany na kaprysy mrocznej królowej. To musiało się zmienić. Miałem już plan.
Tego dnia jak zwykle większość czasu spędziłem w Asgardzie. Ten problem też musiałem rozwiązać. Nie mogłem jednocześnie znajdować się w Midgardzie i krainie bogów. Gdy będę już rządził samodzielnie, podział uwagi między dwa królestwa stanie się wręcz niemożliwy, przynajmniej póki w jednym z nich będę musiał udawać Odyna. Ale i na to znajdzie się rada.
Siedziałem na tronie, jako że byłem sam, pozwoliłem swoim myślom odpłynąć. Ale dlaczego obrały ten kierunek? Niezbyt przyjemny kierunek…
Minął już też prawie miesiąc od pokonania Avengers… od śmierci Thora.
Nigdy bym się do tego nie przyznał przed nikim - zwłaszcza przed Hel - wstyd było mi się przyznawać do tego nawet przed samym sobą, ale… no cóż… nie chciałem jego śmierci. Tak, byłem o niego zazdrosny. Ojciec zawsze go faworyzował. W dodatku z moją pasją do nauki i magii, w świecie gdzie liczy się tylko siła i umiejętności fizyczne, byłem przyćmiewany przez potężnego brata. Jednak nigdy nie pragnąłem, aby zginął. Chciałem pokazać, że jestem od niego lepszy, że potrafię władać królestwem, a nie tylko wytaczać wojny innym światom. Chciałem…
Ale teraz to już nieważne.
Zabrałem jego ciało, tak aby Hel o niczym się nie dowiedziała, i przeniosłem do Asgardu. Musiałem dopilnować tradycji. Odbył się uroczysty pogrzeb, a całe królestwo pogrążyło się w żałobie. O przyczynach śmierci Thora nie musiałem kłamać, powiedziałem, że zginął w boju u boku najdzielniejszych wojowników Midgardu, broniąc tej krainy.
Ale teraz czas powrócić do rzeczywistości. W Asgardzie właśnie zmierzchało, co oznaczało, że niedługo nadejdzie czas powrotu na Ziemię. A wtedy wprowadzę w życie mój plan.

***

- Witaj, Hel. – powiedział Loki, posyłając królowej czarujący uśmiech, gdy znalazł się już w sali tronowej, w wieży Avengers.
- Witaj. – odparła władczyni, nie zmieniając nawet pozycji na tronie.
Laufeyson już ją trochę irytował. Gdyby mogła, już dawno by się go pozbyła, ale na razie musiała uzbroić się w cierpliwość. W końcu zdobędzie jego zaufanie, a on pokaże jej to, co królowa chce zdobyć. I w ten sposób przypieczętuje swój los.
- Jesteś dziś jakaś przygnębiona. – zauważył bóg kłamstw. – Czyżby coś się stało pod moją nieobecność?
- Nie nic… tylko… - zaczęła Hel. – Nieważne…
- Mam dla ciebie niespodziankę, może to poprawi ci humor. – odparł Laufeyson. Świetnie potrafił udawać, że mu zależy na względach królowej. – Ale musimy udać się w pewne miejsce.
Hel spojrzała na niego z zainteresowaniem. Czyżby w końcu zdecydował się pokazać jej gdzie jest Aether? Na to czekała.
 - A dokąd mamy iść? – zapytała z nieskrywaną ciekawością.
- Na razie nie mogę ci powiedzieć. – odparł Loki, z tajemniczym uśmiechem. – Musisz mi zaufać.
Królowa podeszła do niego.
- Dobrze. – powiedziała. – Ufam ci. – Laufeyson wyciągnął do niej rękę, a ta chwyciła go za dłoń.
Tak naprawdę nie ufała mu za grosz. Prędzej weszłaby w gniazdo jadowitych żmij, niż uwierzyła temu kłamcy. Jednak chciała czegoś i aby to zdobyć musiała zaryzykować.
- A i jeszcze jedno – dodał Loki, gdy otworzył przed nimi portal. – Musimy tam iść sami, bez twoich Istot Cienia.
- Skoro tak mówisz. – odparła.
To jej się już nie podobało, bóg kłamstw wyraźnie coś kombinował. A jeszcze bardziej podejrzane było, że zostawił swoją włócznię przy jednym z tronów. Dlaczego nie chciał jej zabrać? Zwykle się z nią nie rozstawał. Coraz mniej podobał jej się pomysł, aby gdziekolwiek iść z Laufeysonem, ale ciekawość zwyciężyła. Z resztą królowa nie należała do tchórzy.
Ruszyli przez portal.
Znaleźli się w naprawdę niezwykłym miejscu. Była to jaskinia, ale cała jaśniała jakimś nienaturalnym czerwonym światłem. W dodatku było tam niesamowicie zimno. Jednak to nie przeszkadzało, ani lodowemu olbrzymowi, ani królowej mrocznego wymiaru. Loki podszedł do szkatuły, stojącej pośrodku tego dziwnego pomieszczenia, na specjalnym podwyższeniu.
- Pytałaś mnie, jak sprawiłem, że na Ziemi zapanowała ciemność. – powiedział, otwierając pudełko. – Otóż zdobyłem ciekawy artefakt. Jednak jego moc nie ogranicza się tylko do sprowadzania mroku. Jest o wiele potężniejszy. – odwrócił się do królowej.
Między jego dłońmi unosił się czerwony kamień, utrzymywany w powietrzu dzięki magii. Loki nie panował w pełni nad tym artefaktem i wolał nie ryzykować dotykania go gołymi rękami. Aether zaczął promieniować jaskrawym światłem.
 - Co robisz, Loki? – zapytała z lekkim niepokojem Hel, cofając się o krok.
- To co powinienem zrobić już dawno. – odparł bóg kłamstw z szatańskim uśmiechem i zanim królowa zdążyła cokolwiek powiedzieć, czy się teleportować, całą jaskinię wypełnił oślepiający blask Słońca.
Rozległ się przeraźliwy, zgrzytliwy wrzask. Władczyni nie mogła nic zrobić. Promienie ją ranił, więżąc w miejscu. Zaczęła rozsypywać się w pył.
Po kilku minutach światło zniknęło, a Loki schował kamień z powrotem do szkatuły. Po Hel pozostał tylko naszyjnik z czarnym jak noc diamentem, oprawionym w srebro – insygnium jej królewskiej władzy. Laufeyson podniósł go z podłogi i założył na szyję. Chwilę później powrócił do wieży Avengers.
W Helheim panowało prawo, że ktokolwiek pokona władcę, staje się nowym władcą. Wprawdzie królowa była tak potężna, że jeszcze nigdy to prawo nie zostało zastosowane – nigdy, aż do teraz.
Gdy Loki pojawił się w sali tronowej, powitała go, dość podejrzliwie, straż przyboczna Hel.
- Gdzie nasza królowa? – zapytał jeden ze strażników.
- Jej już nie ma. – odparł Laufeyson. – Teraz ja jestem waszym królem. – wskazał na naszyjnik Hel na swojej szyi.
Istoty Cienia momentalnie oddały mu pokłon.

***

Wkrótce Loki stał się władcą trzech królestw.
Dzięki zapanowaniu nad armią Hel, nie musiał dłużej ukrywać swojej tożsamości w Asgardzie. Wkroczył do królestwa na czele Istot Cienia. Dzięki Aetherowi sprowadził wieczną noc i bez trudu pokonał pałacowe straże (zwłaszcza, że najdzielniejsi wojownicy już dawno byli w lochach). Królestwo się opierało, jednak w końcu i ono poddało się przeważającej sile wroga, a Laufeyson został Wszechojcem.
Tego dnia Loki wybrał się do Helheim (którego nazwę przydałoby się zmienić, skoro Hel już nim nie rządzi). Udał się wprost do lochów. Mijał kolejne cele wypełnione ziemskimi herosami, aż w końcu dotarł do ciężkich, kamiennych drzwi. Za nimi znajdował się długi korytarz, prowadzący do kolejnych wrót, tym razem wykonanych z Uru. Oddzielały one ostatnią celę. Miała ona znacznie bardziej zaawansowane zabezpieczenia od pozostałych, bo i więziła kogoś znacznie potężniejszego.
Loki zatrzymał się właśnie przed tą celą.
- Zostałem władcą trzech królestw. – powiedział. – Jesteś ze mnie dumny, ojcze?


*****************************************************************

PS. Dla Ciekawskich

* Loki (przynajmniej w moim opowiadaniu) może się teleportować swobodnie w obrębie jednego królestwa, aby podróżować między wymiarami potrzebuje specjalnych przejść, Tesseractu, Bifrostu, lub pomocy Hel. 
** Loki zostawił włócznię, ponieważ znajduje się w niej kamień umysłu, a bóg kłamstw nie jest na tyle potężny, aby kontrolować dwa Kamienie Nieskończoności naraz.
***Aether został ukryty w tajemniczej jaskini, znajdującej się w pobliżu szczytu Mount Everestu, ułatwiło to Lokiemu rozprzestrzenienie mocy kamienia na całą planetę.
**** Agenci T.A.R.C.Z.Y. przeżyli, zostali pojmani i znajdują się w celach w lochach Helheim.
***** Po objęciu władzy przez Lokiego, Odyn początkowo znajdował się w tajnej celi w Asgardzkich lochach. O jej istnieniu wiedzieli tylko najbardziej zaufani, których Laufeyson także unieszkodliwił. Gdy tylko bóg kłamstw sprzymierzył się z Hel, uznał, że bezpieczniejsze będzie przeniesienie Odyna z dala od Asgardu. Od tego czasu Wszechojciec przebywał w Helheim.
Jak Loki zdołał pokonać i uwięzić Odyna? To największa tajemnica boga kłamstw, która  nigdy nie zostanie ujawniona. (Ale chętnie posłucham waszych teorii na ten temat :) )


A teraz zapraszam do ankiety, co wolicie żebym pisała? Kolejne długie opowiadanie, czy może one-shoty osadzone w innych uniwersach (Harry Ptter, Hungers Game itd.)


11 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się pierwsza część rozdziału - perspektywa Lokiego i jakieś cząstkowe wejrzenie w to co on sądzi o całej sytuacji to całkiem niezły pomysł.
    Od śmierci Capa zastanawiało mnie jak wybrniesz z faktu że zabiłaś kolejnego Avengera, no cóż... wybrnęłaś całkiem nie źle :)
    Pomysł z One-shotami coraz bardziej mi się podoba szczególnie, że oprócz Avengersów (Clint!!!) możesz tam upchnąć też inne Marvelove postaci.
    A więc życzę weny, do napisania.
    KATE

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie i wolę te długi opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie ułatwiam sprawy, ale jest jeszcze trzecia (pewnie najmniej wykonalna) możliwość - kontynuowanie opowiadania "Misja w Azji" którego pierwszy rozdział został kiedyś opublikowany jako drugie miejsce w organizowanym przez ciebie konkursie. Można by zrobić z tego dłuższe opowiadanie, albo 2-3 rozdziały, żeby jakoś zakończyć tą całkiem fajną historię.
      KATE

      Usuń
    2. Niestety Kate, to nie jest moje opowiadanie i nie mam prawa, żeby je kontynuować :( Choć rzeczywiście jest świetne :)

      Usuń
    3. No trudno...

      Usuń
  3. Super zakończenie tego opowiadania.
    Wciąż nie mogę przeżyć Kapitana i reszty, ale przeżuje.
    Nie mogę się doczekać kolejnych Twoich prac. Już oddałam głos w ankiecie ;-).

    Cała magia zaklęta w powieściach!

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno, że tak się to zakończyło. Zazwyczaj nie przepadam za happyendami, zwłaszcza gdy zdają się być takie oczywiste i cukierkowe i że bohaterowie praktycznie się nie wysilili aby go osiągnąć, ale nie przypuszczałam, że ciebie aż tak kręci zagłada totalna :)
    Chyba będę mieć żałobę po tylu świetnych postaciach (mimo iż wiem, że one żyją - jak choćby w mojej twórczości).
    A co właściwie z Furym? :o
    Co do ciągu dalszego, to w sumie wolałabym, żebyś napisała coś, na co rzeczywiście masz dobry pomysł i co faktycznie masz ochotę napisać. Nie ma przecież nic gorszego, niż zmuszanie się do czegoś.
    A najlepiej dla mnie, gdybyś napisała sprostowanie do tej świeżozakończonej serii :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z Furym? Sama nie wiem, pewnie zginął gdzieś podczas walki z Istotami Cienia.
      Ta historia się jeszcze nie zakończyła, ale to na razie tajemnica ;) Jeśli jesteś ciekawa to daj znać, a napiszę ci coś jeszcze w tajemnicy :D
      Ja uwielbiam totalną zagładę ;) Happyendy są nudne :D
      Mam nadzieję, że wrócisz do swojego bloga :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Może jakiś świąteczny one-shot?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One-shot właśnie został przesłany, w prawdzie nie świąteczny, ale mam nadzieję, że będzie ci się podobał :)
      Anka

      Usuń
    2. Świąteczny, nie świąteczny ważne że jest :)

      Usuń