Hej. Blog przekroczył 1000 odwiedzin teraz do 2000J. Dzięki, że
czytacie, dzięki za komentarze. Ten rozdział wyszedł dość długi, mam nadzieję,
że wam się spodoba. Miłego czytania.
Pozostali go wyminęli i także spojrzeli na
telewizor. Thor zareagował tak samo jak Stark. Na ekranie widać było dwie
związane i zakneblowane kobiety: Pepper i Jane.
- Avengersi, porwaliśmy
Virginię Potts i Jane Foster. – po pokoju rozszedł się lodowaty męski głos. –
Jeśli nie pojawicie się w Alcatraz zanim wzejdzie słońce, one zginą.
Na ekranie pojawiła się żółta
czaszka z mackami – znak Hydry. Telewizor się wyłączył.
Tony natychmiast ruszył do
sypialni. To, co tam zobaczył, rozwiało wszelką nadzieję. Wszystko było
poprzewracane, szyba byłą rozbita, a pokój wyglądał jak pobojowisko.
- J.A.R.V.I.S. co się stało w
tej wieży?! Pokaż wszystkie nagrania. – Tony bez sensu miotał się po sypialni.
- Sir, nie ma żadnych nagrań.
– odpowiedział komputer. - Główny system został zniszczony, kamery i pozostałe
zabezpieczenia przestały działać.
Stark chciał coś powiedzieć,
ale zagłuszył go potężny grzmot. Tony spojrzał przez wybite okno, niebo zasnuły
gęste chmury.
„Thor” pomyślał.
Gromowładny był wściekły. Roztrzaskał
szybę w salonie i wyleciał przez nie. Stark ruszył za nim.
- Thor! – krzyknął.
- Nie zatrzymuj mnie, Stark.
– zagrzmiał gniewnie bóg piorunów.
- Nie mam takiego zamiaru. –
odparł tamten. – Po prostu jetem będzie szybciej.
Pozostali Avengersi stali w
wybitym oknie.
- Nie róbcie nic głupiego! –
krzyknął Kapitan, ale było już za późno.
Thor i Tony zniknęli im z
pola widzenia. Po chwili zobaczyli odlatujący jet.
- I zrobili coś głupiego –
skwitował Kapitan. – Musimy za nimi lecieć, zanim wpakują się w pułapkę.
- A co z dziewczynami? –
odezwał się Hawkeye. – Nie chcesz ich ratować?
- Oczywiście, że chcę, ale
najpierw musimy mieć plan…
- Dość gadania – przerwała im
Wdowa – Trzeba ruszać, bo ich nie dogonimy.
***
Jet wzbił się na odpowiednią
wysokość i Tony włączył autopilota na maksymalną prędkość. Thor nerwowo krążył
po pokładzie, Stark też nie mógł siedzieć bezczynnie.
Postanowił przejrzeć plany
miejsca docelowego. Sam budynek był fortecą nie do zdobycia, pomijając
zabezpieczenia, które pewnie zamontowała Hydra. Tony znalazł drogę wejścia, ale
nie miał pojęcia, co tam mogą zastać.
W końcu maszyna zaczęła
obniżać lot. Stark przejął stery. Włączył maskowanie i wylądował w stałym
lądzie, na plaży. Był środek nocy, więc to, że ktoś będzie tamtędy przechodził
było mało prawdopodobne. Wysiedli.
Tony spojrzał w stronę wyspy.
- To nie będzie łatwe
zadanie. – powiedział.
- Ruszajmy – usłyszał za sobą
głos Thora.
Zbliżyli się do wyspy. Było
to dziwnie łatwe. Nie było żadnych straży, ani innych zabezpieczeń. To źle
wróżyło.
Dostali się do środka.
Natychmiast otoczyli ich żołnierze Hydry.
- Nic nie rób – szepnął Tony
do Thora, bo ten już szykował się do ataku – Zabiorą nas do dziewczyn.
Gromowładny opuścił młot.
Zostali „zaprowadzeni” do
jakiejś dziwnej sali. Kiedyś była to najprawdopodobniej więzienna stołówka, ale
teraz wcale jej nie przypominała. Pomieszczenie było duże i prawie puste, nie
licząc obrazów na ścianach i pięknego, czerwonego dywanu biegnącego od drzwi do
podnóża podwyższenia, na którym stał duży złoty tron. Siedziała na nim jakaś
kobieta, miała długie, czarne włosy, a ubrana była w piękną czerwoną suknię.
„Kim ona jest? O co tu
chodzi?” zastanawiał się Tony.
Gdy ich zobaczyła, wstała.
- Odejdźcie – powiedziała
władczym głosem do żołnierzy, a ci natychmiast opuścili pokuj.
- Gdzie jest Jane?! –
zagrzmiał Thor.
- … i Pepper! – krzyknął
Stark.
Kobieta się roześmiała.
- Jane czeka w domu na
swojego męża, który ratuje świat – powiedziała. – A Pepper jest w hotelu w
Waszyngtonie, bo jutro z samego rana ma spotkanie z kontrahentami. – spojrzała
na Tony’ego – Wielki pan Stark dał się nabrać na tak banalny fotomontaż? –
zaśmiała się.
Mężczyźni spojrzeli na
siebie. Więc to wszystko była mistyfikacja, zwabiła ich tu… Tylko, po co? Co tu
się dzieje?
Zmieszanie szybko ustąpiło
miejsca gniewowi.
- Po co nas tu sprowadziłaś?
– zapytał Stark, celując do niej z repulsora.
Thor uniósł młot. Nagle Tony
poczuł, że jego stopy odrywają się od ziemi, a on zaczął się unosić bezwładnie
w powietrzu.
- Hej, co ty robisz?! –
krzyknął.
Usłyszał za sobą zdziwiony
głos Thora.
- Nie lubię się powtarzać –
powiedziała kobieta. – A jeszcze nie wszyscy gości dotarli, musisz cierpliwie
poczekać na odpowiedź, Tony – zaśmiała się.
Iron Man upadł na podłogę.
Nie mógł się podnieść, jakby coś ciężkiego przygniatało go do ziemi.
J.A.R.V.I.S. sygnalizował duże przeciążenia zbroi.
- Coś… ty… zrobiła?
„Pancerz długo nie wytrzyma,
zaraz wszystko się rozpadnie” pomyślał Stark.
- Panuję nad grawitacją. –
powiedziała. – Ale o tym później…
Odwróciła głowę w stronę
drzwi, z korytarza dobiegały odgłosy walki.
Nagle drzwi się otwarły, a do
środka wpadła tarcza. Kobieta w ostatniej chwili się uchyliła, uwalniając
jednocześnie Tony’ego i Thora. Tarcza odbiła się od tronu, rykoszetowała o
ścianę i wróciła do właściciela. Tuż za Kapitanem do pomieszczenia wpadli
Hawkeye, Wdowa i Sokół. Iron Man i Gromowładny wstali. Wszyscy zwrócili się w
stronę kobiety.
- Kim jesteś? – zapytał ją
Kapitan. – I gdzie są dziewczyny?
- Nie ma ich tu – pierwszy
odezwał się Tony. – To była mistyfikacja.
- Cisza! – krzyknęła kobieta,
w pomieszczeniu powiał lodowaty wiatr. – Jestem Omnis.
Avengersi uważnie ją
obserwowali, nadal nie wiedzieli jakie dokładnie są jej zamiary.
- Mam wiele niezwykłych
zdolności, – kontynuowała - które pozwolą mi zaprowadzić na świecie porządek,
usunąć wojny…
Wszystko jasne. Przejęcie
władzy nad światem.
- Nie jesteś pierwsza, która
uważa że może wszystko, bo ma władzę – powiedział Kapitan. – To nigdy nie
kończy się dobrze.
- Jakiś czas temu odnalazłam
ciekawą wzmiankę o Hydrze – kontynuowała, jakby go nie słyszała. – Odnalazłam
tę organizację. Była zdezorganizowana i bliska upadku. Przejęcie władzy było
zaskakująco łatwe. Na drodze do zawładnięcia światem stały mi jeszcze dwie
rzeczy. Jedną z nich była T.A.R.C.Z.A. Jednak jej zniszczenie nie sprawiło mi
większego problemu, ponieważ była całkowicie przesiąknięta wpływami Hydry.
Zdobyłam bardzo ciekawe wynalazki, moi ludzie zaczęli fazę II – Projekt Stonoga:
armia niezniszczalnych Superżołnierzy – Kapitan drgnął – zasilanych Extremis –
Tony mimowolnie zacisnął pięści – i energią gamma. Był też projekty Visia. Oba zostały zniszczone. Jeden przez ciebie - spojrzała na Kapitana. - To mi jednak nie przeszkodziło we wprowadzaniu w życie fazy I – zniszczenia T.A.R.C.Z.A. i was, oraz przejęcia władzy.
- Nigdy ci na to nie
pozwolimy. - powiedział Steve.
- Nie powstrzymacie mnie.
Omnis uniosła się w
powietrze, jej włosy się rozwiały. Suknia wyglądała jakby była z wiatru, a
wokół dłoni i stóp iskrzyły błyskawice. Z ramion spływała jej kaskadą długa
peleryna zrobiona jakby z kropel wody i kryształków lodu.
- Teraz poznacie moją potęgę!
– krzyknęła kobieta.
Po podłodze rozeszła się
silna fala sejsmiczna. Iron Man, Sokół i Thor wzbili się w powietrze. Ziemia zaczęła
się rozstępować. Na środku pokoju powstała olbrzymia przepaść.
Wdowa, Hawkeye i Kapitan
ledwo mogli utrzymać równowagę. Pozostali przystąpili do ataku. Iron Man
odpalił repulsory, ale Omnis stworzyła ścianę wody i ładunki tylko roztrysnęły się.
Kobieta wywołała tornado, Tony został pchnięty z dużą siłą na ścianę. O mały
włos nie wpadł do przepaści, jednak Kapitan w ostatniej chwili go złapał. Stark
z trudem się podniósł.
- Dzięki, Steve. - powiedział
i znów wzbił się w powietrze.
Kapitan, Wdowa i Hawkeye
atakowali z ziemi, ale to nic nie dawało. Omnis bez problemu się przed nimi
osłaniała. Atak bezpośredni nie był możliwy, ponieważ jeśli ktoś się do niej
zbliżył, kobieta wywoływała tornado, ścianę wody lub lodu. Była bardzo potężna.
Thor wystrzelił w nią piorun,
Omnis bez trudu go przekierowała. Grom trafił prosto w reaktor w zbroi Sokoła,
niszcząc źródło zasilania. Mężczyzna zaczął spadać. Tony próbował go złapać,
ale Omnis trafiła piorunem w najsłabsze miejsce jego zbroi (połączenie hełmu z
tułowiem), co spowodowało spięcie i sparaliżowanie pancerza. Stark runął pod
ścianą, a Sokół zniknął w czeluściach przepaści.
Thor znów wystrzelił piorun,
tym razem kobieta przekierowała go w stronę Kapitana, ten jednak zasłonił się
tarczą, grom się od niej odbił i trafił w sufit, w którym powstała wielka
dziura. Podłoga znów zaczęła drżeć, tym razem tak mocno, że Avengersi nie mogli
utrzymać równowagi. Thor zamachnął się młotem i rzucił w Omnis. Ta uchyliła się
w ostatniej chwili, a Miolnira uderzył w ścianę.
- Teraz czas na ciebie –
zwróciła się do Gromowładnego.
Ten próbował przywołać młot,
jednak zanim zdążył to zrobić, opadł na ziemię. Omnis zmieniła wokół niego
grawitację w taki sposób, że bóg piorunów nie mógł nawet wstać.
- To już wasz koniec –
zawołała i zniknęła Avengersom z oczu.
Omnis uniosła się ponad
budynek. Wywołała bardzo silne wstrząsy. Po kilku minutach Alcatraz runęło, a
cała wyspa zaczęła znikać w morzu.
Kobieta wylądowała na plaży,
na której stali żołnierze Hydry. Patrzyła na miejsce, w którym jeszcze przed
chwilą była wyspa. Słońce dopiero wstawało.
Omnis się zaśmiała.
- Avengersi nie żyją! –
zawołała tryumfalnie.
*************************************************************************
Dodaję rysunek mojego autorstwa przedstawiający Omnis.