Hej. Oto następny rozdział. Mam nadzieję, że wam się
spodoba :) Miłego czytania.
- Co robimy? - zapytał Sokół.
- Ja chyba wrócę do
laboratorium. - odparła Anne i wyszła z pokoju.
Sam zdjął skrzydła i położył
je na fotelu. Dlaczego to on musiał dostać najnudniejsze zadanie?
Usiadł na kanapie i włączył
telewizor. Nie oglądał nic konkretnego. Czekał, aż coś się zdarzy: może go
wezwą, a może ktoś jednak zaatakuje wieżę?
Nagle coś go tknęło.
- J.A.R.V.I.S. rzuć na ekran
obraz z laboratorium nr 20.
- Tak jest, proszę pana. -
odparł komputer i już po chwili w telewizorze pojawiło się odpowiednie
nagranie.
- Co jest? - zdziwił się
Sokół.
Pomieszczenie było puste. Ani
śladu Anne. Sam postanowił to sprawdzić. Ruszył do windy.
„Może po prostu wyszła do
łazienki” pomyślał, gdy winda zaczęła opadać.
Dotarł na miejsce. Chciał
wejść do środka, ale…
- Nie prawidłowy skan dłoni.
- powiedział J.A.R.V.I.S.. - Brak dostępu.
„Tony i te jego
zabezpieczenia” pomyślał Sam.
- J.A.R.V.I.S…. - zaczął, ale
przerwał mu dźwięk komunikatora.
Wzywali go. Szybko wrócił do
salonu, założył skrzydła i opuścił wieżę.
Kapitan, Wdowa i Bruce byli w
jecie, Tony leciał obok nich. Po chwili dotarli na miejsce. Było gorzej niż
myśleli.
Na ulicy było mnóstwo ludzi.
Wszyscy uciekali i krzyczeli. Wpadali na siebie. A wszystkiemu była winna grupa
ludzi w żółtych kombinezonach. Co chwilę strzelali z jakiejś nieznanej broni,
to w stronę tłumu, to do budynków. Fragmenty billboardów i odłamki szkła z
rozbitych ekranów były wszędzie.
Avengers wylądowali na dachu
One Times Square. Wysiedli z jeta.
- Tony, podrzucisz Wdowę i
mnie na dół, - zarządził Kapitan. - A ty Bruce… wiesz co masz robić.
Natasha i Steve już po chwili
byli na ziemi. Zajęli pozycje miedzy uciekającym tłumem a napastnikami.
Chronili ludzi przed atakami. Iron Man pozostał w powietrzu, starał się
zepchnąć agentów A.I.M. pod ścianę budynku.
Nagle usłyszeli z góry
potężny ryk. Chwilę później na ulicę spadła „zielona gamma bomba”*
Hulk ruszył wprost na wrogich
agentów. Część z nich otworzyła ogień, pozostali rozbiegli się w popłochu. Ci
strzelający także szybko zauważyli, że to bez sensu i rzucili się do ucieczki
zanim Hulk zdążył do nich dotrzeć. Wydawało się, że zwyciężyli. Iron Man
wylądował, Hulk stał z tyłu. Po chwili dołączyli do nich Kapitan i Wdowa. Na
placu nadal było sporo ludzi, ale teraz spokojnie szli.
- Dobra robota - powiedział
Steve. - Wracajmy do…
W tym momencie koło ucha
świsnął mu ładunek z repulsora.
- Co ty wyprawiasz, Stark?! -
krzyknął ze zdziwieniem Kapitan.
Iron Man nic nie powiedział,
tylko wzbił się w powietrze. Wyminął oszołomionych Avengersów i poleciał w
stronę grupki rozmawiających ludzi.
Nikt nie wiedział co się
dzieje. Dlaczego Iron Manowi odbiło? Ale nie było czasu się nad tym
zastanawiać.
Kapitan błyskawicznie znalazł
się pomiędzy Iron Manem a cywilami. Przyjął ładunek z repulsora piersiowego na
tarczę. Tony nie przerywał ataku, jakby myślał, że może ją przebić.
- Hulk… - Steve, nadal
odpierając ataki, spojrzał tam, gdzie przed chwilą stał zielony olbrzym, ale
zobaczył Bannera, który był lekko nieobecny, jak zawsze po przemianie. - Wdowo,
wezwij Sokoła!
- Już to zrobiłam. - odparła
natychmiast rudowłosa, chowając komunikator.
Korzystając z tego, że Iron
Man był zajęty walką z Kapitanem, wskoczyła mu na plecy i wycelowała swoje
elektrożądła w połączenie hełmu z resztą zbroi. Mimo, że użyła najwyższego
napięcia, nic się nie stało.
Iron Man gwałtownie się
odwrócił i kobieta z impetem runęła na ziemię. Na chwilę zrobiło jej się ciemno
przed oczami.
- Uważaj! - Sokół w ostatniej
chwili odciągnął ją na bok.
Tam gdzie była jej głowa,
ziała teraz głęboka dziura w asfalcie.
- Dzięki. - odparła Natasha,
przyciągając Sama do siebie.
Ładunek minął go o kilka
centymetrów.
- Nawzajem - uśmiechnął się.
- Co tu się dzieje. Dlaczego…
- Nie wiem. - przerwała mu
Wdowa. - Ale trzeba go powstrzymać.
Sokół wzbił się w powietrze,
a Wdowa wyjęła pistolety. Oddała kilka strzałów, jednak kule odbijały się od
zbroi nie pozostawiając nawet rysy.
Kapitan robił wszystko, aby
Iron Man nie mógł zaatakować przechodniów. Część z nich szybko opuściła plac,
ale byli też tacy, którzy stali i patrzyli na to co się dzieje.
Sokół zaatakował z góry. Iron
Man odwrócił się w jego stronę i błyskawicznie oddał strzał. Sam się uchylił,
ale ładunek przeszył skrzydło. Mężczyzna stracił równowagę i uderzył o ścianę
pobliskiego budynku. Osunął się na ziemię.
Banner w końcu doszedł do
siebie. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo na placu. Coś się poruszyło w
cieniu między budynkami. Bruce spojrzał w tamtą stronę…
- Dobra robota - powiedział
Kapitan.
Tony poczuł, że coś dziwnego
dzieje się z jego zbroją. Najpierw nie mógł się ruszyć, potem jego ręka sama
uniosła się w górę.
- Wracajmy do… - Steve urwał
nagle, bo koło ucha świsnął mu ładunek z repulsora.
- Co ty wyprawiasz, Stark?! -
krzyknął.
- Nie wiem, nie mam kontroli
nad zbroją. - odparł Tony, ale go nie usłyszeli.
- Mikrofon też nie działa?! -
Stark był zirytowany. - Co jest, do cholery, z tym pancerzem?
W tym momencie wzbił się w
powietrz. Zobaczył, że leci w stronę grupki ludzi.
„Nie” przemknęło mu przez
głowę.
- J.A.R.V.I.S zresetuj
system, teraz! - krzyknął.
- Polecenie odrzucone. -
usłyszał komputerowy głos.
- Polecenie głosowe: Anthony
Edward Stark kod: 4-6-9, reset pancerza. - spróbował znów Tony.
Za chwilę będzie dość blisko,
aby oddać strzał, a nadal nie miał kontroli nad zbroją.
- Brak dostępu - powiedział
J.A.R.V.I.S - Przekierowanie mocy do repulsora piersiowego.
Nie mógł w żaden sposób
zatrzymać zbroi. Na szczęście w ostatniej chwili pojawił się przed nim Kapitan,
jego tarcza bez trudu powstrzymała atak.
- Hulk… - zaczął Steve.
Tony nie mógł się odwrócić,
żeby zobaczyć na co patrzy Kapitan. Nie miał czasu się nad tym zastanawiać.
- Wdowo, wezwij Sokoła. -
odezwał się po chwili Steve.
Kobieta coś odpowiedziała,
ale Stark nie dosłyszał co. Postanowił uwolnić się ze zbroi.
- J.A.R.V.I.S… - zaczął, ale
w tym momencie poczuł silne uderzenie w plecy. Po chwili zobaczył Wdowę
upadającą na asfalt. Od razu domyślił się co próbowała zrobić.
- J.A.R.V.I.S otwórz pancerz
- zwrócił się do komputera.
- Poleceni odrzucone. -
powtórzył elektroniczny głos.
- Do jasnej cholery, zdejmij
ze mnie tę zbroję! - krzyknął Stark
Dostrzegł leżącą na ziemi
Wdowę. Kobieta wglądała na oszołomioną. Tony poczuł, że jego ręka się unosi. W
tym momencie coś śmignęło i kobieta zniknęła. Ładunek zrobił dziurę w asfalcie.
To Sokół, zdążył w ostatniej
chwili. Teraz rozmawiał z Natashą. Zbroja znów strzeliła. Kobieta przyciągnęła
Sama do siebie, chroniąc go przed atakiem.
Tarcza Kapitana trafiła Iron
Mana prosto w głowę. Zbroja się odwróciła w jego stronę. Steve złapał tarczę.
Pancerz zaczął atakować, jednak Kapitan bez trudu odbijał każdy ładunek.
Tony usłyszał głuche
uderzenia, trochę przypominające deszcz. Domyślił się, że to Natasha do niego
strzela.
„Nie zniszczą jej od
zewnątrz” pomyślał Stark.
Wdowa stała przed budynkiem.
Pancerz strzelił w jeden z ostatnich całych billboardów na tej ulicy. Reklama
zwaliła się z hukiem na ziemię. Kobieta nie zdążyła uskoczyć i gruzy
przygniotły jej nogi. Tony zaczął się do niej zbliżać, ale w tym momencie
zaatakowali go Sokół i Kapitan. Zbroja wystrzeliła w stronę Sama. Ładunek
przebił jego skrzydło. Stark zobaczył tylko, że mężczyzna stracił kontrolę nad
lotem, bo pancerz już się obrócił do atakującego od tyłu Steve’a. Jego tarcza
odbiła się i upadła kilkanaście metrów dalej. Kolejny ładunek z repulsora
trafił Kapitana prosto w brzuch. Mężczyznę odrzuciło w tył. Uderzył plecami o
asfalt.
Iron Man ruszył w stronę
Wdowy, która nie mogła się wydostać spod resztek billboardu.
„Zabije ją” pomyślał Tony.
Zostało jedno wyjście. Nie
chciał tego robić, ale nie miał wyboru. Oby zadziałało. Powinno. Ten system był
najlepiej zabezpieczony. Wahanie nie trwało nawet ćwierć sekundy.
- Polecenie nadrzędne. -
powiedział Stark. - Kod aktywacyjny: omega 44, dezaktywacja 5-8-23-1944.
- Polecenie zaakceptowane. -
usłyszał głos komputera. Autodestrukcja pancerza z 3… 2… 1…
Z cienia coś się wyłoniło.
Tylko na chwilę. Banner pomyślał, że mu się wydawało. To była ogromna,
kwadratowa… głowa? Nie, pomyślał, niemożliwe. Nie mógł się nad tym zastanowić,
bo usłyszał wybuch.
Do Wdowy zbliżał się Iron
Man. Kobieta ze wszystkich sił próbowała się uwolnić, jednak to na nic. Zbroja
uniosła rękę. Natasha zasłoniła głowę ręką. Usłyszała wybuch i poczuła drobne
odłamki raniące jej skórę. Po chwili przestały. Opuściła rękę. Wokół niej
leżało mnóstwo złotych i czerwonych kawałków metali. Iron Mana nigdzie nie
było. Do kobiety podbiegł Kapitan. Pomógł jej się wydostać. Nie była w stanie
sama ustać, musiała się na nim podeprzeć.
- Co się stało? - zapytała.
Wtedy go zobaczyła. Stark
leżał wśród odłamków. Wyglądał okropnie. Miał podarte ubranie, był cały
poraniony i brudny. Nad nim stał Banner.
- Czy on żyje? -zapytała
Natasha.
- Tak - odparł Bruce. - Ale
jeśli zaraz nie otrzyma pomocy, będzie źle.
* zaczerpnięte z serialu Avengers - Zjednoczeni