Już jest następny rozdział. Ma nadzieję, że uda mi się
wstawiać kolejne w miarę regularnie, ale ostatnio nie mam kiedy pisać. Na razie
życzę miłego czytania :)
- Siostra? - zdziwili się
Avengersi.
- Przyrodnia. - wyjaśnił
Stark.
- Dlaczego wcześniej o niej
nie wspomniałeś? - zapytał Banner, siedzący na kanapie.
-Wszyscy patrzyli na
Tony’ego, który podszedł do krzesła, obrócił je tyłem i usiadł na nim okrakiem.
- Bo sam się dowiedziałem
kilka dni temu. - odparł. - Przeglądałem stare rzeczy mojego ojca i znalazłem
nagranie. Tak w skrócie: Howard nie był zbyt wierny. Miał romans z Alice Carter,
nie wspomniał gdzie ją poznał. Anne urodziła się już po śmierci moich rodziców.
- zakończył.
- Nie sądzisz, że to
naciągane? - odezwała się Natasha. - Znajdujesz jakieś nagranie, z którego dowiadujesz
się, że masz siostrę i kilka dni później, nie wiadomo skąd, ona pojawia się
przed twoimi drzwiami…
Stark milczał.
- Coś w tym może być. -
wtrącił Sokół - W końcu ty jej wcale nie znasz.
- Skąd w ogóle możesz
wiedzieć, że to ona? - dodał Kapitan.
- Widziałem zdjęcie jej
matki, jest do niej bardzo podobna. - oparł Tony. - Nie mogłem jej odmówić
pomocy. Ale nie martwcie się - jego ton stał się dość opryskliwy. - J.A.R.V.I.S.
cały czas ją obserwuje. Nie jestem naiwny, nie pozwoliłbym…
W tym momencie w pokoju
pojawiła się Anne.
- Co się dzieje? - zapytała,
gdy wszyscy na nią spojrzeli.
- Nic takiego. - powiedział
Stark, który właśnie dostrzegł szansę na wywinięcie się z tej niezbyt
przyjemnej rozmowy. - Ja właśnie wychodziłem. Mam dużo pracy w laboratorium.
Bruce, dobrze by było, żebyś wkrótce przyszedł. - ruszył do windy.
Wdowy już nie było w salonie,
wyszła niezauważona przez nikogo. Kapitan i Sokół także wstali.
- Mam jeszcze coś do
zrobienia - rzucił Sam i wyszedł z pokoju.
- Do jutra. - powiedział
tylko Kapitan i także opuścił pomieszczenie.
Bruce i Anne zostali sami.
- Co to była za masowa
ewakuacja? - spytała ze śmiechem kobieta.
- Nie mam pojęcia. - Banner z
zakłopotaniem potarł skronie.
- To wszystko jest takie…
nierealne. - powiedziała Anne, siadając na kanapie. Bruce wybrał fotel. - Rano
jeszcze byłam zwykłym naukowcem, a teraz… Jakieś pościgi, jety… A to wszystko
przez maszynę, która miała uratować mi życie.
Bruce spojrzał na nią
pytająco.
- Mam chorobę Huntingtona -
wyznała. - Za 10 może 20 lat pojawią się objawy. A potem czeka mnie powolna
utrata kontroli nad własnym ciałem… - urwała. - Nie wiem dlaczego ci to mówię.
- pokręciła z zakłopotaniem głową, wstała i ruszyła w stronę windy.
- Dokąd idziesz? - zapytał
Banner.
Ona odwróciła się do niego.
- Do laboratorium - odparła. -
Muszę przygotować listę części potrzebnych do odbudowania komory covertera.
- Mogę ci pomóc? - wstał z
kanapy.
- Wolałabym być sama -
powiedziała cicho. - Z resztą Tony chyba cię potrzebuje.
- Masz rację - lekko skinął
głową.
Anne zniknęła za drzwiami
windy.
Kapitan postanowił się trochę
przejść, więc poszedł do swojej sypialni, przebrać się w normalne ubrania i
zostawić tarczę. O mały włos nie wpadł na Wdowę, gdy wychodził z pokoju.
- Dokąd się wybierasz? -
zapytała kobieta. - Znalazłeś sobie w końcu jaką dziewczynę?
- Czy ty nigdy nie
przestaniesz? - odparł ze zniecierpliwieniem. - A ty dokąd idziesz?
- Na cmentarz. - odparła
cicho. W tym momencie bardzo się cieszyła, że nie była ubrana w swój kostium.
- Yhm. - Steve nie wiedział
co powiedzieć.
Z kłopotu wyciągnęła go
Natasha.
- Do jutra. - rzuciła i
ruszyła korytarzem.
- Do zobaczenia. - usłyszała
za sobą głos Kapitana.
Weszła do windy. Jednak zamiast
zjechać na dół, wjechała na górę. Stanęła w drzwiach prowadzących na taras. Nie
po raz pierwszy się wymykała. Miała na tę specjalny gadżet. Podłączyła
smartfona do sieci budynku. Specjalna Aplikacja zastąpiła widok z kamer na
żywo, nagraniem wykonanym wcześniej. Działała tyko kilka minut, ale to wystarczało.
Włączyła komunikator.
- Gotowe. - powiedział.
Nad budynkiem pojawił się
jest. Zawisł w powietrzu i spuścił drabinkę. Wdowa szybko weszła do środka.
- Co tak długo? - zapytał
Coulson.
- Musiałam spławić Kapitana.
- odparła.
- Ok. - odparł, siadając za
sterami. Ona zajęła miejsce obok.
- Dokąd lecimy? - zapytała.
- Tam gdzie zwykle. -
powiedział.
Rok temu, jakiś miesiąc po śmierci Clinta,
Natasha dostała wiadomość:
Spotkaj się ze mną w Central Parku
P.C.
Gdy znalazła się w parku,
podszedł do niej mężczyzna ubrany w jeansy i koszulę. Dopiero po chwili
rozpoznała Coulsona, którego nigdy wcześniej nie widziała go ubranego inaczej
niż w garnitur.
- Przejedziesz się ze mną? -
zapytała tylko.
Ona skinęła głową i ruszyli
do samochodu.
- Widzę, że Lola nadal na
chodzie. - powiedziała.
- Oczywiście. - agent się
uśmiechnął, wsiadając do czerwonego kabrioletu.
Natasha zajęła miejsce
pasażera. Phil ruszył.
- A więc dlaczego chciałeś
się spotkać? - zapytała.
- Dostałem pewne zadanie i
chciałbym żebyś pomogła mi je zrealizować. - odparł.
- Nie możesz powiedzieć
wprost? - Wdowę zaczynały już irytować te niedomówienia.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
- skręcił gwałtownie i wjechał na parking podziemny.
Zatrzymał się na miejscu
SH17d. Koło samochodu pojawił się statyw z jakimś ekranem. Coulson przyłożył do
niego dłoń. Nagle Natasha poczuła, że opadają. Gdy tylko samochód zniknął pod
ziemią, tajne wejście się zamknęło. Wkrótce winda się zatrzymała. Phil znów
uruchomił silnik. Przed nimi ciągnął się długi tunel. Ruszyli w drogę. Po
chwili znów musieli się zatrzymać, bo światło tunelu przesłaniała metalowa
ściana z białym orłem.
- Naprawdę chcesz się znów w
to bawić? - zapytała Natasha, gdy Phil wyszedł z samochodu.
- To nie jest zabawa. -
odparł, podchodząc do skanera siatkówki.
Po chwili jej oczom ukazał
się ogromny hangar. Stały w nim jety, jeepy i kilka pojazdów pancernych. Na
ścianie za nimi także widniał symbol T.A.R.C.Z.Y.
Zaparkowali. Coulson wysiadł
i przeszedł kilka kroków, po czym odwrócił się i spojrzał na Wdowę.
- Nie idziesz? - zapytał.
- Idę, idę. - otworzyła drzwi
i wsiadła.
Szli korytarzem.
- I co? Zamierzasz
reaktywować T.A.R.C.Z.Ę.? - odezwała się po chwili. - Ona już jest martwa.
Wszystkie tajemnice zostały ujawnione…
- Dlatego zaczniemy od nowa.
- zatrzymał się przed drzwiami.
Tym razem agent wprowadził
jakiś kilkunasto cyfrowy kod - to miejsce było lepiej zabezpieczone niż Triskelion.
Weszli do środka. Znaleźli
się w centrum dowodzenia. Było tam mnóstwo ekranów, oraz stół holograficzny.
Przed komputerem siedziała jakaś dziewczyna. To musiała być Skye. Nawet się nie
odwróciła, kiedy weszli.
- T.A.R.C.Z.A. przestała
istnieć. - Coulson podjął przerwany wątek. - Ale ludzie nadal jej potrzebują.
Dlatego musimy ją odbudować. Fury przekazał mi dowództwo, dlatego mam zamiar
się tym zająć. Ziemię należy chronić, nie tylko przed najazdami z kosmosu, ale
także przed zagrożeniami lokalnymi.
- Mówisz zupełnie jak on -
odezwała się Natasha. - I co zamierzasz zrobić?
- Naprawić reputację agencji.
- odparł.
- Jak?
- Projekt Avengers był dobrym
pomysłem - zaczął. - dlatego należy go kontynuować na większą skalę. Wprowadzić
w życie Projekt Proteck.
- Proteck? - powtórzyła
Wdowa.
- Będziemy na całym świecie
wyszukiwać ludzi obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami. - wyjaśnił Phil. -
Następnie zostaną poddani treningowi. Gdy będą gotowi zostaną przydzieleni do
obrony różnych miejsc na całym świecie. Nie będziemy już wszystkiego ukrywać
przed ludźmi, niech widzą swoich bohaterów.
- A do czego ja ci jestem
potrzebna? - zapytała Natasha.
- Będziesz trenowała „nowych
bohaterów” - odparł. - Żaden inny agent nie ma tak dużego doświadczenia…
Od tego czasu, średni raz w
tygodniu, widywała Coulson. Pomagała mu w organizacji agencji, a od jakiegoś
czasu zaczęła trenować młodych rekrutów. Jeszcze dużo pracy prze nimi.
Teraz lecieli do bazy, za
kolejną sesję treningową.
No to cóż... Zawsze musi być ten pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńHm. To zacznijmy od tego, że piszesz streszczenie, często niezrozumiałe. Hm. Ale nie przejmuj się, musisz tylko poćwiczyć. :) Dzięki, że wstawiłaś nowy rozdział, bo zaczynałam tęsknić.
Świetny rozdział,bardzo mi się podoba :) Jeśli mogę prosić, mogłabyś dać coś o Clincie, proszę :D
OdpowiedzUsuńHahaha :) Anonim dobrze mówi (napisał Anonim) ;)
UsuńRozdział super:) Ale jako fanka Clintasha poprosiłabym coś o Wdowie, albo właśnie o Bartonie :) (dobrze odmieniłam jego nazwisko? ;) )
Czekam na rozdział 3 :)
Elaiza
Pomyłka- Czekam na rozdział 4 (moja kochana świenięta klawiatura) :)
UsuńElaiza
Cudowny, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak to zobaczyłam. Jestem ciekawa tego nowego programu.
OdpowiedzUsuń