May wyjęła komunikator.
- Już po wszystkim. - powiedziała.
- Zaraz po was przylecimy. - odparł Mac.
- Jak to PRZYLECIMY! - zdenerwowała się agentka. - Czy ty masz zamiar pilotować MÓJ samolot?!
- Już to robię. - odparł mężczyzna i rozłączył się zanim Melinda zdążyła znów się odezwać.
Gdy się spotkają, będzie miał kłopoty.
Wszyscy schwytani agenci A.I.M. i MODOK zostali zamknięci w celach, w samolocie.
- Zamkniemy ich w jednym z tajnych więzień. - Phil zwrócił się do Wdowy.
Pozostali Avengersi stali pod ścianą One Times Square. Na placu stał samolot.
- To dobrze. - odparła Natasha.
- Do zobaczenia - Coulson wsiadł do "Autobusu".
- Do zobaczenia - usłyszał jeszcze odpowiedź kobiety.
Ruszył w stronę salonu. Jeszcze zanim wszedł do środka, dobiegł go głos May.
- Czy wyście już do końca powariowali?! - krzyczała agentka. - A co by się stało, gdybyście natknęli się na cały oddział?! Chcieliście się zabić?! Są na to łatwiejsze...
W tym momencie do salonu wszedł Phil.
- Co tu się dzieje? - zapytał, widząc siedzących na kanapie Fitza, Simmons i Maca oraz stojącą nad nimi May.
- Wiesz, co oni zrobili? - kobieta mówiła już spokojniejszym głosem. - Zostawiłam ich w samolocie, gdy odnalazłam Wdowę. A oni postanowili sobie POLECIEĆ do elektrowni i bawić się w mechaników.
- Czy to prawda? - Coulson zwrócił się do trójki na kanapie.
- Tak. - odezwał się Fitz.
- Uruchomili ją ponownie. - dodał Mac.
- Dobra robota - powiedział Phil.
- Dobra... - May nie mogła uwierzyć w to co słyszy. - Przecież mogli zginąć, są niewyszkoleni i nieodpowiedzialni.
- Ale sobie poradzili. - Coulson był zupełnie spokojny - I to właśnie pomimo tego, że są niewyszkoleni. Pomyśl, jacy przydatni by byli po treningu.
***
Pepper codziennie odwiedzała Tony'ego. Spędzała przy jego łóżku tyle czasu ile mogła, ale była też prezesem Stark Industries. Niektóre sprawy musiała załatwiać osobiście, choć nie mogła się na niczym skupić.
Tego dnia miała jedno spotkanie. Przez cały czas myślała tylko o tym, kiedy będzie mogła wrócić do kliniki. Gdy wyszła z biura, od razu pojechała do Tony'ego.
Weszła do sali, w której leżał mężczyzna. Usiadła na fotelu przy jego łóżku. Wzięła go za rękę. Poczuła uścisk na swojej dłoni, bardzo lekki, ale jednak. Spojrzała na Tony'ego. Mężczyzna uśmiechał się do niej.
- Miałem zwariowany sen. - szepnął. - Cieszę się, że tu jesteś. - cały czas patrzył na kobietę.
-Ciii - odezwała się Pepper. - Nic nie mów. Nie przemęczaj się.
- Nie jestem zmęczony. - podniósł się do pozycji siedzącej, co poskutkowało bólem głowy, osunął się znów na poduszkę. - Gdzie jesteśmy? - mężczyzna dopiero teraz zauważył, że to nie ich sypialnia.
- W klinice. - odparła krótko Pepper.
- Co? Dlaczego? - zdziwił się Tony.
- Miałeś "wypadek" podczas misji. - wyjaśniła kobieta.
- Pamiętam - Stark znów się podniósł, tym razem trochę wolniej. - Wczoraj, na Times Square. Moja zbroja zaczęła wariować. Musiałem ją zniszczyć...
- Tony - zaczęła Pepper. - To nie zdarzyło się wczoraj, tylko tydzień temu.
- Co? - mężczyzna zamrugał gwałtownie.
- Byłeś w śpiączce.
***
Kilka dni później, Tony opuścił wreszcie klinikę i wrócił do wieży. Wszyscy Avengersi - oprócz Thora, który razem z Jane i Katriną byli już w Nowym Meksyku - czekali na niego na parterze. Po szybkim powitaniu, przeszli do salonu. Gdy wszyscy usiedli, Tony zapytał:
- Gdzie Anne?
Wszyscy zamilkli.
- To nie była twoja siostra. - pierwszy odezwał się Banner. - Tylko przebrana agentka A.I.M.
- Czy ja w ogóle mam siostrę? - Stark był spokojny, ale jednocześnie całkiem skołowany. - A może to wszystko było ukartowane przez A.I.M.?
- Miałeś siostrę - powiedział Bruce. - ale zginęła w wypadku samochodowym jakiś rok temu.
- Czyli A.I.M. uznało, że wiem o istnieniu przyrodniej siostry - zaczął Tony. - i że jeśli ją zobaczę, proszącą o pomoc, to zaraz wpuszczę ją do wieży?
- I się nie pomylili. - odezwała się Natasha.
Stark spojrzał na nią.
- Zejdź z barku. - powiedział, kobieta, z ociąganiem zsunęła się na ziemię. - Właściwie, po co ta "Anne" miała się dostać do AvengersTower?
- Twoje zabezpieczenia były zbyt mocne dla MODOKa, więc... - zaczął Kapitan.
- Kto to jest MODOK? - przerwał mu Tony.
- Technopata, przywódca A.I.M. - wyjaśniła Wdowa.
- To on kontrolował twoją zbroje na Times Square - odezwał się Sokół. To samo zrobił z moimi skrzydłami.
Mina Starka mówiła, że nie do końca rozumie o co chodzi chodzi. Kapitan zaczął opowiadać o wszystkim od początku.
Ja już nie mam nic do powiedzenia. TO JEST CUDOWNE! :D Mam nadzieję, że za tydzień pojawi się następne opowiadanie. Będziesz wspominała jeszcze o Clincie?????
OdpowiedzUsuńW następnym opowiadaniu wspomnę o Clincie, ale raczej nie ukaże się ono narazie 😞 Poczekamy zobaczymy 😃
UsuńJestem niecierpliwym człowiekiem. 😞
OdpowiedzUsuńCo? Taki finał ? Tak mało ?! No weź ! Ok spokojnie. Po kolei. Masz super końcówkę bo wszystko się układa a Phila reakcja o akcji w elektrowni. May nie spodziewała się zwykłej pochwały za dobrą robotę. A Stark wrócił do wieży, agenci zamknięci wraz z MODOKiem. No i pięknie. Teraz kochana czekam na kolejne opo a u mnie już nn ;)
OdpowiedzUsuńiron-adventures.blogspot.com
Wątek z VII rozdziału został już zakończony czy będziesz go jeszcze kontynuować? Wydaje mi się jakiś urwany.
OdpowiedzUsuńGdybyś dawała więcej opisów to moim zdaniem tekst byłby bardziej płynny, bo teraz, przez przedstawianie takich suchych faktów, momentami miałam wrażenie, że czytam streszczenie a nie właściwą akcję.
Zdarza ci się też czasem gubić literki na końcach wyrazów, np. „- Jak to PRZYLECIM?”- zapomniałaś „y”. Albo powtórzenia „odezwał się Sokół Sokół”. No chyba, że mamy też Sokoła Nie-Sokoła, wtedy ok. :P
I nie musisz cały czas pisać MODOK, bo często używano zwyczajnej wersji Modok.
Ps. Bucky się tam przypadkiem gdzieś nie pląta :P?
Backy'ego nie ma :). Za literowki przepraszam, po prostu ten rozdział pisałam na komórce. Poprawie je gdy tylko będę przy komputerze.
OdpowiedzUsuń