Hej. Sorki, że tak długo nic nie dodawałam, ale Święta
itd. Mam nadzieję, że za bardzo się na mnie nie gniewacie :) A teraz zapraszam
na nowy rozdział. Miłego czytania
Wkrótce dotarli nad East
River. W jecie był sprzęt do nurkowania. Banner założył kombinezon i wziął
narzędzia. Wdowa zawiesiła maszynę tuż nad wodą, tam gdzie miał się znajdować
reaktor.
- Masz zapas powietrza na
godzinę. – odezwała się do Bruce’a.
- Starczyłoby dziesięć minut,
potem… - urwał.
Natasha wiedziała co potem.
Albo Banner usunie rdzeń i wszystko wyłączy, albo dojdzie do wybuchu.
Wdowa otworzyła rampę jeta.
- Powodzenia – zdążyła
jeszcze powiedzieć kobieta, zanim Bruce zniknął pod powierzchnią rzeki.
Było ciemno. Na szczęście
skafander miał wbudowany noktowizor. Banner go włączył. Dosyć szybko znalazł
reaktor, mimo to zostało niewiele czasu.
- Masz go? – usłyszał w
słuchawce głos Wdowy.
- Tak, ale teraz ta
trudniejsza część. – odparł, wyjmując jedno z narzędzi.
Zdjął pokrywę
zabezpieczającą, odsłaniając rdzeń.
Powinien być bardzo ostrożny,
ale nie było na to czasu. Reaktor mógł wybuchnąć w każdej chwili. Banner wyjął
szczypce. Szybkim ruchem wyszarpnął rdzeń. W tym momencie w wodzie rozeszło się
wyładowanie elektryczne. Kostium do nurkowania okazał się zbyt słabym
izolatorem. Prąd przeszył Bruce’a.
Wdowa wylądowała na brzegu
Rikers Island. Czekała, aż Banner się wynurzy. Nagle usłyszała donośny plusk. W
niebo wzleciał jakiś kształt. Wylądował tuż obok jeta. Natasha od razu
zrozumiała co się dzieje. Hulk. Szybko poderwała maszynę w górę. Olbrzym nie
zwrócił na to uwagi, zaczął miotać się po nabrzeżu. Niszczył wszystko, co tam
było. Wdowa wiedziała, że jeśli go tu nie zatrzyma lub nie uspokoi, Hulk wkrótce
dotrze do centrum Manhattanu.
Musiała być ostrożna, aby
jeszcze bardziej nie rozzłościć zielonego olbrzyma. Postanowiła zrezygnować z
używania jeta. Wylądowała kilkaset metrów od Hulka. Zanim wysiadła, wyjęła
jeszcze komunikator.
- Mam kłopoty z Bannerem,
gdzie jesteście? – próbowała się połączyć z którymkolwiek Avengerem, ale nikt
nie odpowiadał.
- Chwilowo… jestem… zajęty… -
z urządzenia dobiegał urywany głos Steve’a.
- W mieście jest niezła
rozróba – tym razem odezwał się Sokół.
- Jakoś sobie poradzę. –
rzuciła do nich Wdowa.
Zrezygnowana wyłączyła
komunikator. Hulk nadal był zajęty demolowaniem wszystkiego, co mu wpadło w
ręce. Natasha wyjęła drugi komunikator. Ten miał orła na obudowie. Ustawiła
linię alarmową S.H.I.E.L.D. i napisała:
„Zamieszki na Manhattanie. Hulk na Rikers
Island. C.W.”
Wysłała wiadomość i schowała
urządzenie.
Wdowa podeszła do Anne, która
do tej pory siedziała cicho z tyłu jeta. Natasha wyjęła kajdanki i przykuła ją
do zaczepu, na którym wcześniej wisiał spadochron.
- Zostań tu. – rzuciła.
Wysiadła z jeta, zostawiając
go gotowego do startu, tak na wszelki wypadek. Większość broni zostawiła w
maszynie (poza zasięgiem Anne), na Hulka i tak by nie zadziała, a mogłaby go
rozzłościć.
Dopiero teraz zauważyła, że
od miasta nie bije światło. Musiało być gorzej niż myślała. Miała nadzieję, że
pozostali sobie poradzą.
Zaczęła powoli zbliżać się do
Hulka, który należał do bardzo wąskiego grona osób, rzeczy i sytuacji, które ją
przerażały. Miała uniesione ręce, aby pokazać mu, że nie ma żadnej broni. On
nie zwracał na nią uwagi. Natasha znajdowała się kilkadziesiąt metrów od
zielonego olbrzyma, gdy ten się odwrócił. Przez chwilę patrzyli na siebie w
kompletnym bezruchu. Potem wszystko zaczęło dziać się jednocześnie.
Wdowie wypadł komunikator.
Hulk ryknął i w jednej chwili znalazł się przy niej. Złapał ją w pasie.
Próbowała się wyrwać, ale to było na nic. Zielony olbrzym jednym szybkim ruchem
wyrzucił Natashę w powietrze. Kobieta upadła na ziemię kilkanaście metrów
dalej, uderzając głową w kamień.
Na ulicach miasta roiło się
od oddziałów A.I.M.. Kapitan, Thor i Sokół walczyli z nimi, ale wrodzy agenci
byli za bardzo rozproszeni po całym Manhattanie. Bohaterów było tylko trzech i
choć się rozdzielili, nie mieli szans skutecznie odpierać ataków.
Kapitan walczył na Times
Square. Był tam jeden z oddziałów A.I.M. Steve w ostatniej chwili zasłonił się
przed kulami. Z trzech stron zaczęli się do niego zbliżać wrogowie, w tym
momencie usłyszał wezwanie Wdowy.
- Mam kłopoty z Bannerem,
gdzie jesteście?
Agenci go otoczyli. Sytuacja
nie była ciekawa. Udało mu się powalić jednego, ale pozostali nie pozostawali
dłużni.
- Chwilowo… – zaczął
odpowiadać, ale musiał się zasłonić przed atakiem. – jestem… – odparował cios.
– zajęty… - zakończył, powalając ostatniego wroga.
Wtedy zauważył, że w jednym z
pobliskich sklepów zostało uwięzionych kilku ludzi. Bilbord, który spadł z
jakiegoś budynku, zablokował drzwi. Do sklepu zbliżali się agenci A.I.M.
Kapitan ruszył w tamtą stronę.
- W mieście jest niezła
rozróba.
- Jakoś sobie poradzę.
Usłyszał jeszcze krótką
wymianę zdań między Sokołem a Wdową.
Thor pozostał w pobliżu
AvengersTower. Chciał mieć pewność, że Katrina i Jane są bezpieczne. Na tej
ulicy było najwięcej wrogich agentów, wszyscy chcieli się dostać do wieży.
Thor początkowo walczył
wręcz, powalając Mjolnirem kolejnych „pszczelarzy” A.I.M., ale wrogowie
nadciągali ze wszystkich stron. Było ich zbyt wielu, dlatego Gromowładny uniósł
młot i przywołał pioruny. Był tak pogrążony w ferworze walki, że nie usłyszał
Wezwania Wdowy.
Sokół właśnie skończył
rozmawiać z Natashą. Leciał nad miastem, gdy zauważył grupkę ludzi uciekających
przed oddziałem A.I.M. Zanurkował. W ostatniej chwili zrobił zwrot, bo pod nim
pojawił się jet. Nie zwracając uwagi na maszynę, pikował w dół. Ogrodził
wrogich agentów od cywili. Tamci zaczęli do niego strzelać, on nie pozostawał
im dłużny. W tym momencie Sokół usłyszał wystrzał za swoimi plecami. Odruchowo
zrobił unik ku ziemi, choć pocisk bez trudu by go minął. Gdy się podniósł,
zobaczył, że wszyscy napastnicy leżą na asfalcie. Jet wylądował na ulicy. Sam
dopiero teraz zauważył białego orła na skrzydle maszyny. Ze środka wysiadło
kilka osób. Sokół rozpoznał tylko Skye i Coulsona, pozostałych widział po raz
pierwszy.
- Dzięki za pomoc – rzucił w
ich stronę. - S.H.I.E.L.D. znowu w akcji?
- Tak jakby. – odparł Phil. –
To agenci Morse i Hunter – wskazał na parę, która stała nieco z tyłu i się o
coś kłóciła. – Skye już znasz – Sam kiwnął głową. – W jecie czeka agent
Triplett, a nad miastem krąży samolot z czwórką agentów.
- Trochę mało… - ale nie
zdążył dokończyć, bo w tym momencie na ulicy pojawił się kolejny oddział A.I.M.
Wdowa leżała nieruchomo na
ziemi. Bruce do niej podbiegł.
„Co ja zrobiłem?” przemknęło
mu przez głowę.
Ukląkł przy kobiecie.
Delikatnie potrząsnął jej ramieniem, ponieważ bał się, że ma uszkodzony kręgosłup.
- Natasha, słyszysz mnie?
Kobieta jęknęła.
- Nie krzycz tak, głowa
strasznie mnie boli. – szepnęła, nie otwierając oczu.
Banner odetchnął z ulgą. Jeszcze
nie wiedział, w jakim stanie jest Wdowa, ale przynajmniej żyła.
Kobieta otworzyła oczy i
zaczęła się podnosić.
- Nie ruszaj się. –
powiedział Bruce. – Możesz mieć uszkodzony kręgosłup.
- Co się stało? – zapytała
Natasha, wracając do poprzedniej pozycji.
- Nic nie pamiętasz? –
zdziwił się Banner.
- Miało dojść do wybuchu. –
Wdowa znów się poruszyła.
- Reaktor wyłączony. –
uspokoił ją mężczyzna.
Natasha usiadła, nie było
sensu próbować ją znów położyć. Kobieta dotknęła tyłu głowy. Spojrzała na
palce, były zbroczone krwią.
- Co się stało? – zapytała
znów, spoglądając na Bruce’a.
- Przy wyjmowaniu rdzenia… -
zaczął niepewnie mężczyzna. – doszło do wyładowania i …
- Rozumiem. – przerwała mu
Wdowa. Domyśliła się, że chodziło o Hulka.
- Przepraszam. – powiedział
cicho Banner.
- To nie twoja wina. – cały
czas przyglądała się mężczyźnie. – Długo byłam nieprzytomna? – zapytała nagle.
- Może kilka minut. – odparł
Bruce.
- Musimy wrócić do miasta. –
powiedziała kobieta. – Tam dzieje się coś bardzo złego.
Banner spojrzał przelotnie na
Nowy Jork.
- Światła…
- Zgasły jakiś czas temu –
przerwała mu znów Wdowa. – Musimy tam lecieć.
- Nie możesz pilotować. –
zaprotestował Bruce. – Możesz mieć wstrząśnienie mózgu.
- Nic mi nie jest. – odparła
Natasha i zaczęła wstawać.
Zakręciło jej się w głowie i
gdyby Banner szybko jej nie podtrzymał, upadłaby znów na ziemię.
- Wszystko w porządku? –
zapytał, wyraźnie zdenerwowany, a może przestraszony?
- Tak, już dob… - nie zdążyła
dokończyć. Odwróciła się od mężczyzny i zwymiotowała. Otarła usta wierzchem
dłoni. – Okropność. – skrzywiła się z niesmakiem.
- Nadal uważasz, że nic ci
nie jest? - zapytał Bruce, przyglądając się jej.
- To nieważne – Wdowa machnęła
ręką, stała już samodzielnie. – Musimy dostać się do miasta i dowiedzieć co tam
się dzieje.
- Powinnaś leżeć – odezwał się Banner, ale
widząc minę kobiety wiedział już, że nic nie wskóra. – Dobrze – powiedział. – W
takim razie wracajmy do jeta.
- Wreszcie mówisz do rzeczy.
– Natasha ruszyła w stronę maszyny. Nie czuła się dobrze, ale teraz to nie było
ważne.
Kobieta spojrzała na miejsce,
gdzie zostawiła Anne. Nie było jej tam. Kajdanki, nadal zapięte, zwisały z
zaczepu na spadochron, a niżej leżało coś dziwnego. Wdowa schyliła się, aby
sprawdzić co to. Kobieta trzymała w rękach nanomaskę*.
* nanomaska – urządzenie umożliwiające przybranie
wyglądu i głosu dowolnej osoby. Pojawia się w odcinku „Twarzą w twarz z
wrogiem” sezon 2 „Agenci T.A.R.C.Z.Y.”
Kurcze ile się tu dzieje. Mnóstwo agentów A.I.M i jeszcze Natasha poharatana przez Hulka. Dużo zamieszania w mieście. Mnóstwo akcji, a to moje ulubione smaczki :) Nanomaskę kojarzę z S.H.I.E.L.D. Taka jedna agentka podszyła się pod May. No dobra. Do rzeczy. Cudowny rozdział. Kocham tyle akcji w jednym rozdziale. Niczego tu nie brakuje i za to będę czekała na ciąg dalszy niecierpliwie :D
OdpowiedzUsuńiron-adventures.blogspot.com
Cudownie. Wspaniale. Mam nadzieję, że wena przyjdzie do Ciebie jak najszybciej i będziesz pisała jeszcze więcej. Będzie jeszcze coś o projekcie Protect?
OdpowiedzUsuńNiestety raczej już nic nie będzie o tym projekcie
UsuńRozdział świetny :) Pełno akcji, S.H.I.E.L.D się zjawiło, Natasha trochę oberwała od Hulka i jeszcze ta nanomaska. Skończyłaś w takim momencie, że chcę więcej. Wydaję mi się, że Natasha użyła takiej nanomaski w Cap 2 :P
OdpowiedzUsuńAga
Będzie dziś rozdział?
OdpowiedzUsuńNiestety nie wiem kiedy uda mi się dodać nowy rozdział. :(
UsuńSzkoda :(
Usuń