sobota, 29 listopada 2014

Rozdział VIII



Hej wszystkim. Na początek małe pytanko do was: wybiera się ktoś może na Comics War do Poznania 6 grudnia? Ja jadę, ale na razie nie mam z kim, bo koleżance nie pasuje. Piszcie w komentarzach lub na maila: anniewamp@gmail.com. A teraz wróćmy do rozdziału. Sorki, że ukazuje się dopiero teraz, ale w zeszły weekend miałam połowinki. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania :D

Pepper drzemała w fotelu przy łóżku Tony’ego w szpitalnej sali. Zaczynało świtać.
W nocy okazało się, że Tony nie potrzebuje operacji. Miał połamane żebra, liczne rany i jakieś uszkodzenia narządów wewnętrznych, ale Pepper nie pamiętała, co dokładnie mówił doktor. Stark nadal się nie obudził, lekarze nie wiedzieli dlaczego.
Gdy skończyli badania, przewieźli go tu. Kapitan chciał zostać z Pepper w szpitalu, ale lekarz wyraźnie zaznaczył, że tylko ona, ewentualnie, może pozostać przy pacjencie, ale nikt więcej. Tak więc Steve musiał wrócić do wieży, chciał aby kobieta pojechała z nim, ale ona kategorycznie odmówiła. Wyszła z nim na korytarz. Wtedy do szpitala weszło dwóch policjantów. Usłyszeli jak pytają pielęgniarkę o lekarza Anthony’ego Starka. Gdy ta im wskazała drogę, ruszyli prosto do gabinetu.
- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona Pepper.
- Wejdźmy tu - Steve otworzył drzwi sali Tony’ego.
- No więc, co tu się dzieje? - powtórzyła Pepper, gdy byli już w środku.
- To, bardziej skomplikowane… - urwał, widząc wyraz twarzy kobiety. - Chodzi o misję na Times Square, ale…
W tym momencie drzwi sali otworzyły się. Do środka weszli policjanci.
Wysoki blondyn podszedł do Pepper. Drugi, niższy, ciemnoskóry mężczyzna zwrócił się do Kapitana.
- Czy moglibyśmy wyjść na korytarz? - zapytał.
Steve skinął głową i obaj mężczyźni opuścili pokój.
- Może pani usiądzie? - odezwał się blondyn. - Mam do pani kilka pytań.
Pepper zajęła fotel stojący w pobliżu łóżka Tony’ego, policjant usiadł na drugim fotelu, naprzeciw niej, i wyjął notatnik oraz ołówek.
- O co chodzi? - zapytała chłodno kobieta.
- Jakie są pani relacje z panem Starkiem? - blondyn przewracał kolejne kartki notatnika.
- To mój narzeczony. - Pepper nieco minęła się z prawdą, bo Tony jeszcze jej się nie oświadczył.
Policjant szybko coś zanotował i znów spojrzał na rudowłosą.
- Czy wie pani, co wydarzyło się na Times Square?
- Nie, nie było mnie tam. - odparła kobieta. - Nie widziałam nawet relacji w telewizji.
Znów słychać było szuranie ołówka po papierze.
- Dlaczego… - zaczął znów policjant.
- Proszę dać nam spokój. - przerwała mu Pepper - Nie widzi pan, że on jest w ciężkim stanie? - ujęła nieprzytomnego Tony’ego za rękę.
- Ale ja muszę ustalić fakty. - odezwał się funkcjonariusz.
- Ale co ja mogę panu powiedzieć? - kobieta miała już dość, była zmęczona tym wszystkim, bała się o Tony’ego, a teraz jeszcze ten policjant.- Przecież mnie tam nie było. - powtórzyła, była bliska płaczu. Czego oni od niej chcieli?
- Dobrze, dobrze. Niech pani nie płacze. - powiedział mężczyzna. - Dziękuję za poświęcony czas - dodał i wyszedł z sali.
Pepper nadal trzymała Tony’ego za rękę. Z korytarza dobiegały ją strzępki rozmowy. Kapitan mówi coś o zbroi, która zwariowała i o tym, że „to nie jego wina”. Reszta słów rozmyła się w niezrozumiały bełkot. Kobieta usłyszała jakiś ruch pod drzwiami. Zrozumiała że to policjanci pilnują wejścia.
„Co tam się wydarzyło?” z tym pytaniem krążącym po głowie, Pepper zasnęła.

Gdy Avengersi wrócili do wieży, było już po północy. Wdowa nie miała ochoty o tej porze użerać się z Anne, więc postanowiła rozmówić się z nią następnego dnia rano. Kapitan wrócił jeszcze później. Był wykończony, a jeszcze to przesłuchanie… Steve wszedł do swojej sypialni, runął na łóżko.
W wieży zapanowała całkowita cisza.

- Przybyli goście - odezwał się nagle J.A.R.V.I.S.
Sokół spadł z łóżka.
- Nie strasz mnie. - rzucił do komputera, ciężko podnosząc się z podłogi.
- Czekają w salonie. - odezwał się znów J.A.R.V.I.S.
- Ale kto? - zapytał Sam, jednak komputer milczał.
Mężczyzna ubrał się i ruszył do salonu. Gdy tylko wyszedł na korytarz, drzwi sypialni pozostałych Avengersów także się otworzyły.
- Czy ktoś wie, kto przyjechał? - zapytał Kapitan.
- J.A.R.V.I.S. nie raczył nic powiedzieć. - mruknęła z niezadowoleniem Wdowa.
- Idziemy do tego salonu, czy będziemy tak stać i się zastanawiać? - odezwał się Banner.
Po chwili byli pod drzwiami. Weszli do środka. Wszyscy stanęli jak wryci. Na kanapie siedzieli Thor i jakaś kobieta, zapewne Jane. Avengersi widzieli ją po raz pierwszy. Ale największym zaskoczeniem, był fakt, że Gromowładny trzymał na kolanach, może dziesięciomiesięczne, dziecko.
Sokół wyminął pozostałych.
- Cześć Thor, Jane. - uśmiechnął się. - A jak ma na imię wasz córeczka?
Thor wstał, wziął dziecko na ręce.
- Witajcie przyjaciele! - zawołał. - Poznajcie Jane - kobieta wstała. - A to jest Katrina.
Wszyscy zaczęli się witać.
- Thor dlaczego nie powiedziałeś nam, że zostałeś ojcem? - odezwał się Kapitan.
- Nie powiedziałeś im? - zdziwiła się Jane.
- Jakoś tak wyszło. - Gromowładny się uśmiechnął.
Katrina zaczęła wiercić się w jego ramionach. Thor postawił ją na ziemi. Dziewczynka, lekko się chwiejąc, ruszyła w stronę Avengersów. Zatrzymała się przed Brucem i wyciągnęła do niego rączki. Mężczyzna schylił się, aby ją podnieść. Katrina zaczęła się śmiać.
- Polubiła cię. - odezwała się Jane.
Banner uśmiechnął się do dziecka. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Bruce zabrał Katrinę i usiadł na fotelu. Thor i Jane wrócili na kanapę, a Sokół stanął za nimi. Kapitan zajął drugi fotel, a Wdowa, jak zwykle gdy Stark jej nie widział, wybrała bar.
- Opowiadajcie, co tam u was? - zapytał Steve.
Jane już chciała coś powiedzieć, ale uprzedził ją Thor.
- Chwileczkę - powiedział. - A gdzie jest Stark?
W pomieszczeniu zaległa cisza. Tylko Banner nie zwracał uwagi na przebieg rozmowy, bo był zajęty strojeniem min do Katriny.
- To długa historia. - odezwała się w końcu Wdowa.
- Nam się nigdzie nie śpieszy - powiedziała Jane.
- Dobrze. A więc jakiś tydzień temu… - zaczął Kapitan.
Powiedział o przybyciu Anne. O ataku na wieżę. O tym, że Anne jest siostrą Starka, ale o tym nie wie. Powiedział o wczorajszym ataku A.I.M. na Times Square i tym co się stało później. Thor i Jane słuchali w milczeniu, coraz szerzej otwierając oczy.
- Tony jest w śpiączce. - zakończył Steve. - A Pepper została z nim w szpitalu.
- To okropne. - odezwała się po chwili Jane. - Czy możemy coś zrobić?
- Chyba nie - odparł Kapitan. - Wczoraj wieczorem do szpitala przyszli policjanci. Najpierw przesłuchali Pepper i mnie, a potem stanęli przed drzwiami sali, w której leży Tony. Nie wie…
- Jak tak można! - uniósł się Thor, przerywając Steve’owi. - Nie wiedzą, że on jest bohaterem?!
Kapitan już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale ubiegł go Jane, przyzwyczajona do tłumaczenia Gromowładnemu „dziwnego ziemskiego prawa”.
- Wiedzą - powiedziała. - ale to ich praca. Gdy Iron Man zaatakował ludzi, złamał prawo i oni muszą się dowiedzieć, o co naprawdę tam chodziło.
- Trzeba czekać - odezwał się Sokół. - Myślę, że niedługo wszystko się wyjaśni.

***

 Wdowa rzuciła jakąś wymówkę i opuściła salon, ścigana rozbawionymi głosami przyjaciół zajętych zabawą z Katriną. Szła korytarzem piętra sypialnego.
Natasha od wczoraj nie widziała Anne, a zbliżał się wieczór. Ciekawe, co robiła? Czy znowu myszkowała po laboratorium?
W tym momencie o mało nie wpadła na poszukiwaną kobietę, która musiała akurat wyjść ze swojego pokoju. Wdowa gwałtownie się zatrzymała, Anne także.
- Właśnie cię szukałam - powiedziała Natasha. - Mamy do pogadania. - złapała kobietę za ramię i wciągnęła do swojej sypialni.
Pchnęła ją na fotel, a sama przysiadła na komodzie obok.
- Co robiłaś wczoraj w laboratorium Starka? - zapytała ostro Wdowa.
- Już ci mówiłam! - Anne była zła, miała dość zachowania Natashy. - Czy ty dasz mi w końcu spokój?! Zaufaj mi, choć odrobinę.
- To daj mi powody do zaufania. - odparła Wdowa, głosem całkowicie spokojnym, bez żadnych emocji. - Przybywasz tu, nie wiadomo skąd, ściągasz nam na głowę A.I.M., myszkujesz w laboratorium…Chcesz zaufania, to na nie zasłuż.
W tym momencie usłyszały metaliczny zgrzyt. W pokoju zaległa ciemność. Okna i drzwi zostały zablokowane.
- Na to już za późno. - szepnęła Anne.


11 komentarzy:

  1. O mój boże to było cudowne i jak zwykle uraczyłaś nas zakończeniem z niespodzianką.😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, bardzo mi się podobał :) Ale poprzedni rozdział zakończył się jakby powrotem w przeszłość, a teraz nic o tym nie ma, zdziwiło mnie to, ale poczekam na kolejny rozdział z miłą chęcią :)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam zabrać się za czytanie, ale za nim to zrobię to jedna rzecz: tarczA, tarczY, tarczĄ itd. Nawet serial nazywa się „Agenci TARCZY”, a nie „Agenci TARCZA” ;) To się odmienia, bo inaczej zdania brzmią jak „Kali mieć banana”. Jeśli nie chcesz odmieniać, używaj SHIELD i po problemie, ale nie kalecz języka ojczystego, bo aż oczy bolą :P
    Zabieram się za czytanie, bo trochę do ogarnięcia.

    -Nikola

    OdpowiedzUsuń
  4. To zagadnienie jest problematyczne. Nie odmieniam T.A.R.C.Z.A. dlatego, że to jest skrót (Tajna Agencja Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych) i gdybym zaczęła odmieniać, to skrót straciłby sens. Może masz rację, że odmienione lepiej by brzmiało i tak zdaję sobie sprawę, że tytuł serialu jest odmieniony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie spotkałam się z tym, by nazwa nie była odmieniana przez przypadki, bo to zwyczajnie byłby błąd językowy. A skrót i tak traci sens po przetłumaczeniu, bo SHIELD (Strategic Hazard, Intervention, Espionage Logistics Directorate), a TARCZA- i tutaj zaczynają się schody, bo ja znalazłam rozw. Tajna Agencja Reagowania w Czasie Zagrożenia Atakiem, a w IM1- Tajna Agencja Rozpoznania i Zwalczania Terroryzmu (specjalnie sprawdziłam). Więc i tak mają mało wspólnego :P Dlatego nie powinno tłumaczyć się nazw własnych, bo zwyczajnie tracą sens. Zwróciłam uwagę, bo jest to błąd, który spotkałam tylko u ciebie :)
      -Nikola

      Usuń
    2. Pewnie masz rację (choć jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę). Jak będę miała trochę czasu to pewnie popoprawiam, ale z tym będzie dużo roboty, więc nie wiem kiedy mi się to uda :)

      Usuń
    3. Upierdliwy ze mnie człowiek, ot co :P
      Przeglądając ff częściej natykałam się na błędy typu „Avengersów” itp. A to także jest błąd, bo samo słowo „Avengers” jest już liczbą mnogą. Liczba pojedyncza to Avenger, więc można pisać „Avengerów”, ale już nie tych nieszczęsnych „Avengersów” :)
      -Nikola

      Usuń
  5. Będzie dziś nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety dopiero za tydzień :(. Nie mam czasu żeby przepisać

    OdpowiedzUsuń
  7. No ale proszę Cię spróbuj chociaż jutro * robi wielkie smutne oczy*.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłam tu przypadkiem i bardzo mi się spodobało twoje opo. Avengersi i te klimaty. Jako fanka Marvela od razu przeczytałam całość. Masz ciekawy styl i nie czepiam się błędów . Bardzo fajna historia . Czekam na nn i.jeśli możesz to mnie powiadom ;)

    iron-adventures.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń