poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział VII



Zapraszam na nowy rozdział :)


Gdy Tony wszedł do salonu, prawie wszyscy już tam czekali.
- Gdzie jest Bruce? – zapytał Stark zebranych.
- Od rana jest w laboratorium – odpowiedział Kapitan, podnosząc się z fotela.
- Tak jak i ty – dodał Hawkeye.
Wdowa, co bardzo denerwowało Tony’ego, siedziała na barze.
- Z jakiego powodu zaszczyciłeś nas swoją obecnością? – wtrąciła nieco uszczypliwie.
- Chciałem wam coś pokazać – Stark puścił ton jej wypowiedzi mimo uszu. – Ale liczyłem, że Bruce też tu będzie…
- Ja po niego pójdę – zaoferował Steve.
- Dobrze, tylko się pospiesz – Tony podszedł do baru, a Kapitan opuścił pomieszczenie.

***

- A kto wyłączy telewizor? – Banner prawie nie słyszał głosu Starka.
Wreszcie naprawili jego laboratorium, mógł zacząć pracować nad tym co go spotkało, uwolnić się z tego ciała.
Dotarł na miejsce. Wejście do laboratorium numer 3 zostało zabezpieczone na wiele sposobów, tak aby nikt więcej nie mógł się do niego wedrzeć. Miało kod dostępu, skaner odcisków palców i spektralną analizę DNA*. Banner wykonał wszystkie polecenia i po chwili drzwi stanęły otworem.
„A więc Tony wprowadził też parametry Hulka.” pomyślał Bruce.
Wszedł do małego pomieszczenia przejściowego, gdzie wisiały kombinezony ochronne. Minął je obojętnie i otworzył kolejne drzwi. Za nimi było już właściwe laboratorium. Wyglądało jeszcze lepiej niż wcześniej. Stark dodał wiele nowych wynalazków i ulepszeń. Banner obszedł pomieszczenie, aby sprawdzić gdzie co jest.
Było duże. Na środku była jakby wyspa z laboratoryjnych stołów. Pod ścianami stały lodówki i rozmaite przyrządy. Za ścianą z szybą ze szkła ołowiowego znajdował się reaktor, w którym powstawało promieniowanie γ.
Bruce usiadł przy jednym ze stołów.
- J.A.R.V.I.S. – odezwał się po chwili.
- Tak jest, proszę pana – wszystkie ekrany w laboratorium się zaświeciły.
- Wykonaj testy i porównaj ze starymi wynikami. – Banner poprawił się na krześle.
Komputer przystąpił do dzieła: przeskanował go; mechaniczne ramię pobrało próbkę włosów; kolejne miało pobrać krew, jednak igła zamiast przebić skórę, wygięła się i pękła.
- No świetnie – mruknął Bruce, zbierając kawałki metalu. – Potrzebuję czegoś mocniejszego… Na razie przeprowadź pozostałe analizy, J.A.R.V.I.S. – poszedł na drugi koniec laboratorium.
Tam, na stole, stała klatka, a w niej była mała biała mysz.
- Dobrze, że nic ci się nie stało. – zajrzał do środka.
Jakiś czas temu stworzył mysz, która podlega takiej samej mutacji jak on. Kiedyś to ona przetestuje lekarstwo, ale dopiero gdy będzie ono teoretycznie bezpieczne.
- Póki nie poradzę sobie z nowym problemem, masz wolne. – uśmiechnął się.
- Analiza gotowa, proszę pana. – odezwał się J.A.R.V.I.S.
Banner podszedł do najbliższego ekranu. Widniało na nim zestawienie wyników z trzech prób.
- Jedyna wykryta zmiana to podwyższony poziom napromieniowania – powiedział komputer – Jest dwukrotnie wyższy, od pana normalnego. Pozostałe badania nie mogą zostać przeprowadzone. Brak możliwości pozyskania odpowiednich próbek.
- Wiem – Bruce opadł na krzesło, które niebezpiecznie zatrzeszczało. – W takim razie wyświetl pliki, nad którymi pracowałem w dzień wybuchu. - J.A.R.V.I.S. wykonał polecenie.
W laboratorium pojawiły się trójwymiarowe modele oraz holograficzne schematy i symulacje. Banner zagłębił się w gąszcz danych. Otworzył dokument, w którym miał zapisaną nową formułę na antidotum. Opracował ją tydzień temu, ale nie zdążył stworzyć preparatu. Postanowił to zrobić teraz.
Sięgnął po probówkę. Gdy tylko wziął ją do ręki, rozpadła się na drobne szkiełka. Spróbował jeszcze raz. Kolejne dziesięć probówek wylądowało w koszu. W końcu się poddał.
- J.A.R.V.I.S. potrzebuję twojej pomocy – powiedział.
Mechaniczne ramię przysunęło stojak z probówkami i wyjęło jedną z nich. Banner sięgnął po pierwszy substrat, przy okazji porozbijał buteleczki z innymi odczynnikami. Na stole pojawiła się kolorowa, sycząca i bulgocząca plama. Banner szybko zerwał się z miejsca. Na szczęście blat był zrobiony ze specjalnie spreparowanego metalu, w przeciwnym wypadku ziałaby w nim dziura. J.A.R.V.I.S. szybko usunął niebezpieczne chemikalia.
- Mam dość! – krzyknął Bruce i uderzył pięścią w stół z taką siłą, że ten zgiął się w pół, wydając ogłuszający hałas.
- Bruce? – zapytał niepewnie Steve, który właśnie wszedł do laboratorium. Miał na sobie kombinezon ochronny.
- Wszystko w porządku, Kapitanie – powiedział Banner z zakłopotaniem. – Jestem zbyt silny, żeby pracować w laboratorium. To frustrujące. – opadł na krzesło, tym razem zbyt gwałtownie, złamało się pod jego ciężarem i Bruce wylądował na podłodze.
Kapitan już do niego podchodził, ale ten szybko się podniósł. Spojrzał obojętnie na zniszczony mebel.
 - Co się tu sprowadza? – Bruce przeniósł wzrok na mężczyznę.
- Tony zwołał zebranie- oznajmił krótko Steve.
- J.A.R.V.I.S. dlaczego mnie nie poinformowałeś? – zapytał spokojnie Banner.
- Wyświetliłem informację na ekranie, proszę pana. – powiedział komputer – Nie chciałem panu przeszkadzać w pracy.
Bruce uśmiechnął się krzywo i odwrócił się do Kapitana.
- Możemy iść.

Dziesięć minut później, po zakończeniu odkażania, Kapitan i Banner weszli do salonu.
- No nareszcie – odezwał się Tony wychodząc zza baru ze szklanką w ręce. – Możemy zaczynać? – odłożył ja na stół i podszedł do ekranu wiszącego na ścianie. - J.A.R.V.I.S. – komputer wyświetlił odpowiedni materiał; nagranie z korytarza na najwyższym piętrze.
- Co to było? – zapytała po chwili Wdowa.
- Zbroja Iron Mana – odpowiedział Hawkeye zanim Tony zdążył otworzyć usta. – Ale jakaś dziwna.
- Jakim cudem to zobaczyłeś? – Stark był pod wrażeniem.
- Z jakiegoś powodu mam ksywkę Hawkeye – uśmiechnął się Clint.
- Masz rację, to zbroja Iron Mana – powiedział Tony. Dokładnie Mark 25, którą zniszczyłem kilka tygodni temu.
- Skoro jest zniszczona, to po co nam ją pokazujesz? – zapytał Banner.
- Bo to nagranie pochodzi z dnia wybuchu – oznajmił Stark.- Ktoś odtworzył moją zbroję i użył jej, żeby się tu włamać.
- Ale kto? – zapytał Kapitan.
- Jak bym wiedział, to byśmy tu nie siedzieli i nie strzępili języków, tylko byśmy go dopadli – zirytował się Tony. – Ale tu nie chodzi o zbroję tylko o to, co ją napędza. J.A.R.V.I.S. – na ekranie pojawiło się zbliżenie. – Reaktor łukowy.
- Nie dobrze – mruknął Steve.
- Dlaczego? – zapytał Hawkeye.
- Reaktor łukowy jest niezależnym źródłem energii. Akurat ten – Stark wskazał na ekran – jest zasilany palladem, przez co nie jest tak wydajny i produkuje toksyczne związki, a rdzeń szybko się zużywa. Ale jakiś czas temu udało mi się stworzyć pierwiastek, który daje więcej mocy…
- Na szczęście „on” go nie ma. – powiedziała Wdowa.
- To nie do końca prawda. – zaczął Tony. – W schowku za moją pracownią była makieta i maszyna potrzebne do syntezy, a teraz ich nie ma…
- Jeśli nasz wróg będzie mógł produkować ten pierwiastek – wtrącił Banner – to będzie miał praktycznie nieograniczone zasoby energii, którą można zasilać cokolwiek, np. broń.
- Masz rację – Bruce – powiedział Stark – Wprawdzie rozszyfrowanie modelu pierwiastka i skalibrowanie maszyny trochę „mu” zajmie ale… Więc trzeba „go” jak najszybciej zidentyfikować i odnaleźć.
- Czy za atakiem na instytut robotyki też „on” stoi? – zapytała Wdowa.
- Jeszcze nie wiem – odpowiedział Tony – Zebrałem kilka „próbek” tych robotów, ale nie mogę ich w żaden sposób powiązać z pozostałymi zdarzeniami; jedynym co łączy je, drony i zbroję to brak możliwości namierzenia źródła sygnału kierującego maszynami. Jednak mogę się domyślać, że jest ono takie samo we wszystkich przypadkach.
Stark sięgnął po szklankę, ale Wdowa była szybsza. Wylała jej zawartość do doniczki pobliskiej rośliny.
- Ej. To bardzo droga whisky – jęknął Tony.
- Stark, skup się na problemie- Natasha odstawiła szklankę na stół.
- Nie mogę nic więcej zrobić – zaczął Tony.
- Wielki pan Stark nie ma pomysłów? – Wdowa włożyła w każde słowo tyle sarkazmu na ile ją było stać.
- Co cię ugryzło? – zapytał Hawkeye.
Wszyscy patrzyli na kobietę ze zdziwieniem.
- теряться [teryat'sya] – wyszła trzaskając drzwiami.



* spektralna analiza DNA – taki pomysł, nie istnieje (polega na rozpoznaniu DNA bez konieczności pobierania próbki)
** теряться – (j. rosyjski) spadajcie

1 komentarz:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award :*
    Więcej informacji tutaj: http://malec-forever.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń