Witajcie. Oto nowy rozdział. Trochę spóźniony, bo pół soboty byłam na konkursie z pierwszej pomocy. Więc już nie przedłużam i zapraszam do czytania :)
Loki był wściekły. Miotał
się, pod postacią Odyna, po pustej sali tronowej.
Sif uciekła. Jak mogło do tego
dojść? To nie miało prawa się wydarzyć! Ona wie, że to Loki rządzi Asgardem, a
jeśli uda jej się kogoś do tego przekonać, to misterny plan boga kłamstw może
runąć.
Loki opadł na tron. Musiał
szybko znaleźć Sif i znów ją uwięzić, albo… W tym momencie rozległo się
pukanie.
- Wejść! – zagrzmiał bóg
kłamstw, głosem Odyna.
Drzwi otworzyły się i do
komnaty wszedł dowódca straży. Ukłonił się przed Lokim.
- Panie, Sif opuściła Asgard.
– oznajmił.
„Odyn” zerwał się z miejsca.
- Jak mogłeś do tego
dopuścić?! – uniósł się.
Był naprawdę wściekły. Co
innego ściganie jej po królestwie, a co innego szukanie po całym wszechświecie.
Loki domyślił się gdzie ją
znajdzie, ale nie miał zamiaru wysyłać tam oddziału z Asgardu, bo to mogłoby
jeszcze bardziej narazić jego plany na niepowodzenie.
- … Hajmdala udało nam się
pojmać – strażnik coś mówił, ale bóg kłamstw był zbyt zajęty szukaniem
najlepszego rozwiązania tej sytuacji.
- Tym razem dopilnuj, aby nie
uciekł. – zaznaczył Loki.
- Tak, panie. – odparł
strażnik.
- Możesz odejść. – „Odyn”
znów usiadł na tronie.
Musiał się upewnić, czy jego
przypuszczenia są prawdziwe i czy ze strony Sif istnieje dla niego realne
zagrożenie. Więc gdy tylko dowódca straży odpuścił salę tronową, Loki podszedł
do drzwi, zamknął je i zabezpieczył zaklęciem. Teraz nikt nie mógł mu
przeszkadzać.
Bóg kłamstw wrócił do swojej
prawdziwej postaci. Musiał być wyjątkowo skupiony, aby zrobić to co zaplanował,
a utrzymywanie czaru maskującego bardzo go rozpraszało.
Usiadł na tronie i spróbował
odnaleźć Sif. Może nie miał takich zdolności jak Hajmdal, ale jeśli się
skoncentrował, mógł odnaleźć konkretną osobę, zobaczyć gdzie jest i co robi.
Było to trudne i wymagało dużej mocy, ale nie było niemożliwe. Nie dla niego.
Zwłaszcza gdy wiedział gdzie szukać, a Sif mogła udać się tylko do Midgardu. Do
Thora.
Loki przymknął oczy i wytężył
umysł. Po chwili zobaczył Sif rozmawiającą z Thorem, ale nie rozpoznał miejsca,
w którym się znajdowali. Dostrzegł tylko, że w pomieszczeniu znajdowały się
jeszcze jakieś inne osoby. Wtedy znów spojrzał na Gromowładnego. O mały włos
nie zerwał połączenia, gdy zobaczył, że Thor jest zamknięty w celi (takiej jak
ta, w której uwięzili Lokiego, kiedy ostatnio był na Ziemi).
Takiego obrotu sytuacji się
nie spodziewał, ale był dla niego bardzo korzystny. Niestety, gdy Sif powie im,
że on, Loki, żyje, szybko domyślą się, że to wszystko jego sprawka. Wtedy
uwolnią Thora, a ten zapewne będzie chciał pomścić śmierć ukochanej.
„Tyle, że tu i tak się nie
dostanie” pomyślał bóg kłamstw „Bifrost zamknięty, Tesseract w Asgardzie, a on
nie wie gdzie szukać przejść.” Uśmiechnął się na tę myśl.
Ale i tak musiał wymyślić
jakiś nowy sposób na pozbycie się Avengers. Teraz już wiedział, że go w tym nie
wyręczą i nawet on nie jest w stanie ich aż tak bardzo skłóć…
Ktoś dotknął jego ramienia,
co go na tyle zdziwiło, że nie zdołał utrzymać połączenia. Sif i Thor zniknęli.
Loki otworzył oczy i ze
złością odwrócił się do osoby stojącej za nim.
Gdy zobaczył, kto to, poczuł
mieszaninę ulgi i złości. Na szczęście, to nie żaden ze strażników, to by się
mogło źle skończyć, zważywszy, że bóg kłamstw był w swojej prawdziwej postaci.
- Miałaś tu nie przychodzić –
zwrócił się do osoby, stojącej teraz obok tronu.
Była to piękna kobieta o
długich prostych włosach lśniących niczym skrzydła kruka. Wyglądała niczym
czarny anioł zemsty. Przynajmniej gdy stała bokiem. Prawy profil twarzy… To nie
była twarz tylko czaszka. Zamiast oka o niesamowicie czarnej tęczówce, ział
pusty oczodół, przerażający swą ciemnością na tle jasnej kości. Miała na sobie
czarny płaszcz, z jednej strony jakby skórzany, z drugiej – pokryty piórami.
Loki dobrze wiedział, że nie było to okrycie, tylko złożone skrzydła. Gdy
kobieta je rozłożyła, ujrzał zwiewną, czarną suknię okrywającą jej ciało, z
jednej strony poszarpaną, jakby kobieta musiała po drodze stoczyć jakąś bitwę.
Była niezwykle piękna, mimo, że w połowie była szkieletem.
- Wiem o tym. – jej głos był
cichy i miękki. – Ale tak dawno cię nie widziałam. – wyciągnęła lewą dłoń i
delikatnie pogłaskała policzek boga kłamstw.
- Przestań. – Loki złapał ją
za przegub i odsunął od siebie. – Nie tutaj i nie teraz.
Wygięła usta w dziwnym
grymasie: żalu, pomieszanego ze złością. Złożyła skrzydła i odsunęła się o
krok.
- Po co przyszłaś, Hel? – zapytał
Loki. – Bo chyba nie tylko dlatego, że się stęskniłaś?
Kobieta spiorunowała go
wzrokiem.
- Uważasz mnie za głupią? –
zapytała ostro. – Myślisz, że dałabym się na tyle ponieść emocjom, żeby tu
przychodzić? I narażałabym cały nasz misterny plan, dla własnego kaprysu?
Loki nie lubił tych jej wahań
nastroju, ale dobrze wiedział, że zarówno ona jaki i jej charakter mają dwa
oblicza. Raz potrafiła być całkowicie opanowana i… urocza, choć nadal
przebiegła i sprytna. Innym razem wybuchała niepohamowaną złością, a jej gniew
mógł kosztować życie każdego, kto był na tyle nierozważny, aby wyprowadzić ją z
równowagi.
- Oczywiście, że nie jesteś
głupia. – odezwał się bóg kłamstw, wstając z tronu. – Ale powiedz, co cię tu
sprowadza, bo przerwałaś mi coś naprawdę ważnego.
- Kiedy to zrobisz? – Hel
przeszła od razu do rzeczy. – Kiedy będziemy mogli cieszyć się zwycięstwem?
- To nie jest takie proste. –
Loki gwałtownie się od niej odwrócił. – Jeśli nie pokonamy Avengers, to nie uda
nam się podbić Ziemi. Ostatnim razem…
- Ostatnim razem po swej
stronie miałeś zaledwie Chitauri. – przerwała mu kobieta. – Moje Istoty Cienia
są od nich znacznie potężniejsze i inteligentniejsze. Jeśli zrobisz to, co
obiecałeś, bez trudu pokonają tych twoich Avengers.
- Nie lekceważ ich. – Loki
spojrzał wprost na nią. – Może są tylko śmiertelnikami, w większości, ale
potrafią być naprawdę… uciążliwi. Mogą pokrzyżować nasze plany.
- A więc, co zamierzasz
zrobić? – Hel do niego podeszła.
- Sama zobaczysz. – bóg
kłamstw machnął ręką.
Przed nimi pojawiło się duże
lustro w złotej ramie. Zamiast swoich odbić, Loki i Hel zobaczyli Thora
zamkniętego w celi. Bóg oszustw celowo nie pokazał jej całej sceny. Po chwili
wszystko zniknęło, a lustro znów było tylko lustrem.
- Widzisz? – Loki spojrzał na
swoją towarzyszkę.
- Kto go uwięził? – zdziwiła
się kobieta.
- Pozostali Avengers. –
odparł bóg kłamstw. – Drużyna się rozpada. Już wkrótce nic po niej nie
pozostanie, a wtedy nikt nas nie powstrzyma.
- Wtedy zaatakujemy? – Hel
poważnie na niego spojrzała.
- Tak. – odparł.
- Pamiętaj, że nie znoszę
kłamstw. – kobieta odwróciła się i zniknęła, tak samo nagle jak się pojawiła.
„To źle sobie dobrałaś
sprzymierzeńca.” pomyślał Loki siadając na tronie.
Znów odnalazł Sif. Gdy nie
musiał komuś pokazywać wizji, nie potrzebował lustra.
Wojowniczka była teraz na
jakimś dachu. Choć budynek zmienił się odkąd Loki widział go ostatnim razem,
bez trudu go rozpoznał. Wieża Starka.
Na dachu stała Sif z
pozostałymi Avengersami, także z Thorem…
Na ten widok w Lokim zawrzała
wściekłość. Spowodowana z jednej strony tym, że jego plan został zniweczony, a
z drugiej, bo nic nie mógł na to poradzić.
W tym momencie coś zwróciło
jego uwagę.
„- Czyli chcesz otworzyć
portal, podobny do tego, wytworzonego przez Tesseract?” Kapitan Ameryka zwracał
się do Iron Mana.
„A więc ten głupi śmiertelnik
myśli, że uda mu się odkryć drogę do Asgardu?” pomyślał bóg kłamstw. „Można by
to wykorzystać.” Loki wpadł na pewien pomysł.
Stark sam nigdy nie otworzy
portalu, ale gdyby mu pomóc…
Po bezprawnym wtargnięciu do
Asgardu, Avengersi staliby się wrogami królestwa, a rycerze by się z nimi
rozprawili.
Loki uśmiechnął się.
Musiał jeszcze coś zrobić, a
potem dyskretnie wyręczy Starka w jego przedsięwzięciu.
Przyjął postać Odyna.
Podszedł do drzwi, zdjął z nich zaklęcie zabezpieczające i ruszył złotym
korytarzem przez pałac. Jego myśli zaprzątał nowy plan. Zastanawiał się jak
wcielić go w życie. Wystarczyłoby tylko naprowadzić Starka, na któreś z
istniejących przejść…
Loki skręcił za róg korytarza
i otworzył pierwsze drzwi po lewej. Wszedł do pokoju, zupełnie innego od
pozostałych pomieszczeń w pałacu. Była to zwyczajna, midgardzka sypialnia
dziecięca.
Bóg kłamstw rozejrzał się po
pokoju, w którym panował półmrok. Gdy zobaczył kobietę siedzącą na fotelu z
dzieckiem na kolanach, podszedł do niej. Była to jedna z Istot Cienia. Przypominała
postać ludzką, ale jakby stworzoną z gęstego, ciemnego dymu.
Kobieta spojrzała na niego.
Jej oczy przypominały złote ogniki.
- Co cię tu sprowadza, panie?
– zapytała, odkładając miseczkę z zupką, którą przed chwilą karmiła dziecko, na
pobliski stolik. – Czy coś się stało?
- Nie, nic. – odparł Loki. –
Chciałem się tylko upewnić, czy tu wszystko w porządku.
- Owszem. – kobieta wstała.
Nagle zniknęła. Ułamek
sekundy później, znów się pojawiła, tym razem przy łóżeczku. Włożyła
dziewczynę, którą cały czas trzymała na rękach, do środka.
Bóg kłamstw do nich podszedł.
- Nie rób tego. – zwrócił się
do Istoty Cienia.
- Czego? – zdziwiła się.
- Nie podróżuj miedzy
wymiarami razem z nią. – spojrzał na dziecko.
Katrina zaczęła się śmiać i
wyciągnęła do niego rączki.
- Opka. – powiedziała i znów
się zaśmiała.
- Nie rób tego więcej. – Loki
zwrócił się do kobiety stojącej obok, odwrócił się i opuścił pokój.
****************************************************************
A oto i Hel (obrazek mojego autorstwa :))
A Loki jak zwykle coś knuje. Heh mistrz intryg a ta Hela no powiem ci, że źle dobrała towarzysza. Ładny masz jej rysunek ( rączka pracuje :D ) . Córeczka Thora cała i zdrowa, ale zajmuje się nią niewłaściwa osoba. Ciekawe, co się stanie naprawdę, gdy otworzy się przejście do Asgardu? A może "geniusz" odkryje, że to pułapka, ale raczej Cap na to wpadnie :D Fajny rozdział. Nie za długi i nie za krótki. I takie powinny być. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńTo jest super naprawdę .... szkoda że nie napiszesz czegoś w tygodniu :( ale czekam na next mam nadzieję że następny będzie tak samo ciekawy . :)
OdpowiedzUsuńO! Hel! Chyba naprawdę nie ma co porównywać całego panteonu greckich bogów do "barbarzyńskich" bożków nordyckich. Po prostu nie ma o czym mówić! Pod tym względem wikingowie rządzą ;)
OdpowiedzUsuńTrochę to dziwne, bo Hel, jak mi wiadomo, była córką Lokiego, ale to na to chyba można przymknąć oko - w końcu jakoś trzeba te wątki posuwać naprzód. Świetnie ją opisałaś! Stanęła mi przed oczami, jak żywa.
Widzę, że Loki nie próżnuje i już się boję, co na to Avengers. Ciekawe czy Lokiemu uda się ich złapać. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Grrr.
Aha, a co do tej Hel (Boże, jak miło ją tu widzieć) to ona otwiera przed bohaterami świetne możliwości. Clint? Jane? Gdyby Thor ją odpowiednio nastawił, to może by im jakoś pomogła, albo chociaż przejrzała intrygę Lokiego (bo on by nie był sobą, gdyby coś nie kombinował, mam rację? :D).
No nic, to ja MUSZĘ POCZEKAĆ jeszcze tyle czasu omójbożejakjatylewytrzymam!!!
Pozdrawiam i życzę weny w najbliższym czasie. :*
Wiem, że Hel w mitologii jest córką Lokiego, ale pomyślałam, że trochę ją zmienię, w końcu ani Loki ani Thor nie są dokładnie skopiowani z mitologii :) Jeśli chodzi o Jane i Clinta to oni zginęli w walce, więc trafiliby do Walhalli, a nie do Halhaim. Hel jest po stronie Lokiego, jej też zależy na zawładnięciu Ziemią. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział u ciebie :)
Usuń