niedziela, 31 maja 2015

Rozdział VII



Hej. Z góry przepraszam, że znów nie będzie akcji w rozdziale. Chyba dałam za dużo wątków, które muszę wyjaśnić, więc nie mam jak dołożyć jakiejś fajnej walki. Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam to za bardzo. Myślę, że już w następnym rozdziale, pojawi się choć trochę akcji. Teraz już nie przedłużając, zapraszam do czytania :)

Tony, Steve i Thor tego samego ranka polecieli do Nowego Meksyku. Wylądowali w pobliżu domu Gromowładnego, oczywiście jet miał włączone maskowanie. Gdy wysiedli, dostrzegli radiowóz stojący przed budynkiem.
- Cóż to ma znaczyć? – zapytał Thor, gdy szli w stronę domu.
- Niedobrze. – mruknął Tony do siebie, a potem zwrócił się do boga piorunów. – To policja. Chcą się dowiedzieć, kto zabił Jane. Nie wpuszczą nas do środka.
- Jakim prawem?! – krzyknął Thor.
- Spokojnie. – odezwał się Kapitan. – Tony coś wymyśli.
Brew Starka powędrowała w górę, spojrzał z niedowierzaniem na Steve’a.
- Skąd ta pewność? – zapytał geniusz, gdy byli kilkanaście metrów od drzwi.
W tym momencie z domu, do którego zmierzali, wyszedł funkcjonariusz.
- Nie możecie, panowie, wejść do środka. – powiedział. – To jest miejsce zbrodni.
Steve położył rękę na ramieniu Thora.
- Niech Tony mówi. – powiedział na tyle cicho, żeby tylko Asgardczyk mógł go usłyszeć.
Cokolwiek by sądził o Starku, musiał przyznać, że ten facet miał gadane i jeśli coś trzeba było załatwić, to on miał na to największą szansę.
- Wiemy o tym… - Stark zrobił krok do przodu, jednak zanim zdążył dodać coś więcej, drzwi domu znów się otworzyły.
Ze środka wybiegła zapłakana Darcy. Gdy dostrzegła Gromowładnego, natychmiast ruszyła w jego stronę.
- Thor… Jane… - łkała.
- Wiem. – odparł bóg piorunów.
Dziewczyna się do niego przytuliła, a on odwzajemnił ten gest.
Nikt nie śmiał się odezwać, nawet policjant milczał. Po chwili Darcy odrobinę się uspokoiła i cofnęła o kilka kroków.
- Tak, sanitariusze wspominali, że pan Odinsona był w domu, kiedy przyjechali. – funkcjonariusz zwrócił się do Tony’ego. – Będę musiał z nim porozmawiać.
Darcy znów zaczęła płakać, cała drżała. Kapitan do niej podszedł, objął ramieniem i odprowadził na bok.
- Niech pan mnie posłucha. – Stark kontynuował rozmowę, nie zwracając uwagi na Steve’a – Cała ta sprawa jest bardziej skomplikowana, niż pan myśli. – podszedł bliżej do policjanta. – To wszystko… no powiedzmy, że nie ogranicza się do naszej planety.
- Panie Stark, czy chce pan przez to powiedzieć, że znów mamy do czynienia z inwazją kosmitów? – zapytał policjant.
- Z inwazją? – powtórzył Tony. – Jeszcze nie, ale jeśli nie dostanę danych, które znajdują się tam – skinął głową w stronę budynku. – może do niej dojść.
- Nie mogę dać panu niczego z tego domu, dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana.
- I tu mamy paradoks. – kontynuował Stark. – Jeśli nie dostanę tych danych, to sprawa pozostanie nierozwiązana.
- Czy… - słowa funkcjonariusza urwały się na dźwięk otwieranych drzwi.
Z domu wyszło kilku techników, niosących jakieś pojemniki, najprawdopodobniej z dowodami. Schowali je do jednego, ze stojących w pobliżu samochodów. Za nimi szła policjantka.
- John, co ty tu… - zwróciła się do mężczyzny obok Tony’ego. Dopiero wtedy dostrzegła mały tłumek, który zebrał się przed domem. – Co tu robią ci wszyscy ludzie?
- To jest mój dom. – odezwał się Thor.
- Nazywam się Tony Stark. – geniusz nie zwrócił uwagi na Thora. - Musimy dostać pewne dokumenty, które znajdują się w tym domu. W przeciwnym razie…
- Nie uratujecie świata. – przerwała mu z ironią policjanta. – A nam nie wyjaśnicie, o co dokładnie chodzi bo i tak nie zrozumiemy. Otóż nie. – spojrzała ostrzegawczo na Starka, który już otwierał usta. – Znam takich jak ty. Wydaje się wam, że jesteście uprzywilejowani i dlatego, że macie jakieś „super moce”, to wam wszystko wolno. Ale tak nie jest. W tym kraju obowiązuję pewne prawo, a ja pilnuję, aby WSZYSCY go przestrzegali, bez wyjątku. 
Tony przestał słuchać tyrady policjantki - swoją drogą, ciekawe dlaczego tak nie znosi superboharterów? - wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer. Po krótkiej chwili rozmowy, schował komórkę.
- Dokumenty zostaną wydane, gdy upewnimy się, że nie mają związku ze sprawą – kontynuowała funkcjonariuszka. – a to może potrwać. Tak więc możecie panowie już… - w tym momencie telefon policjantki zaczął dzwonić. Kobieta spojrzała na ekran urządzenia. – Chwileczkę. – zwróciła się do geniusza.
Odebrała. Chwilę słuchała w milczeniu.
- To niemożliwe… - znów chwila przerwy. – Ale… - jej oczy się zwęziły. – Tak jest, panie dyrektorze. – rozłączyła się i z rezygnacją schowała komórkę do kieszeni. – Dokumenty i laptop są w domu. – znów była opanowana, tak jakby przed chwilą nie musiała zmienić swojej decyzji, jakby od początku chciała im wydać te papiery. – Ktoś zaraz wam je przyniesie.
- Dziękuję. – Tony uśmiechnął się, na co funkcjonariuszka zareagowała pełnym politowania spojrzeniem.
- A z panem i tak muszę porozmawiać. – zwróciła się do Thora.
Odeszli na bok i zaczęło się przesłuchanie. W tym czasie policjanci zaczęli wynosić z domu pudła z dokumentami. Stark spodziewał się jakiś plików na komputerze i trochę notatek. Tymczasem okazało się, że same papiery zajmowały pięć kartonów, nie mówiąc już o niezliczonych plikach na laptopie i PenDrive’ach. Gdy to wszystko trafiło już do jeta, a Thor skończył rozmawiać z policjantką, wszyscy trzej mężczyźni wsiedli do maszyny i wrócili do wieży.
Jeszcze tego samego dnia, Tony zaczął to wszystko przeglądać i zgrywać do swojego komputera. Zarwał kolejną noc. Tym razem Bruce nic nie powiedział, bo sam mu pomagał. Siedzieli razem w laboratorium do północy, kiedy to doktor oznajmił, że idzie spać, bo i tak o tej porze już nie myśli.
Mimo, że danych było dużo, to nadal wielu istotnych informacji brakowało. Stark zaczął od analizy sygnatur energetycznych, jakie Jane odnotowała podczas teleportacji Thora. Skalibrował czujniki J.A.R.V.I.S.a, aby ten mógł wykryć ewentualne przybycie Lokiego na Ziemię. Miał też nadzieję, że szczeliny międzywymiarowe mają podobną sygnaturę. Jednak jak dotąd, a minęły już niemal trzy dni, nie było rezultatów.
Tego wieczora Tony, po raz kolejny przerzucał kartki dziennika Jane. Według jej zapisków Bifrost był mostem Einsteina-Rosena. Jednak takie twory istniały czysto teoretycznie. Według prognoz i obliczeń były zbyt niestabilne, żeby cokolwiek mogło przez nie przejść, nawet światło, a co dopiero żywa istota. Albo Jane się pomyliła, albo, co by Starka wcale nie zdziwiło, Asgardczycy odkryli technologię umożliwiającą nie tylko tworzenie tuneli czasoprzestrzennych, ale także ustabilizowanie ich.
Na Ziemi nawet jeszcze nie udowodniono istnienia takich portali, nie mówiąc już o ich kontrolowaniu. Tony mógłby spróbować to zmienić, ale to zajęłoby za dużo czasu, dlatego pozostało tylko odnaleźć jedną z istniejących wyrw międzywymiarowych.
Im dłużej Stark analizował te wszystkie dane i teorie, tym bardziej sceptycznie podchodził do pomysłu z „innymi wymiarami”. Skłaniał się raczej do twierdzenia, że „Światy” to tak naprawdę oddalone od siebie o miliony lat świetlnych fragmenty tego samego Wszechświata, które są ze sobą połączone za pomocą Yggdrasil, czyli sieci tuneli czasoprzestrzennych. Zwykle są one zamknięte, lub pojawiają się tylko w wybranych miejscach, ale podczas koniunkcji otwierają się w niemożliwych do przewidzenia lokalizacjach. Ale to były tylko teorie.
Stark zamknął dziennik i przesunął się w stronę komputera. Kółka fotela, na którym siedział, zaskrzypiały.
„Trzeba to naoliwić.” przemknęło mu przez myśl, ale zaraz pochłonęła go praca.
Zaczął przeglądać wykresy i analizy portali z czasu koniunkcji, gdy ktoś objął go od tyłu. Tony gwałtownie się odwrócił omal nie przewracając Pepper, która stała za nim.
- Hej, kochanie. – powiedział lekko zmieszany. – Kiedy wróciłaś?
- Dosłownie przed chwilą. – odparła, rozglądając się po laboratorium.
W pomieszczeniu panował nieład. Na podłodze walały się jakieś teczki i dokumenty, nie mówiąc już o poprzewracanych kubkach po kawie i szklankach - Pepper dobrze wiedziała co się w nich wcześniej znajdowało - porozstawianych w najróżniejszych miejscach.
- Jak długo tu siedzisz? – zapytała kobieta.
- A jaki mamy dzisiaj dzień? – Stark przetarł oczy.
- Tony, nie żartuj sobie. – żachnęła się rudowłosa. Odsunęła papiery zalegające na biurku obok, odłożyła tam swoją torebkę i oparła się o blat.
- Nie żartuję. – mężczyzna spojrzał na nią.
- Środa. – powiedziała, przyglądając mu się dokładnie. – Od kiedy tu jesteś? – powtórzyła, gdy milczenie się przedłużało.
- Od niedzieli. – mruknął.
- Czyli nie wychodziłeś stąd od czterech dni?! – Pepper się uniosła. – Tony, czy ja muszę cię pilnować jak małego dziecka?
- To jest zupełnie inna sytuacja. – brunet wstał.
- To znaczy? – kobieta była wyraźnie zbita z tropu.
- Może lepiej usiądź… - zaproponował jej swój fotel.
- Dlaczego? – zdziwiła się Pepper. – Co się dzieje, Tony? – jej głos delikatnie zdradzał rosnące napięcie.
- Jane została zamordowana. – powiedział neutralnym, ale nie obojętnym, tonem. – A Katrina - porwana.
Rudowłosa gwałtownie zamrugała i osunęła się na krzesło. 
Poznała Jane na urodzinach Katriny. Od razu się polubiły. Okazało się, że mają wiele wspólnego. Od tego czasu często rozmawiały przez telefon, a czasem udawało im się spotkać. A teraz...
- Kto to zrobił? – szepnęła.
- Pepper, wszystko w porządku? – Tony przykucnął przed kobietą, która była bardzo blada.
Ona wzięła kilka głębokich oddechów i spojrzała na niego.
- Powiedz mi o wszystkim, co się wydarzyło, gdy mnie nie było. – jej wzrok nie cierpiał sprzeciwu, więc Tony zaczął opowiadać jej wszystko od początku.
Specjalnie ominął ten fragment o atakującym go Thorze. Uznał, że nie ma sensu straszyć Pepper.
- Jak to Loki? – zapytała kobieta, gdy Stark podzielił się z nią ich przypuszczeniami. – Przecież mówiłeś, że on nie żyje.
- Bo tak myślałem. – odparł Tony. – Ale przybyła do nas Sif, przyjaciółka Thora z Asgardu, z informacją, że Loki przejął królestwo. Dlatego tu siedzę. Muszę znaleźć przejście do Asgardu. Musimy się tam dostać i to wszystko odkręcić i…  uratować Katrinę, bo za jej porwaniem także może stać Loki. – zapadło milczenie. – Więc zrozum, że muszę jak najszybciej znaleźć sposób na dostanie się do Asgardu.
Znów nastała cisza, ale nie była to cisza niezręczna, tylko pełna zrozumienia. Tony nadal kucał przed Pepper. W końcu kobieta nachyliła się i pocałowała go.
- Rozumiem. – powiedziała.
W tym momencie rozległ się alarm.

Steve i Sam byli w sali treningowej.
- Zauważyłeś, że atmosfera w wieży jest napięta? – zapytał Sokół, robiąc unik przed tarczą.
- Nie dało się nie zauważyć. – odparł Kapitan, chwytając swoja ulubioną broń. – Ale czego można się spodziewać w takiej sytuacji?
- W sumie masz rację. – Sam wzniósł się w powietrze i z zawrotną szybkością ruszył w stronę Steve’a.
Ten zrobił unik i chwycił za jedno ze skrzydeł atakującego mężczyzny. Falcon nic nie mógł zrobić, stracił sterowność i gdy tylko Kapitan go puścił, runął na ziemię. Na szczęście upadek nie był bolesny.
- Bezczynność jest najgorsza. – dodał Steve, podając mu rękę. Sam z chęcią przyjął pomoc.
- Tak. – zgodził się, gdy już stanął na nogach. – Ale kłótnie twoje i T… - w tym momencie rozległ się alarm.

Wdowa właśnie miała wyjść ze swojego pokoju, gdy usłyszała sygnał wezwania. Westchnęła z irytacją i wyjęła z kieszeni swój komunikator, zatrzymując się tuż przed drzwiami.
- Co jest, Stark? – zapytała.
- Znowu coś się dzieje w mieście. Zaraz sprawdzę. – usłyszała głos geniusza.
- To coś dużego? – odezwał się Sam.
- Nie. – odparł Tony. – Jakiś dwóch, czy trzech „uzdolnionych” postanowiło obrabować bank. Poradzicie sobie sami?
- Tak. – powiedział Kapitan. – Nie przerywaj pracy.
Stark się rozłączył.
- No to idziemy we trójkę. – podsumował Sokół.
- We trójkę… - powtórzyła cicho Wdowa.
- Thor ma wyłączony komunikator, a Bruce nie warto fatygować na tak błahą misję. – oczywiście wszyscy wiedzieli co tak naprawdę ma na myśli Steve. Po co niepotrzebnie ryzykować? – No to za minutę na…
- Dacie radę we dwóch? – przerwała mu Natasha.
- Dlaczego? – zapytał Kapitan. – Nieważne. Damy radę. W razie czego kogoś wezwiemy. – i się rozłączył.
„Dobrze, że Steve nie lubi tracić czasu, gdy jest jakaś misja” pomyślała Wdowa, chowając komunikator z „A” do kieszeni.
Z drugiej kieszeni wyjęła niemal identyczne urządzenie, z tym że to miało białego orła na obudowie.
Wybrała odpowiedni przycisk.
- Za trzy minuty na dachu. – powiedziała i się rozłączyła.

5 komentarzy:

  1. No i nie spodziewałam się i Pepper i Darcy. A jeszcze ci uzdolnieni? Chodzi o łebki z Ekstremis? Ile zajmie Tony'emu szukania wyrwy? Steve znowu się z nim pokłóci? A Wdowa gra na dwa fronty. Niesamowite i aż czekam na tę akcję . Wiem że sporo pytań ale tak mnie zaintrygowała nn ;) Życzę weny a jutro nn a w piątek One shot o rudej

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny,a zwłaszcza końcówka. Trzyma w napięciu do końca. Zwłaszcza ta końcówka z Natashą ? Ciekawe z kim spotka się na dachu ? Może znamy tą osobę z kart komiksu ?
    No nic czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuuuuuuuuu ciekawe po co Wdowa chce się spotkać na dach i z kim ??? Ciekawe ale cóż czekam na nowe opka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Wreszcie dotarłam.
    Uff, no i coś się zaczęło dziać! Być może Loki niespecjalnie będzie musiał się męczyć z pomaganiem herosom w dotarciu do Asgardu. Tony wszak jest bardzo zdolny ;D
    Rozwaliło mnie, w jaki sposób dał sobie radę z policjantką pilnującą miejsca zbrodni a ci biedni strażnicy już prawie sami by go pewnie do środka zaprosili. Hehe, to by było niezłe.

    Bardzo podobał mi się logiczny sposób myślenia Tony' ego. Zgaduję, że ty też jesteś takim typem realisty i człowieka, ceniącego sobie takie naukowe sprawy, bo wszystko wyszło tak naturalnie, jakbyś naprawdę naśladowała sposób myślenia Starka! I ten moment: "Tony mógłby spróbować to zmienić, ale to zajęłoby za dużo czasu".
    :D
    Jestem pewna, że kiedy Tony skończy się bawić w superbohatera, to wyłuska trochę czasu, żeby zająć się tym ambitnym i dla niego wprost stworzonym projektem!

    Pepper, moim zdaniem, zareagowała trochę dziwnie, na wieść o śmierci Jane, której prawdę mówiąc nie znała za dobrze - jeśli w ogóle się poznały... Ale to może też przez to, że Pepper jest dla mnie bardzo trudną do rozgryzienia postacią i ogółem mam niekiedy problemy z jej działaniami. W filmach wszystko jest takie jasne i przejrzyste, a poza nimi jakoś tak ciężko mi przychodzi wkręcenie jej w jakąkolwiek akcję. Niemniej tobie się to nawet udało :)

    Hm, ciekawe czy ci włamywacze, których dotyczył alarm, mogą trochę w akcji zamieszać?
    I ciekawe czy Steve zrobi Natashy burę po powrocie? :D Chciałabym to przeczytać/zobaczyć :P
    I co Wdowa kombinuje? Czyżby SHIELD mogło jakoś pomóc w dostaniu się do Asgardu?
    To ja jeszcze poczekam jakieś (zerka w kalendarz) - hahah, już myślałam, że jest piątek xD. Nie, nie jeszcze pół tygodnia do soboty. Trudno. Kiedyś trzeba odpoczywać od tej szkoły.
    Pozdrawiam i dzięki za komentarz u mnie oraz cierpliwość! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :D
      Masz trochę racji odnośnie reakcji Pepper, ale wpadłam na pewien pomysł i dokonałam małej poprawki w rozdziale :)
      Rzeczywiście jestem umysłem ścisłym i jak pisałam to rozważanie Tony'ego, zastanawiałam się czy nie będzie nudne, więc bardzo się cieszę, że ci się podobało.
      Jeśli chodzi o nowy rozdział to przepraszam Ciebie i Wszystkich moich Czytelników, ale nie uda mi się dodać go w ten weekend. Jadę na wesele. Mam nadzieję, że mi wybaczcie.
      Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na twój nowy rozdział.

      Usuń